🦮 Jak Odejść Od Żony Z Dzieckiem

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu: tel.: +48691512933. kontakt@adwokatwnuk.pl. Kancelaria Adwokacka Adwokat Marta Wnuk prowadzi sprawy – rozwód, alimenty, kontakty z dziećmi, podział majątku w Warszawie i Gdańsku. W trudnych sprawach również w całej Polsce. Dzień Dobry Panu, Proszę być wdzięcznym swojej żonie... Że powiedziała Panu szczerze o swoich odczuciach i potrzebach - dzięki takiej informacji może Pan dużo zdziałać - oczywiście na in plus. Tym bardziej, że żona jednak ma do Pana ciepłe uczucia. Zachęcam do: Kluczowym elementem w partnerskiej relacji jest szczera rozmowa o sobie, o swoich potrzebach, pragnieniach (Pana również...) i namawiam Pana do "pociągnięcia" tego tematu, poprzez rozmowę z żoną, co i jak możecie wspólnie zrobić dla Waszego związku, aby pogłębić miłosne relacje między Wami. Prawdopodobnie gdzieś po drodze, do Waszego związku zawitała codzienność, rutyna i niedosyt zaciekawiania partnera sobą, miłym zaskakiwaniem, sprawianiem niespodzianek (dwanaście lat bycia razem to sporo). Związek dwojga ludzi jest taką metaforyczną, piękną ale wymagającą rośliną, o którą trzeba codziennie dbać, doglądać, zgadywać potrzeby i dbać o nią z radością. Bo dojrzały, prawdziwy związek nie jest hurraoptymizmem, z fajerwerkami, to jest wspólne zmierzanie się z codziennością, z jej trudami i w tym wszystkim właśnie wspólne sprawianie sobie małych radości, przyjemności, np. wspólna randka, kino, kwiaty, czekoladki, wspólne gotowanie nawet prostej potrawy, ale wspólnie. A w relacji intymnej, miłosnej np. świece, piękna muzyka, zapach, bielizna, i w pakiecie do intymności wniesiona radość, uśmiech, zabawa - celebrowanie i ciszenie się sobą. W pogłębieniu relacji małżeńskiej, czy partnerskiej, bardzo pomocne są takie drobne gesty... Czy powinien Pan odejść od żony? Nie odpowiem na Pana pytanie, natomiast bardzo zachęcam Pana do wykorzystania ogromnego wachlarza możliwości... Gdyby to nie zafunkcjonowało, nie pozostaje Panu nic innego, jak zaakceptować rozstanie. Życzę, żeby się Wam udało, Irena Mielnik-Madej
Trzeba jednak pamiętać, że zgodnie z art. 1891 k.p. z uprawnienia tego może korzystać tylko jedno z nich. To z kolei oznacza, że od ich suwerennej decyzji zależy, jak się podzielą tym
Odkąd dowiedziałem się, że żona jest w ciąży po raz pierwszy - chciałem odejść od niej. Zaczęły się problemy i oskarżenia typu: "kradnie rodzinne pieniądze", "że jestem alkoholikiem", "hazardzistą", to były brednie, ponieważ tak nie jest. O tym , że kradnę mówiła, jak sobie z wypłaty zostawiałem kieszonkowe. Ale jak powinienem i czy w ogóle powinienem od rodziny odejść? Co powiedzą moje dzieci po parunastu latach jak odejdę? Żona ma już syna z pierwszego małżeństwa, ale wiem, że jak nie odejdę, to ją po prostu... Proszę o szybką odpowiedź, liczy się każda chwila... Pyton78 ... Pyton, chodzisz na terapię. Chyba jeszcze niezbyt długo... To nie jest stwierdzenie ani złośliwe, ani podchwytliwe - pojawiło mi się po słowach: "święty by nie wytrzymał". Bo to, że szlag Cię trafił, by nazwać rzeczy wprost - to jedno, ale by nawet po czasie uważać, że nie sama emocja, ale forma jej wyrażenia jest ok - to drugie. Cały czas Twoja przeszłość i dzieciństwo Tobą rządzą. Jednak już nie całkiem bezrefleksyjnie, sam piszesz: "tak samo jak on, podniosłem rękę". Już widzisz, że Twoje zachowanie to zachowanie "odziedziczone". Jesteś na terapii, więc wiesz już, że ten spadek można odrzucić, bo Ci przeszkadza, oddziela od ludzi i samego siebie. Mam nadzieję, że terapia pomoże Ci się odnaleźć w tym zamęcie z przeszłości i w tym, co teraz dzieje się w Twoim życiu. To, co mi się podoba w Twoim liście, to to, że walczysz - o siebie uwolnionego z przeszłości, o swoje dzieci i o to, co one wyniosą z domu. To niezwykle cenne. Jesteś w trakcie terapii, świadomie się na nią zdecydowałeś, a to wielka sprawa. Gratuluję. Może warto, żebyście już, albo za chwilę, razem pojawili się u Twojego terapeuty? A może do kogoś innego moglibyście chodzić na wspólną terapię? Tylko jak do tego doprowadzić? Jeżeli chcesz spróbować ratować ten związek, poproś o to żonę. Nie wiem jak bardzo i czy w ogóle jesteś świadom, że chcesz z nią dalej być (lub nie). Pytasz: zostać czy odejść? Nie odpowiem Ci na tak postawione pytanie. Mogę Ci natomiast zadać kolejne do tej kolekcji trudnych pytań - masz pewność, że na sto procent chcesz odejść? Że nic, absolutnie nic Cię nie trzyma? Jeżeli na "nie" jest chociaż tylko pół procenta, i nawet nie wiesz dlaczego czujesz, że coś Cię w tym układzie trzyma, to może warto sprawdzić, co się w tym ułamku kryje? Może potencjał kolejnych paru procent? Nie wiem, ale Ty też nie wiesz, a chcesz podjąć ważną, jak sam wiesz, decyzję. Jeżeli żonę poprosisz o podjęcie próby "ratowania Waszego związku" bez asekuracyjnego pancerza pt. "nie myśl, że mi na tym zależy", wtedy odkrywasz się przed nią ze swoimi uczuciami. Nawet jeżeli te uczucia to tylko nadzieja, że może być tak, jak kiedyś było. Wtedy dajesz sobie, Wam i waszym dzieciom, szansę. Co masz do stracenia? Czy może być jeszcze gorzej? Pewnie może, ale czy tego chcesz? Twoja żona jest DDA. Ty też. Sam wiesz, jak wiele bólu i złości musi w sobie pomieścić dziecko w takiej rodzinie, by móc w niej żyć i przetrwać. Ty dojrzałeś do zmiany, do skonfrontowania się z przeszłością. Twoja żona być może jeszcze nie. Ale macie dzieci (w sumie czworo dzieci, zależy do tego, co się między Wami dzieje). Spróbuj więc dać żonie to, co spowoduje, że pozwoli sobie na uczucia inne niż tylko złość, bez obawy, że ją z tym odrzucisz. Jak to zrobić? Tu będzie banalnie - zaryzykuj i jeśli to prawda, to powiedz, że Ci zależy na tym związku. Jeśli będziesz odważny, to dodaj, że także na niej i Waszej rodzinie. Spróbuj. Masz 30 lat i dobrze Ci będzie ze sobą za parę lat, jeśli będziesz miał świadomość, że próbowałeś. Mam nadzieję, że Tobie, że Wam, się uda. Powodzenia!
Nie będę z tym egoista i wygodnym chłopcem bo mężczyznom go nazwać nie mogę. Nie będę się z nim szarpać. Nie pasujemy do siebie i ranimy się nawzajem.
1 2012-03-23 01:10:24 Faustyna Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-23 Posty: 5 Temat: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Nie chodzi mi o sprawy uczuciowe, bo nic już do męża nie czuję, jest dla mnie zupełnie obcą osobą, chodzi o kwestie "materialne".Jestem po ślubie 4 lata, mam dwójkę maleńkich dzieci. Pragnę odejść od męża, ale wszystko jest przeciwko mnie. Nie mam pracy i żadnych oszczędności. Mam 30 lat i jak do tej pory nie pracowałam zawodowo. Tuż po studiach zaszłam w ciąże, więc nie miałam szans na pracę. Po roku znów zaszłam w ciąże, szansa znalezienia pracy znów znikła. Odbyłam staż i praktyki, przez jakiś czas udzielałam się w wolontariacie, ale nikt nigdy nie zaproponował mi pracy, mimo że byłam solidnym i uczciwym "pracownikiem". Przeprowadziłam się do męża i jestem w tym mieście obca, bez żadnych znajomości. W ciągu pięciu lat złożyłam kilkadziesiąt podań o pracę, uczestniczyłam w kilku konkursach, raz otrzymałam propozycję (po roku od złożenia CV), ale właśnie miało się wtedy urodzić moje drugie dzieci i byłam "poza obiegiem". Nie mam samochodu ani prawa jazdy (ani pieniędzy na jego zrobienie). Skończyłam socjologię, po której w moim mieście trudno znaleźć pracę. Nie nadaję się na akwizytora, nie mogę sprzedawać w sklepie, bo mam problemy z rozpoznawaniem nominałów pieniędzy (dysleksja). Skończyłam ogólniak, więc żadnego konkretnego "fachu" nie mam. Chcę odejść, ale nie mam jak i gdzie. Nie mogę wrócić do rodziców, bo mój ojciec wrócił po 20 latach abstynencji do nałogu, pije teraz coraz więcej i coraz częściej, poza tym dom rodziców jest mały, brudny, bez łazienki, z kaflowymi piecami (ja sama jako dziecko straszliwie się w nim męczyłam). Nie mam żadnych pieniędzy na wynajęcie mieszkania. A musiałabym dużo zarabiać, żeby wynająć choćby kawalerkę, opłacić przedszkole starszej córki, żłobek lub opiekunkę dla młodszej i utrzymać siebie i dzieci (liczę, że miesięcznie potrzebowałabym minimum 2,5 tysiąca, a kto tyle da kobiecie bez żadnego stażu zawodowego?!). Problem jest także taki, że kiedy powiedziałam mężowi o tym, że chcę odejść, odrzekł, że mogę w każdej chwili "wyp...lać", ale dzieci zostaną z nim i żebym sobie nie wyobrażała, że może być inaczej. Głosi, że jestem chora psychicznie i "wariatce" nigdy nie pozwoli opiekować się jego dziećmi. Sądzę, że w razie rozwodu i przyznania mi opieki nad dziećmi ten człowiek porwałby dzieci i ukrył je przede mną. Jestem w totalnej kropce. Jak na razie odseparowałam się od męża psychicznie, śpię w pokoju córki, zrezygnowałam z prób nawiązania rozmowy - jemu jest to obojętne, całe wieczory gra na komputerze i tak jest mu wygodnie. Nie odejdę bez dzieci. Mąż nie jest złym ojcem, ale nie potrafi okazywać pozytywnych uczuć, czułości, więc dzieci wyrosłyby pod jego opieką na "emocjonalne" kaleki. Nie mam zupełnie pomysłu na to, co zrobić ze swoim życiem. Boję się, że tak już będzie przez kolejne 20 lat i będę mogła odejść od męża dopiero wtedy, gdy dzieci się usamodzielnią. Ale będę już wtedy starą, zgorzkniałą, zniszczoną kobietą. NIe chcę tego. Zazdroszczę kobietom, które mogą się tak po prostu rozwieść. Nie wiem, co mam zrobić. 2 Odpowiedź przez bellew 2012-03-23 03:02:07 bellew Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-11 Posty: 1,123 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Faustyna napisał/a:Nie mam zupełnie pomysłu na to, co zrobić ze swoim życiem. Boję się, że tak już będzie przez kolejne 20 lat i będę mogła odejść od męża dopiero wtedy, gdy dzieci się usamodzielnią. Ale będę już wtedy starą, zgorzkniałą, zniszczoną kobietą. NIe chcę tego. Zazdroszczę kobietom, które mogą się tak po prostu rozwieść. Nie wiem, co mam 2 miłość do odejdź nie patrząc na samotnej matki . to załatw sprawy nie jesteś zła na zdenerwowanie męża ? 3 Odpowiedź przez Tendre77 2012-03-23 08:20:55 Tendre77 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-22 Posty: 747 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaGeneralnie sytuacja do odgruzowania od podstaw, pomału, do przodu... dzieci to juz takie maleńkie nie są więc możesz nająć się nawet na staż lub wolontariat byle zdobyć jakąś praktykę. Tutaj możesz spokojnie stanąć na wlasnych nogach, plus alimenty od męża, na życie powinno wystarczyć. Jednak musisz zrobić pierwszy krok...Co do męża... czy On nie czuje się jak tylko dostarczyciel finansów? Czy rozmawialiście o sytuacji? Kiedyś się kochaliście, co sprawiło, że sytuacja się zmieniła? 4 Odpowiedź przez makarena 2012-03-23 10:07:58 makarena Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-04 Posty: 140 Wiek: 30+ Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża No właśnie może to tylko kryzys, ja tez kilka tygodni temu myślałam, aby odejść od męża, ale cieszę się że nie miałam odwagi tego zrobić, bo teraz jest lepiej. Spróbuj zawalczyć o to małżeństwo. Będę Wam kibicować. Skoro kochaliście się i macie małe dzieci, to na pewno warto spróbować odbudować to wszystko. Przynajmniej spróbować, a w międzyczasie spróbuj sie usamodzielnic, jak nie wyjdzie to będziesz miała otwarte drzwi. "czasem odchodzą dobrzy ludzieco nam pomogli w życiu wielei próżno pytać wtedy Bogaczemu odchodzą przyjaciele" 5 Odpowiedź przez Faustyna 2012-03-23 11:22:36 Ostatnio edytowany przez Faustyna (2012-03-23 11:58:44) Faustyna Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-23 Posty: 5 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża bellew: Wyszłam za mąż z rozsądku. Prawda jest taka, że mąż był ucieczką od złego domu rodzinnego, nigdy nie byłam w nim zakochana, choć ufałam mu i znajdowałam przy nim poczucie bezpieczeństwa (wydawało mi się, że to wystarczy, że spokojna miłość przydzie z czasem). Sama też nie byłam "obiektem westchnień" dla męża - byłam kobietą na pocieszenie po tym, jak porzuciła go bez słowa wyjaśnienia inna, w której był mocno zakochany i czego nigdy nie przebolał. Seks i poczęcie dzieci wynikały z potrzeby bliskości dwóch poranionych osób, nie z miłości. Nie jest to kwestia kryzysu czy złości po awanturze. To, co w narzeczeństwie wydawało mi się zwykłymi wadami do naprawienia, dziś jest murem nie do przejścia. Mąż od samego początku unikał wszelkich czułości, reagował krzykiem na wszelkie próby rozmowy o naszym związku. Teraz dołączyły do tego groźby, zastraszanie, szyderstwo, wulgaryzmy. Słyszę takie rzeczy, jakich nigdy nie słyszałam, nawet w nieudanym małżeństwie moich rodziców tak złe słowa nie padały. Każda próba nawiązania spokojnej i rzeczowej rozmowy wywoływała w nim irytację i kończyła się awanturą. Mąż uważa, że tylko ja wymyślam sobie jakieś problemy i że nie będzie niczego naprawiał, bo czuje się jak najbardziej w porządku ze sobą. Nie mogę odejść, bo nie mam jak. Nie mam gdzie ani do kogo wyjechać, ani pieniędzy na bilet (jestem całkowicie uzależniona finansowo od męża, w miesiącu dostaję od niego jakieś 50 zł, za które kupuję rzeczy dla dzieci i podstawowe środki higieniczne dla siebie (pasta do zębów, tani krem, szampon). Żeby się rozwieść, musiałabym się wyprowadzić, a nie mam gdzie. Musiałabym mieć pieniądze na rozwód czy choćby na dojazdy 50 km do sądu i opiekunkę w tym czasie dla dzieci. Myślałam o domu samotnej matki, ale tam można przebywać tylko parę miesięcy i w poważniejszych przypadkach, gdy mąż bije żonę. A mój nie bije - mówi, że nie będzie mi dawał argumentów w 77: Odrobiłam staż (wszystkie zarobione pieniądze oddawałam opiekunce do dziecka), praktyki, nie mam już formalnej możliwości, żeby coś jeszcze wykorzystać, w urzędzie pracy słyszę od paru lat "nic dla pani nie mamy". Nie mogę sobie pozwolić na wolontariat, bo nie miałabym za co opłacić opiekunki dla rocznej córki. Nie mam absolutnie nikogo, z kim mogłabym za darmo zostawić dzieci. Tak, mąż czuje się jak "dostarczyciel finansów". Oskarża mnie o to, że z lenistwa nie szukałam bardziej pracy (nie liczą się dla niego argumenty dwóch ciąż, opieki nad niemowlęciami, bezrobocia, nietrafionego wykształcenia, braku znajomości, kilkudziesięciu złożonych podań z odpowiedzią "niestety"), naszą biedę tłumaczy moim bezrobociem. Zarabia 1400 zł, nie chce zmienić pracy tłumacząc, że w tej ma "wolność". Nie mam postawy roszczeniowej, pragnę mieć pracę, ale nikt nie chce mnie przyjąć. W moim mieście na jedno stanowisko przypada średnio po 50-70 osób (nie żartuję), w urzędach i firmach pracują rodziny (matka, cóka, żona, synowa, bratanica itp.). Nigdy nie narzekałam na brak pieniędzy, mówiłam "Damy sobie radę". To, że dzieci mają swoje pokoje (choć mieszkanie należy do teściowej i wygląda bardzo źle, bo nigdy nie było remontowane) i że jest łazienka jest dla mnie luskusem. Nie maluję się, ubrania kupuję po 2 zł w sklepie z używaną odzieżą, buty kupuję raz na kilka lat, studia opłacałam ze stypednium socjalnego - nie przeszkadza mi to. Codziennie przeglądam oferty pracy i jedyne to przedstawiciel handlowy z własnym samochodem i działalnością gospodarczą. Kiedyś udzielałam korepetycji z angielskiego, ale przy dużym wysiłku zarabiałam 200 zł miesięcznie, a za 200 zł nie utrzymam siebie i dzieci. Myśłam o tym, żeby przyjąć jakieś dziecko do opieki, ale mąż zapowiedział, że absolutnie nie zgadza się na to, żeby obce dziecko było u nas w domu, zresztą zły stan mieszkania pewnie odstręczałby ewentualnych chętnych. Wszyscy znajomi męża mają dziadków do pilnowania dziecka. Potrafię nieźle pisać, wysyłałam swoje artykuły do gazet, ale tylko raz doczekałam się publikacji (bez wynagrodzenia). Wysyłałam prace na konkursy litarackie, ale tylko raz dostałam wyróżnienie, zresztą szybko się zorientowałam, że na tych konkursach wygrywają zawsze te same osoby. Kilka razy pytałam o pracę w lokalnej gazecie, ale zawsze mi jest przeciwko mnie. 6 Odpowiedź przez bellew 2012-03-23 12:12:22 bellew Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-11 Posty: 1,123 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Faustyna napisał/a:bellew: Wyszłam za mąż z rozsądku. Prawda jest taka, że mąż był ucieczką od złego domu rodzinnego, nigdy nie byłam w nim zakochana, choć ufałam mu i znajdowałam przy nim poczucie bezpieczeństwa (wydawało mi się, że to wystarczy, że spokojna miłość przydzie z czasem). Sama też nie byłam "obiektem westchnień" dla męża - byłam kobietą na pocieszenie po tym, jak porzuciła go bez słowa wyjaśnienia inna, w której był mocno zakochany i czego nigdy nie przebolał. Seks i poczęcie dzieci wynikały z potrzeby bliskości dwóch poranionych osób, nie z miłości. Nie jest to kwestia kryzysu czy złości po awanturze. To, co w narzeczeństwie wydawało mi się zwykłymi wadami do naprawienia, dziś jest murem nie do przejścia. Mąż od samego początku unikał wszelkich czułości, reagował krzykiem na wszelkie próby rozmowy o naszym związku. Teraz dołączyły do tego groźby, zastraszanie, szyderstwo, wulgaryzmy. Słyszę takie rzeczy, jakich nigdy nie słyszałam, nawet w nieudanym małżeństwie moich rodziców tak złe słowa nie padały. Każda próba nawiązania spokojnej i rzeczowej rozmowy wywoływała w nim irytację i kończyła się awanturą. Mąż uważa, że tylko ja wymyślam sobie jakieś problemy i że nie będzie niczego naprawiał, bo czuje się jak najbardziej w porządku ze stałaś się niewolnikiem na własne życzenie we własnym nieciekawa z którą sobie nie każda decyzja będzie o nie są zabawki że,można sobie je ustawiać jak się chce i kiedy się pewnych kroków trzeba być Ty nie jesteś sobie krzywdę i dzieciom. O mężu nie też o tym wszystkim nie chce rozmawiać bo nie widzi możliwości zmiany owej sytuacji bądź nie wie jak to narazie dla dobra to one są teraz to że Ty wyszłaś za mąż z rozsądku czy Twoje rozterki kiedyś ponieś konsekwencje pomyślcie o przeprowadzce w inne miejsce,gdzie pracy jest też jest tak że,gdyby wam się układało lepiej materialnie Twoje rozterki były by jest tak że gdybyś była w jakiś sposób spełniona również w życiu pozarodzinnym nie miałabyś takich możecie żyć za 1400 zł . Jeszcze raz powiem teraz myśl o odsuwasz się od męża emocjonalnie to nie dziw się jak on się kiedyś było bardzo wierzę w to że wyszłaś za mąż tylko z rozsądku i z rozsądku macie rację miłość przychodzi z na taką miłość pracuje się to wszystko jeszcze jeśli jesteś na 100 % przekonana że nie dasz sama się że mąż się irytuje wynika z tego że sam nie wie jak rozwiązać ten problem lub sam myśli podobnie jak Ty ale nie wie co z tym proste może obydwoje dojdziecie do właśnie dobra przecież że wypiera problem. 7 Odpowiedź przez Kaja112233 2012-03-23 13:17:20 Kaja112233 Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-09 Posty: 94 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaJesteś wartościową, wykształconą osobą, faktycznie sytuacja jest bardzo ciężka, ale musi być z tego jakieś wyjście. Mąż zwalił na Ciebie całą opiekę nad dziećmi i jest zadowolony, a jedyne co do niego należy to zarabianie na dom i jeszcze cię wydziela z pieniędzy. To też są jego dzieci i łaski nie robi, że się nimi zajmie. On traktuje Cię tak ponieważ uważa, że jesteś na przegranej pozycji, coś mi się jednak wydaje, że jakbyś wreszcie trafiła do jakiejś pracy okazałabyś się super pracownikiem i zarabiałabyś więcej niż on, a wtedy zmieniłby swój perfidny stosunek do Ciebie. Udaje władcę, bo mieszkacie w mieszkaniu jego mamusi, on zarabia, a ty nie. To się musi zmienić, bo inaczej zwariujesz. Nie wiem skąd w nim tyle jadu, przecież powinien Ci pomóc, jak znajdziesz pracę i będzie wam lżej finansowo na pewno stosunki rodzinne też by uległy poprawie. Przepraszam, że tak pytam, ale może on kogoś ma i stąd ta pogarda do Ciebie. Tak dłużej być nie może. Mój mąż nie chciał zmienić pracy, choć bardzo prosiłam, bo ciężka, w systemie itd, nie zmienił teraz wiem dlaczego, tam miał kochankę swoją kadrową dla której zresztą mnie zostawił. Tobie potrzebna jest jakaś osoba, która mogłaby pomóc, nawet zostać z dziećmi na kilka godzin. Nie martw się coś wymyślimy, na razie wstrzymałabym się z jakimiś radykalnymi decyzjami odnośnie odejścia, na to jeszcze jest czas, ty musisz zadbać o siebie. Jeśli znasz angielski to na pewno znajdziesz pracę. Głowa do góry. 8 Odpowiedź przez olabad77 2012-03-23 14:00:02 olabad77 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-27 Posty: 4 Wiek: 35 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaDroga Faustyno! moim zdaniem powinnaś najpierw zadbać o siebie - po to abyś mogła później zapewnić byt i przyszłość swoim dzieciom. Skoro jestes dobra w pisaniu - jest w internecie dużo ogłaszających się osób które płacą za pisanie tzw. artykułów. Może na tym uda Ci się zarobić? Idź do urzędu pracy - porozmawiaj z doradcą zawodowym. Może up zaproponuje ci jakiś kurs? A może wystąpisz o dotacje na założenie własnej firmy? Na pewno jest coś co lubisz i co chciałabyś robić. wierzę że dasz radę musisz tylko spróbować! Wiem że w małych miejscowościach jest gorzej z pracą. Ale może założysz jakiś sklep internetowy? 9 Odpowiedź przez wioletka000 2012-03-23 14:02:57 wioletka000 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-17 Posty: 113 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaPowiem Ci tak. Mnie mąż zostawił z dnia na dzień z malutkim dzieckiem bez żadnych pieniędzy w wynajętym ukrywam będzie Ci ciężko jednak jeśli nie widzisz innego wyjścia to odejdź 10 Odpowiedź przez Malwina69 2012-03-23 14:12:24 Malwina69 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-24 Posty: 3,797 Wiek: 47 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Popieram w wypowiedzi Kaje.. i nie do końca zgadzam sie z bellew.. uwazam,że to kwestia charakteru męża.. trudnego, zimnego.. dla Faustyny.. wszytsko tłumaczy brak uczucia między nimi ale przeciez czasami wystarczy się dogadac.. tu nie ma takiej nwoli.. On z pozycji pana i Władcy robi wszystko jak uważa jedynie sam.. to dość typowa postawa.. nie on jedyny..niestety.. Będzie Ci bardzo ciężko wyrwac sie z tej sytuacji.. ale powiem Ci tak; nie jest to sytuacja beznadziejna.. bo masz duzy potencjał w sobie.. dlatego nie wierzę,że predzej czy później nie znajdziesz pracy.. od tego ja bym zaczęła.. praca umozliwi Ci powolne ale jednak odseparowanie się od niego finansowo.. potem będzie już łatwiej..Jak ja nieciepie jak ktoś tłumaczy wszystko dobrem dzieci.. jakim dobrem?... Dzieci sa najważniejsze ale tez trzeba umieć ocenić co jest dla nich złe a co jeszcze gorsze... Nie ma dwóch takich samych historii...... 11 Odpowiedź przez Tendre77 2012-03-23 14:49:24 Tendre77 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-22 Posty: 747 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaMysłałam, że dzieciaczki sa trochę większe... niestety faktycznie opłata za opiekunkę przewyższa możliwy zarobek, a podejrzewam, że mąż zrobil sobie z tego karte przetargową i zamist on płacic za opiekunkę zrobił sobie z ciebie darmową opiekę...możesz wystąpić o alimenty nawet bez rozwodu argumentując, że malżonek nie chce finansować rodziny... 12 Odpowiedź przez valdisol 2012-03-23 18:55:57 valdisol Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-23 Posty: 1 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaTo będzie spora niespodzianka dla Was drogie panie bo na Wasze forum zalogował się facet. Dlaczego to zrobiłem i co tu szukam. Odpowiedź jest prosta. Mam problem małżeński i byłem ciekawy jak to wygląda z Waszej strony. Kocham swoją żonę ale jestem bezradny, nie wiem jak postąpić. Rozum mówi mi zabieraj manatki i uciekaj jak najdalej póki jest czas ale serce nie słucha. Mam 46 lat jesteśmy małżeństwem z 20 letnim stażem i bezdzietnym. Po ślubie jak w 99 procentach przypadkach było super ale po około 7 latach zaczęło się wszystko walić i dla mojej żony oczywiście z mojej winy. Na pewno w 50 procentach ma rację, nie jestem aniołem i mam swoje za uszami. Facet jak przystało na głowę rodziny ma zarabiać szmal tak jak piszecie w wielu przypadkach. Zgadzam się z tym, więc pracowałem od świtu do nocy aby do czegoś dojść. Kupić mieszkanie samochód itd. Moja żona nie pracowała długimi okresami a jak już podjęła pracę to wynikały same problemy. Żona jest 7 lat młodsza i lubi towarzystwo - próbowałem się przystosować. Sprowadzała koleżanki i kolegów do domu. Starałem się by nie było widocznej różnicy wiekowej. Doszło do zdrady małżeńskiej. Moją żonę zauroczył bezrobotny i nadużywający alkoholu koleś. Nie miałem czasu i sił by ją śledzić ale wiedziałem że jest coś nie tak więc pytałem się jej otwarcie czy ma kogoś czy nie a jeżeli tak to niech powie prawdę. Prawda wyszła po około roku. Do domu przyszli przyjaciele rodziny (pomagali jej ukrywać się przede mną) i powiedzieli że to co podejrzewałem, że żona mnie zdradza to miałem rację ale ona chce z tym skończyć i chce do mnie wrócić. Boi się mojej reakcji i przysłała ich aby wybadali teren. Postanowiłem, że wybaczę żonie i może wrócić do domu bo kilka dni wcześniej wyszła i nocowała pewnie u niego. Rok spokoju i potem następna znajomość mojej żony z pożal się boże gościem. Oczywiście ona była nie winna to tylko kolega itd. a moje podejrzenia są bezpodstawne. W porę to zakończyła i ja nie drążyłem tematu. Następnym facetem z którym moja żona lubiła przebywać bardziej niż ze mną był facet ze 40 lat od niej starszy- jej szef. Ich kontakty zakończyła żona tego pana po tym jak zobaczyła zdjęcia mojej żony z zaplecza sklepowego. Ja też je widziałem i dałem się przekręcić żonie że ona kupiła sobie bluzkę i przymierzała tylko w sklepie a szef niespodzianie zrobił jej zdjęcie. Tu opisałem przygody mojej żony oczywiście te o których się dowiedziałem bo ile ich było nie wiem i Wy kobiety jak chcecie to macie sposoby na to by mąż się nie dowiedział. Co ja robiłem w tym czasie? Pracowałem. Jak byłem w domu w weekendy to po całym tygodniu pracy nie mogłem być duszą towarzystwa i z pewnością nie byłem. Żona pochodzi ze wsi po ślubie mieszkaliśmy w mieście. Od 11 lat mieszkamy jednak na wsi. Ja wyjeżdżam do pracy rano i wracam późnym popołudniem. Trochę więcej jestem w domu i stosunki nasze zaczęły się powoli układać - tak przynajmniej myślałem. Żona nie pracuje całymi dniami przed komputerem. Wracam do domu, obiadu nie ma, sam sobie muszę zrobić a moja żona twierdzi że jest moją niewolnicą. Minął rok jak brat mojej żony będąc pod wpływem alkoholu poinformował mnie że spał z moją żoną. Ona oczywiście zaprzeczyła a ja jej uwierzyłem. Od tygodnia ze sobą nie rozmawiamy. Powód? Żona poprosiła mnie abym kupił dla niej maszynkę i żel do golenia miejsc intymnych bo chce iść do ginekologa a trochę się tam zaniedbała. Kupiłem, żona poprawiła swój wygląd i na drugi dzień wyjechała z sąsiadką na 5 godzin. Podobno na jakąś prezentację kosmetyków. Skojarzyłem fakty (może zbyt pochopnie) i powiedziałem dość. Wracam do domu w którym jest kochana żona ale tak jakby jej nie było. Od tygodnia ani słowa. Nie wiem czy mam wracać jeszcze i za kilka dni dowiedzieć się o kolejnej przygodzie mojej żony. U ginekologa była po 6 dniach po depilacji miejsc intymnych. Czy posłuchać rozumu i gnać gdzie oczy poniosą? Ja ją nadal kocham ale to co ona z moją miłością robi to nie do przyjęcia. Na Waszym forum naczytałem się jacy to faceci są be a co ja mam powiedzieć. Alkoholu nie nadużywam. Upijam się może z dwa razy do roku jak rodzina nas odwiedzi. Lubię piwko i swego czasu piłem jedno dziennie. Mam ochotę teraz się upić ale wiem że to mojego problemu nie rozwiąże a może jeszcze pogorszyć. Nie oczekuję od pań odpowiedzi, ale na wszelkie podpowiedzi jestem otwarty. Poczytałem sobie trochę na forum i mam już pogląd na tą moją sytuację. Żona wyjechała z sąsiadką 2 godziny temu na zakupy. Jak myślicie kiedy wróci? 13 Odpowiedź przez Klaudyna59 2012-03-23 19:34:13 Klaudyna59 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-31 Posty: 22,602 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaFacet, mogłeś zalożyc swój temat, a tak wlecialeś tutaj i chcesz zwrócic uwagę na swoj problem. Twoja sytuacja jest nie do porównania z sytuacją piszących tutaj kobiet. Ogarnij swoje życie, masz pracę, jesteś niezależny, nie macie dzieci z którymi żona by Cię zostaawiła to co Ty jeszcze robisz w tym waszym rogatym związku. Za co kochasz żonę / za te rogi , czy wszystko to sobie tworzysz i wymyślasz? 14 Odpowiedź przez agnieszka17a 2012-03-23 19:42:22 agnieszka17a Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-23 Posty: 5 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaWitam .Zycie to chyba jeden i ten sam schemat dla wszystkich ,a jeżeli coś jest super to w to nie wierze na pewne ktoś w związku przegina ,a druga osoba przymyka na to oko i tak rośnie kłamstwo które kiedyś pęka ,jedni ucinają hydrze łeb, a drudzy żyją tak do końca nabawiając się chorób ,albo co gorsze -dochodzi do samobójstw bo i takie przypadki znam .Uwierzcie ciężko jest być poniżanym przez całe życie,a prawdziwą pomoc też ciężko znaleźć to co z tego że piszemy tutaj ,jak po wyłączeniu komputera musimy wracać do szarej rzeczywistości .Przepraszam za mój pesymizm ale logując się tutaj sama szukałam pomocy... 15 Odpowiedź przez Faustyna 2012-03-24 03:01:03 Faustyna Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-23 Posty: 5 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża bellew: Przez cztery lata usprawiedliwiałam mojego męża. Wiem, że boli go nasza bieda, że nie chce rozmawiać, bo wypiera problemy. Mówiłam: słuchaj, to może zrobimy tak i tak - a on patrzył w ekran komputera i grał. A gdy pytałam: powiedz coś, podoba ci się ten pomysł? on odpowiadał: "A niby co mam ci powiedzieć? Zrób jak chcesz, to twoja sprawa". Taką odpowiedź i podobne odpowiedzi usłyszałam kilkaset razy. Tak, dokonałam złej decyzji w życiu, jestem tego świadoma. Zaryzykowałam - i przegrałam. Moje małżeństwo jest już martwe. Dzieci są dla mnie najważniejsze, ale ja też chcę jakoś żyć! Ogromnym problemem jest to, że nie mam z kim na codzień porozmawiać. Rodzice nigdy ze mną nie rozmawiali, z dużo ode mnie starszymi braćmi nie mam żadnego kontaktu, wszystkie koleżanki mieszkają daleko, na dłuższe rozmowy telefonicznie mnie nie stać, więc zostają mi tylko maile wysyłane od czasu do czasu. Mój mąż wraca po pracy w złym humorze, bawi się z dziećmi (a raczej ze starszą córką, bo młodszą ledwo zauważa), ja gotuję, sprzątam, prasuję, a jak dzieci zasną, on siada przy komputerze i gra kilka godzin, potem bez mycia się, bez zmiany ubrania dosłownie zwala się do łóżka. I tak jest każdego dnia. Kiedy mówiłam: "potrzebuję się wygadać, nie mogę tak żyć w milczeniu!", słyszałam w odpowiedzi, że jestem "energetycznym wampirem" i że tacy jak ja próbują wsysysać z innych całą energię... Jest zmęczony, dobrze, ja to rozumiem, ale inni też są zmęczeni, ale dla żony potrafią znaleźć kilka dobrych słów. Mój mąż Nie do końca tak jest. Mój mąż "jest nauczony" pracy w domu, pierze, gotuje, robi zakupy, bawi się z dziećmi, nie lubi tylko sprzątać. Problem w tym, że patrząc na mnie dostrzega jedynie to, czego NIE zrobię. Wraca do domu, jest czysto, porządek, kuchnia wyszorowana, łazienka wyszorowana, obiad się gotuje, pranie suszy, dzieci czyste, nakarmione, wybiegały się na placu zabaw (ja ze zmęczenia ledwo stoję, bolą mnie plecy, nogi). I co słyszę? - "czemu tej brudnej szklanki nie zaniosłaś do zlewu tylko tak stoi na stole?!". Oczywiście mówiłam mu wszystko to, co tutaj piszę - on siedział i grał. Jak poprosiłam, żeby wyłączył komputer, zaśmiał się i grał dalej. Co do moich problemów ze znalezieniem pracy to usłyszałam, że nikt nie chce mnie przyjąć, bo mam zły charakter i ludzie nie chcą mieć ze mną nic do czynienia. Nie daję sobie wmówić pewnych rzeczy, ale to jednak boli. Wątpię, czy sytuacja poprawiłaby się, gdybym znalazła dobrze płatną pracę. Zresztą to już jest tylko groteska, jeśli mąż traktuje żonę źle, gdy jest bezrobotna, a dobrze, gdy zarabia dużo pieniędzy. Co do zdrady: przyszła mi do głowy taka myśl, karciłam się za nią (że niby popadam w paranoję). Kiedyś mąż pokazywał mi zdjęcia z wycieczki pracowniczej do Zakopanego, na połowie zdjęć były góry, na drugiej połowie jego bardzo atrakcyjna koleżanka z pracy z miną "Och, znowu T. robi mi zdjęcie..." Powiedziałam: słuchaj, ja cię o żadne zdrady nie podejrzewam, ale to dla mnie bardzo przykre widzieć, że ciągle robiłeś zdjęcia Magdzie - mogłeś pomyśleć, że żonie nie będzie zbyt miło. Jakbyś ty się czuł, gdybym ja po powrocie z wycieczki chwaliła się się zdjęciami moich przystojnych kolegów z pracy. Oburzył się i wykrzyczał, że nigdy mi już żadnych zdjęć nie Wiem doskonale, że powinnam zadbać o siebie. Szukam ogłoszeń typu "pisanie artykułów na zlecenie", wysyłam zgłoszenia i jak na razie jedynym efektem jest to, że po moim zgłoszeniu dostaję kupę spamu na maila. Rozmawiałam z doradcą zawodowym, nic konkretnego mi nie powiedział. Nie mogę iść na żaden kurs, bo nie mam z kim zostawić dzieci, z domu mogę sama wychodzić dopiero po 16, a tak poza tym jedyne kursy w moich mieście dotyczą budownictwa. Myślałam o własnej firmie, ale nie mam żadnych oszczędności na wypadek niepowodzenia (utrzymanie miesięczne firmy to wydatek około tysiąca złotych), zresztą, jaką firmę mogłabym założyć jako socjolog? Myślałam o sklepie internetowym, ale żeby zarobić na tym przynajmniej kilkaset złotych miesięcznie musiałaby to być sprzedaż na większą skalę, a ja nie mam samochodu do przewożenia towaru i nie zawsze mam możliwość, żeby iść na pocztę. Zresztą, nie mam pojęcia, co mogłabym sprzedawać, skąd ściągać towar, nikt z moich znajomych tego nie robił, nikt by mi nie pomógł. Boję się wszelkiej działalności związanej z handlem, nigdy nie miałam do tego żadnej smykałki ani pociągu. Violetka: Z całego serca ci współczuję, że taką miałaś sytuację, ale jednak trochę trudniej jest wyprowadzić się z dwójką dzieci nie mając żadnych pieniędzy i nie mając gdzie, niż zostać w wynajmowanym mieszkaniu. Mogłabym probować ubłagać właściciela o przedłużenie terminu opłaty, ale nikt nie wynajmie mi mieszkania na ładne oczy. Malwina: Niestety masz rację. Mąż często mi powtarza, że on musi tutaj rządzić, skoro ja nie potrafię podjąć żadnej konkretnej decyzji. Milczy, kiedy odpowiadam, że w małżeństwie nie chodzi o to, żeby ktoś rządził, ale żeby ze sobą rozmawiać i ustalać pewne rzeczy wspólnie. Ma bardzo trudny charakter, nie okazuje żadnych pozytywnych uczuć, jest ironiczny, często wręcz gburowaty. Gdy byliśmy narzeczeństwem mówił, że mam na niego dobry wpływ, że przy mnie się otwiera, że moja wrażliwość mu pomaga. A potem było niestety już tylko gorzej. Teraz nazywa mnie "zrzędliwą jędzą" i "czarownicą". Nie jestem idealna, ale są pewne granice pomiędzy zwykłą kłótnią a upokarzaniem drugiego człowieka. Tendre: Brak pieniędzy ściąga nas na dno, ale to nie jest główna przyczyna problemów. Mąż uczciwie finansuje rodzinę, choć moim zdaniem wydaje sporo na zbędne rzeczy. Starszej córce kupuje wiele zabawek, którymi ona szybko się nudzi. Pali papierosy i miesięcznie wydaje na nie około 100 złotych (nie zamierza rzucić palenia, mimo moich próśb). Wszystkie zarobione pieniądze idą na opłaty, jedzenie i środki czystości oraz spłatę kredytu zaciągniętego na wymianę okien w mieszkaniu. Większe kwoty (np. premia) przeznaczane są na zapłacenie zaległych rachunków. Jakbym pozwała męża o alimenty, to nie miałby z czego ich płacić. Dzieci mają 4 lata i 1,5 za wsparcie. Jak na razie mam tylko taką opcję, że macham ręką na męża (niech sobie siedzi i gra) i dążę do znalezienia pracy, a jak już znajdę, wtedy zastanowię się, co dalej. Przegrałam małżeństwo, trudno, ale może nie przegram swojego życia. 16 Odpowiedź przez bellew 2012-03-24 11:03:46 bellew Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-11 Posty: 1,123 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża A futryny sobie powiększyłeś ? 17 Odpowiedź przez bellew 2012-03-24 11:05:37 bellew Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-11 Posty: 1,123 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Malwina69 napisał/a:Popieram w wypowiedzi Kaje.. i nie do końca zgadzam sie z bellew..Nawet nie powinnaś się zemną zgadzać . Akurat postawiłem się po stronie męża .... 18 Odpowiedź przez bellew 2012-03-24 11:14:01 Ostatnio edytowany przez bellew (2012-03-24 11:17:06) bellew Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-11 Posty: 1,123 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Faustyna napisał/a:Dziękuję za wsparcie. Jak na razie mam tylko taką opcję, że macham ręką na męża (niech sobie siedzi i gra) i dążę do znalezienia pracy, a jak już znajdę, wtedy zastanowię się, co dalej. Przegrałam małżeństwo, trudno, ale może nie przegram swojego jedynym rozwiązaniem sytuacji,i otrzeźwieniem męża jest postawienie go pod wcześniej czy później to niego jest wszystko się czynności niego ty nic nie jest facetom zrozumieć że wychowywanie dzieci to też praca Tak jest i długo tak rzeczą jest jego "nieobecność" duchowo - cielesna w domu .... trzeba jasno powiedzieć nie interesuje się Twoją osobą . Nie tego oczekujesz od tacy niestety tylko mogą się opamiętać jeśli poczują "strach" przed czymś ..... podejmuj rozsądne,przemyślane decyzje. Nic tym zwróć uwagę na fakt,że Wy a napewno on nie ma żadnych zainteresowań,pasji .... praca - dom - praca - dziecito właśnie prowadzi do tego że człowiek zamyka się w swoim w komputerze inni w czymś innym .... 19 Odpowiedź przez kawa z pianką 2012-03-24 11:27:03 kawa z pianką O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-17 Posty: 68 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaJeśli czujesz, że przegrałaś małżeństwo i nic się już nie da zrobić to jedynym rozwiązaniem jak dla mnie jest tylko to, że powinnaś teraz postawić na siebie i dążyć do tego, żeby być niezależną od męża. Ja wiem, ze ze znalezieniem pracy jest bardzo ciężko, ale życzę Ci z całego serca, żeby Ci się udało, ciężko jest żyć niby razem, a jednak osobno...tak jak napisał bellew, Twój mąż może się "obudzić", jeśli zobaczy Ciebie zupełnie inna niż dotychczas....pewną siebie i nie prosząca jego o nic...przecież on to czuje, że Ty pragniesz jego zainteresowania i dlatego czuje się "ważny". Ja na Twoim miejscu skupiłabym się na dzieciach i sobie, pokaż mu, że sobie radzisz z wieloma sprawami a on niech siedzi i niech gra jak dzieciak....są ludzie, którzy wręcz uwielbiają mieć obok siebie osoby "uzależnione" od siebie. 20 Odpowiedź przez ebo 2012-03-24 13:43:16 ebo Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-10-03 Posty: 8 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaFaustyna, a czy znasz jakiś język obcy? angielski, niemiecki...? nie myślałaś nad wyjazdem za granicę do pracy? tam dużo łatwiej żyje się rodzinom z dziećmi, samotne matki również sobie dobrze radzą.. 21 Odpowiedź przez OczekującaMary 2012-03-24 21:11:13 OczekującaMary Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-22 Posty: 195 Wiek: 30 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża ebo napisał/a:Faustyna, a czy znasz jakiś język obcy? angielski, niemiecki...? nie myślałaś nad wyjazdem za granicę do pracy? tam dużo łatwiej żyje się rodzinom z dziećmi, samotne matki również sobie dobrze radzą..Faustyna zna angielski, dawała nawet myślę, że powinna wyjechać do pracy za granicę. Moja Ciocia wyjechała w wieku 50 lat, nie znała ani języka, ani nie miała znajomości. Teraz jest zadowoloną z życia kobietą i właśnie przygotowuje się do rozwodu po 30 latach małżeństwa 22 Odpowiedź przez Doonna 2012-03-24 21:23:51 Doonna Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-07 Posty: 1,233 Wiek: Przyzwoity :) Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaFaustyna mam podobny problem, znienawidzilam meza i chce bez niego (3je dzieci, bez pracy, wspölne mieszkanie) nie potrafie sobie poradzic mimo lepszej ci wspölczuje, bede wspierac i czytac z uwagä kazde Twoje slowo o tym jak sobie jestes sama. 23 Odpowiedź przez albatros 2012-03-25 00:08:45 albatros Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-13 Posty: 115 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Kochana Faustyno !Zadaj sobie pytanie : będziesz w tym tkwić czy chcesz coś zmienić?Jeśli czujesz, że MUSISZ coś zrobić, bo inaczej oszalejesz, to znaczy, że ZNAJDZIESZ w sobie siły na te wierzę w to, że tylko szczęśliwi rodzice wychowają szczęśliwe dzieci. Więc weź się w garść, stań przed lustrem, uśmiechnij się do siebie i zacznij krok po kroku prostować woje pierwsze musisz uwierzyć w siebie. To nic, że jeszcze nie masz pracy. Toni Twoja wina, że nie mieszkasz w stolicy Rozejrzyj się wokół - może jednak jest ktoś, kto zająłby się dziećmi raz na jakiś czas ? Rozumiem, że pieniądze z korepetycji w takim wymiarze będą małe, ale miałabyś jakiś punkt w zupełnie innej sytuacji, niż Ty, ale gdy było mi ciężko, okazało się że mam aż 4 osoby, na które mogę liczyć. To nic złego prosić o pomoc. Głowa do góry ! Carpe Diem ! 24 Odpowiedź przez zmartynkaz 2012-03-25 00:26:33 zmartynkaz Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-07 Posty: 15 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaCzesc,pisalam ju? w iinym watku o moim problemie,ale..dwa dni. Temu kiedy mój facet spalNachlany to skusilo mnie i sparwdzilam jego karte z do tel nie mam dostepu bo ma na kod hahaI zobaczylam filmik z dziewczyna smiali si? i glupie miny,nie zadnego seksu nawet pocalunku,ale tak sobie mysle on mnie olewaNie chc? rozmawiac,nie uprawiamy seksu,a to mnie dziwi bo on uwielbia seks,nie odbiera tel jak jest z kolegami,Nie szanuje mnie,wszystko wsazuje na to ?e kogos ma,on nie wie ?e widzialam ten film i o moich podejrzeniach,powiem wam ?e ju? dawno chcialam odejsc,ale myslalam ?e nie mam gdzieItp.,ale jak czytam o kobietach zdziecmi gdzie ja ich nie mam i jestem mloda to chc? postawic wszystko na jedna karte,i Uciec od niego by? wkoncu soba i cieszyc si? zycuem,do autorki tego watku,jestes mloda wykrztalcona,nie marnuj zycia sobie!:) 25 Odpowiedź przez Faustyna 2012-03-25 04:13:09 Ostatnio edytowany przez Faustyna (2012-03-25 13:58:50) Faustyna Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-23 Posty: 5 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża bellew: Jest dokładnie tak, jak mówisz - mąż wiele razy wykrzyczał, że zarabia, że zajmuje się domem, że robi i tak za dużo, a ja jestem "księżniczką", która chce, żeby jej jeszcze kwiatki codziennie przynosić. Mam swoją pasję, piszę (trochę rzeczy zaczęłam, ale na razie to tylko ćwiczenia). Ale to trudna pasja, bo pisząc odwołuję się do swojego doświadczenia życiowego, więc mimo wszystko przerabiam po raz kolejny to, co się w moim życiu dzieje. kawa z pianką: Moje małżeństwo jest martwe. Nie pragnę już uwagi męża, nie czuję potrzeby dzielenia się z nim swoimi myślami - pragnęłam tego bardzo przez cztery lata i w końcu poddałam się, uznałam, że skoro po tych czterech latach jest tylko gorzej, to już nie ma o co walczyć. Od paru miesięcy śpię w pokoju córki, mam swój kącik w kuchni z mini stolikiem i półką na księżki, z mężem wymieniam jedynie niezbędne informacje dotyczące dzieci i domu w postaci kilku słów. On w żaden sposób nie zareagował na tę zmianę. Mam wrażenie, że mu z tym wygodnie. A ja się uspokoiłam. Uznałam, że to jednak lepsze niż codzienne nocne kłótnie, moja frustracja, łzy i rozpacz. Ciężko mi, bo wiem, że takie małżeństwo rodziców to fatalny obraz dla dzieci, ale z drugiej strony wolę taki stan rzeczy niż kolejne lata kłótni. Mój mąż nie lubi być potrzebny, irytował się, gdy prosiłam go o jakąś pomoc, nigdy nie składał żadnych obietnic, żeby nie być zobowiązanym, za to często mówił "Daj mi święty spokój. Jak ci coś przeszkadza, to to zmień. Podobno jesteś inteligentna". ebo, Oczekujaca Mary: Myślałam o wyjeździe za granicę. Mąż nie chce wyjeżdżać. A sama? Nie mam pieniędzy na bilet, nie mam od kogo pożyczyć (rodzice biedują, z braćmi nie utrzymuję kontaktu, koleżanki są daleko ode mnie, zreszta jak ja nie mają najlepiej). Jak ma wyglądać 20-godzinna podróż autokarem, gdy będę sama z rocznym i 4-letnim dzieckiem? Gdzie mam zamieszkać? Nie mam absolutnie nikogo za granicą. Kto mnie przyjmie do siebie z dwójką małych dzieci? Jak mam szukać, a potem chodzić do pracy, kiedy nie będę miała z kim zostawić dzieci? Zresztą i tak nie wyjadę, bo mąż nigdy nie wyraziłby zgody na wyjazd dzieci za granicę, więc gdybym to zrobiła, to formalnie bym je porwała i w razie rozwodu mogłabym nie otrzymać opieki nad nimi. Wiem, że samotne matki radzą sobie za granicą, ale wtedy, gdy mają jakieś wsparcie w krewnych (wyjeżdżają do swojej rodziny) albo gdy samotne stały się w trakcie mieszkania w obcym kraju, gdy miały już pracę, a dzieci były w żłobku, przedszkolu, szkole. Doonna: Dzięki, mam nadzieję, że będziemy kiedyś obie spokojne i że damy Och, ja wierzę w siebie, ale to nie zawsze wystarczy, żeby zmienić stan rzeczy. Nie mogę liczyć na rodziców (ojciec pije, mama jest współuzależniona, zresztą oboje są już starzy, biedni, schorowani i zniszczeni), z braćmi nie mam kontaku (jeden pije, drugi jest zamkniętym i wyobcowanym człowiekiem, trzeci zajmuje się swoim nowonarodzonym dzieckiem). Dawne koleżanki mieszkają na drugim końcu Polski i mają swoje sprawy, przyjaciółka właśnie rozstała się z narzeczonym i szuka dla siebie pokoju do wynajęcia. W mieście, w którym teraz mieszkam, jestem obca i nie bardzo mam jak i gdzie nawiązać przyjaźnie, nawet na placu zabaw nie bardzo sobie porozmawiam z innymi matkami, bo muszę koncetrować całą uwagę na dwójce energicznych i biegających maluchów. Myślałam o szwagrze, ale to głupie, bo i tak ostatecznie zawsze weźmie stronę swojego brata. Nie mam ciotek, wujków, kuzynów ani dziadków. Teść nie żyje, teściowa nie darzy mnie zaufaniem (jak nikogo zresztą). Ja jestem naprawdę sama. zmartynkaz: Nie zamierzam marnować życia, teraz to wiem, dlatego staram się wszystko przemyśleć i jakoś poukładać, z jak najmniejszą szkodą dla dzieci. Dzięki wszystkim za dobre słowa. 26 Odpowiedź przez Azahiel 2012-03-25 04:59:06 Azahiel Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-08 Posty: 197 Wiek: ponoć już XXI Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Ludzie co wy z tą zagranicą czy nie umiecie czytać ?? matka z maluchami ma wyjechać gdzie !! to poroniony pomysł,nie wiem jakie to miasto, jak jest problem z pracą to internet jest jednym z rozwiązań, a nie możesz spróbować ponownie korepetycji z Angielskiego?, to jest szansa tak mi się wydaje. kawałek kartki nawet odręcznie napisanej i podczas spaceru z dziećmi rozkleić tu i ówdzie. Jakis malutki kroczek ku zmianie. Urzędy pracy to relikt tam są ciepłe posadki dla ... nie będę sie wyrażał kogo ... jak sama nie znajdziesz to Oni na pewno Ci nie pomogą. I zapamiętaj jak znajdziesz pracę a jestes zarejestrowana w pośredniaku to jest coś takiego jak dodatek za samo znalezienie pracy czy jakoś tak sie nazywa. MIŁOŚĆ TO NIE GESTY MIŁOŚĆ TO NIE SŁOWA MIŁOŚĆ TO KWIAT KTÓRY NALEŻY PIELĘGNOWAĆ gg 1273483 Cztery słowa a tak bolą : JUŻ CIĘ NIE KOCHAM 27 Odpowiedź przez olabad77 2012-03-26 15:50:58 olabad77 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-27 Posty: 4 Wiek: 35 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaRozumiem że boisz się zakładania wlasnej firmy. moze zaczniesz od tego ze dasz ogloszenie do gazety czy na gumtree na pewno znajdzie sie w twoim miescie ktoś kto będzie chciał żeby posprzątać mu mieszkanie przynajmiej raz na jakiś czas. piszesz że możesz wyjśc z domy dopiero po 16 - do takiej pracy to nie przeszkadza. kilka godzin dziennie a zawsze będziesz miala jakieś swoje oszczędości. rozumiem że jestes po studiach i bycie "pomocą domową" nie jest szczytem twoich marzeń ale od czegoś trzeba zacząć 28 Odpowiedź przez Faustyna 2012-03-27 02:50:04 Faustyna Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-23 Posty: 5 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Azahiel, olabad: Może to zabrzmi jak usprawiedliwianie się, typu: jestem taka biedna, ale nie zamierzam ruszyć palcem, ale wyjaśnię swoje problemy odnośnie "dorabiania". Udzielałam kiedyś korepetycji dzieciom z podstawówki, miałam 5 uczniów, więc każdy wieczór był zajęty. Stawka za godzinę korepetycji z angielskiego to w moim mieście 10 zł za godzinę - tyle brałam. Zarabiałam w miesiącu jakieś 150-200 zł. Zrezygnowałam z korepetycji, gdy zaszłam w pierwszą ciąże i czułam się bardzo źle, szczególnie wieczorami. Teraz mam dwójkę małych dzieci. Wstaję rano o 6, pomagam 4-letniej córce ubrać się do przedszkola (mąż ją zaprowadza), potem przebieram młodszą, śniadanie, sprzątanie, higiena i o 11 zbieram siebie i malucha, żeby odebrać czterolatkę z przedszkola (mam do przedszkola 2 km, a córka jest zapisana do 12, na więcej godzin nas nie stać). Po drodze zakupy i plac zabaw. Po powrocie gotowanie zupy dla dzieci. Gdy mąż wraca po 16 z pracy, zabieram się za przyrządzanie drugiego dania (mąż nie toleruje zup), później posiłek, mycie naczyń (wieeeeelka góra), prasowanie, sprzątanie, przygotowanie kolacji, kąpanie dzieci, mycie podłóg, w międzyczasie zmienianie pieluszek młodszej, przyrządzanie mleka (5 razy dziennie), nauka nocnikowania, wycieranie zakotarzonych nosków, wizyta u lekarza, dozowanie leków, czyszczenie ubłoconych bucików, reperowanie ubrań itd. W ciągu dnia robię mniej więcej 70% z tego, co trzeba zrobić - na resztę nie wystarcza mi czasu. W domu nie jest cicho: dzieci dużo krzyczą, wrzeszczą, piszczą, płaczą, biegają. Starsza córka ma wrodzone zaburzenia zachowania, jest pod opieką psychologa z poradni (prawdopodobnie Zespół Aspergera) i nie jest łatwym do opieku dzieckiem, młodsza właśnie weszła w okres "buntu". Nie wyborażam sobie korepetycji w takich warunkach, tym bardziej że każdy pokój jest zajęty. A jeśli ja miałabym przychodzić do ucznia, to musiałabym liczyć jakąś kolejną godzinę mojej nieobecności - kto wtedy ugotuje obiad, kto pozmywa naczynia, zrobi prasowanie, posegreguje ubrania, posprząta itd? Mogałbym to wszystko robić w nocy, ale byłabym wtedy żywym trupem. A dzieci nie mogą być pozostawione same sobie, są za małe. Co do sprzątania: mieszkam w biednym mieście i tu nie ma tradycji wynajmowania kogoś do sprzątania w domu. Nie przeszkadza mi sprzątanie, mogę sprzątać (no, może nie całe życie :-), kiedyś zarabiałam 20 zł za plewienie truskawek u sąsiadki i z chęcią zawsze do niej szłam, ale cały problem w tym, że wtedy ja nie miałabym czasu na to, żeby robić podstawowe rzeczy u siebie w domu. Od godziny do 20 mam tylko cztery godziny i w tym czasie muszę zrobić ogrom i ostatnia rzecz: co mi da to, że będę mieć miesięcznie 200 złotych?... Co ja za te 200 złotych zrobię? Muszę mieć normalną pracę. To jest nie tylko kwestia pieniędzy, ale i jakimś stopniu też samopoczucia. Jak chodziłam na staż (8 godzin dziennie), byłam o wiele mniej zmęczona niż teraz, mimo że miałam mnóstwo obowiązków w pracy i mimo że pierwsze cztery miesiące drugiej ciąży przypadły na staż. Z radością wracałam do domu, do dziecka (półtoraroczną wtedy córkę zostawiałam z opiekunką), sprzątałam, gotowałam. A teraz jestem 24 godziny na dobę z dziećmi i czuję się wyczerpana. 29 Odpowiedź przez Azahiel 2012-03-27 05:28:16 Azahiel Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-08 Posty: 197 Wiek: ponoć już XXI Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża FaustynaRany boskie ! Dziewczyno zarzynasz siebie, powolna "śmierć", Ten twój "mąż" co to za człowiek ! Ja się poddaję nie wiem jaki kierunek ci podać, żeby zająć się pracą i sobą dzieci muszą mieć opiekę, ale z kolei żeby była możliwość znalezienia opieki musi być praca, błędne koło. MIŁOŚĆ TO NIE GESTY MIŁOŚĆ TO NIE SŁOWA MIŁOŚĆ TO KWIAT KTÓRY NALEŻY PIELĘGNOWAĆ gg 1273483 Cztery słowa a tak bolą : JUŻ CIĘ NIE KOCHAM 30 Odpowiedź przez Doonna 2012-03-27 09:44:13 Doonna Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-07 Posty: 1,233 Wiek: Przyzwoity :) Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaJestes w bardz trudnej sytuacji...przemysl dokladnie co mogla bys zrobic i w ogöle jest realistyczne , czego bys chciala ( mozliwe do spelnienia)...potem napisz do nas i bedziemy razem myslec jak to zorganizowac. Pozdrawiam. 31 Odpowiedź przez Tendre77 2012-03-27 11:13:48 Tendre77 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-22 Posty: 747 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaNo to prawda, że opieka nad dziećmi 24h na dobę potrafi człowieka wykończyć bardziej niż 8 godzin pracy, a finansowo jedno wielkie zero...Natomiast mąż to już kompletnie czuje się zwolniony z obowiązków...Moja znajoma ma dwóch chłopców - jeden z zespołem aspergera więc nie zazdroszczę, można oszaleć...Jedyne wyjście to usamodzielnić się... nawet kosztem tego, że nie ugotujesz dla szanownego małżonka drugiego dania, jeżeli nie toleruje zup to niech sobie sam ugotuje... a co do obowiązków domowych i wieeeelkiej góry naczyń... to sorry każdy tak ma... i musimy sobie z tym radzić... możesz używać papierowych talerzyków jeżeli to jest problem 32 Odpowiedź przez albatros 2012-03-27 21:10:48 Ostatnio edytowany przez albatros (2012-03-27 21:13:48) albatros Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-13 Posty: 115 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Faustynko !Każdy, kto tu pisze do Ciebie, podsuwa Ci różna pomysły. Piszesz, że musisz mieć normalną pracę. Przykro mi - możesz na nas liczyć , ale nie w tej kwestii. Czy mężowi zależy na tym, żebyś znalazła pracę ? Jeśli tak, to pierwszym krokiem jest jego większa pomoc w obowiązkach domowych. To znaczy jeszcze większa, niż nie, to zaharujesz się fizycznie i trzyma kasę ? W jakim stopniu on ma świadomość tego , o czym nam piszesz ?Pytania te pisze z własnego doświadczenia ( na rozprawie i tak udawał zdziwionego )Wiem, że jest Ci ciężko, ale dasz sobie radę ! Carpe Diem ! 33 Odpowiedź przez agnieszka17a 2012-03-28 16:08:27 agnieszka17a Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-23 Posty: 5 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaJa przeżywam dokładnie to samo jeden dzień jest dobrze ,a na następny nie wiesz czego się spodziewać ,w życiu naszym jest teściowa która straciła męża a mój mąż ojca do tej pory jakoś było choć nie zawsze dobrze,ale teraz mąż cały czas jest na jej zawołanie i jak mi coś potrzeba nie ma go ,on przyjdzie leci .Kiedy mu zarzuciłam ze mamy własny dom to on mnie oskarżył że ja mu karze wyprzeć się własnej matki .Mamy niewielkie gospodarstwo ja muszę wiecznie szukać pracy dodatkowej bo on twierdzi ze dzieci wysyła się z książkami do szkoły i z zeszytami ,ale nie mysli że dzieciom potrzebne są inne by tak wyliczać i wyliczać zawsze się od de mnie odwraca .Straszyłam rozwodem nic nie daje ,wie żę nie mam gdzie iść bo w domu mam ciężką sytuację .Chodzą mi czarne myśli po głowie już nie mam siły walczyć . 34 Odpowiedź przez agnieszka17a 2012-03-28 16:10:16 agnieszka17a Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-23 Posty: 5 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaJa przeżywam dokładnie to samo jeden dzień jest dobrze ,a na następny nie wiesz czego się spodziewać ,w życiu naszym jest teściowa która straciła męża a mój mąż ojca do tej pory jakoś było choć nie zawsze dobrze,ale teraz mąż cały czas jest na jej zawołanie i jak mi coś potrzeba nie ma go ,on przyjdzie leci .Kiedy mu zarzuciłam ze mamy własny dom to on mnie oskarżył że ja mu karze wyprzeć się własnej matki .Mamy niewielkie gospodarstwo ja muszę wiecznie szukać pracy dodatkowej bo on twierdzi ze dzieci wysyła się z książkami do szkoły i z zeszytami ,ale nie mysli że dzieciom potrzebne są inne by tak wyliczać i wyliczać zawsze się od de mnie odwraca .Straszyłam rozwodem nic nie daje ,wie żę nie mam gdzie iść bo w domu mam ciężką sytuację .Chodzą mi czarne myśli po głowie już nie mam siły walczyć . 35 Odpowiedź przez agnieszka17a 2012-03-28 16:11:53 agnieszka17a Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-23 Posty: 5 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaJemu nawet sprawia przyjemniość żę ja cierpie i płacze 36 Odpowiedź przez albatros 2012-03-28 19:25:44 Ostatnio edytowany przez albatros (2012-03-28 19:26:18) albatros Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-13 Posty: 115 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża dziewczyny !Moje małżeństwo przez ostatnie lata to była równia pochyła. Mój mąż słyszał, ale nie słuchał. Bo wiedział, że nic nie mogę zrobić. Nie dbał o nas , bo nie czuł mówiłam , że chcę rozwodu, myślał , że mam "trudne dni" i zaraz mi przejdzie Ale we mnie przelała się czara goryczy. Znalazłam w sobie siłę i pokazałam mu ją. I to go zabolało najbardziej- że jestem w stanie zawalczyć o siebie .Nawet jego siła to największa broń na mężów, którym się wydaje, że obrączka to kajdanki do których klucz ma tylko ON. Carpe Diem ! 37 Odpowiedź przez secondshe 2012-04-21 17:44:44 secondshe Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-21 Posty: 1 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Faustyna... długo nie pisałaś, z niecierpliwością będę czekać na wiadomość od Ciebie jak sprawy wyglądają obecnie!Czytając Twojego 1 posta miałam wrażenie, że czytam o sobie! Dokładnie wiem co czujesz, jak jesteś zdesperowana. Jedyna różnica między naszymi związkami jest taka, że akurat mój mąż by się cieszył gdybym odeszła z dziećmi. On nie ma do nich w ogóle ręki, nie obchodzą go, a gdyby został sam z nimi to kompletnie by sobie nie co z tego...miotam się z myślami o odejściu, ale gdzie i za co?Tak jak Ty dzieci rodziłam na studiach, nie podjęłam pracy, bo nie było kiedy, a co notorycznie jest mi wypominane przez męża- porażka. Teraz od roku szukam pracy, póki co bezskutecznie. Jeszcze kiedy jesteśmy razem, co nie wiem ile potrwa, muszę się gdzieś zahaczyć, a jeśli znajdę już pracę nie będę miała dylematów żeby dla samotnych matek to po prostu śmiech na sali...Męża nie kocham, nic między nami nie ma, nie sypiamy ze sobą już od dłuższego czasu, nie śpimy w jednym lóżku, ba w jednym pokoju praktycznie od ponad 3 młoda, kocham swoje dzieci ponad wszystko, ale skłamałabym gdybym powiedziała, że nie chcę czegoś więcej od życia! 38 Odpowiedź przez gabrysiaki333@ 2012-10-14 16:06:14 gabrysiaki333@ Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-14 Posty: 1 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaCały czas się kłócimy o byle co. Traktuje mnie jak służącą. Wcale nie mam czasu dla siebie. Odbieram dzieci z przedszkola, gotuję,sprzątam i się nie wyrabiam. Mąż z rana odwiezie dzieci do przedszkola i odpoczywa, nawet nie umówi wizyty u lekarza. Ale na rozmowy ze swoją rodziną ma czas. Na załatwienie spraw dla swoich sióstr, jak gdzieś trzeba pojechać, gdzieś zawieźć to jest pierwszy. 39 Odpowiedź przez mamaanna31 2012-10-14 19:44:35 mamaanna31 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-12 Posty: 4 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaDroga Faustyno, rozumiem twoje obawy ,bo 8 miesiecy temu sama zastanawialam sie nad tym czy odejsc od meza . Moja decyzja byla taka ze po 12 latach zostawilam go zabierajac 5 naszych dzieci. Moj juz niedlugo byly maz naduzywal alkoholu i przemocy wobec mnie,ale powiedzialam dosyc,mimo jego grozb i tego ze tez nie mialam gdzie sie podziac. Na szczescie pomogla mi rodzin i odpowiednie instytucje. Zycze odwagi. 40 Odpowiedź przez Norina 2012-10-14 20:36:22 Norina Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-13 Posty: 138 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaA nie mogłabys wyjechac do większego miasta? tzn nie od razu moze, ale zorientować się tam w pracy, popisac, czasem ludzie potrzebuja do pracy do dzieci z zamieszkaniem, moze dałoby radę zaczac od czegoś jaką masz sytuację i moze pokój znalazłby się dla Ciebie i pomoc społeczna i alimenty dla dzieci? to są tez jakies pieniądze,ja bym wynajęła nawet pokój za 400 zł ze studentami, alimenty plus zasiłek na pewno by Ci na początek coś dały, idź rozdawać ulotki, sprzataj, idź na zmywak na naprawdę na dwa , trzy miesiące nie mogłabys przenieść się do rodziców?Kurcze trudna sytuacja, może porozmawiaj z kims z pomocy społeczej, zadzwoń do domu samotnej matki-zapytaj, moze tam Ci pomogą, porozmawiaj z kciuki za Ciebie, jak jestes nieszczęśliwa z mężem to próbuj odejsc i nie patrz za twardo iść do przodu 41 Odpowiedź przez _kropka_ 2012-10-15 18:51:32 _kropka_ Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-04 Posty: 7 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Aktualnie szukam pracy mimo że pracuje chce zmienić. Przepraszam, nie chce Ci wytykać błędów absolutnie ale może i troche CV w ciągu 5 LAT to jest nic!!W ciągu dwóch tygodni wysłałam już ok 80. Też nie mam prawie żadnego doświadczenia ale mimo to zapraszają na rozmowy, padły już dwie propozycje tylko za dość głodowe stawki. Ale jeśli naprawde zależy Ci na znalezieniu to z własnego doświadczenia podpowiem - poświęć godzine dziennie i uprzyj sie że np musisz dziennie wysłać min 3 życiorysy. Coś sie w końcu ruszy Pozdrawiam 42 Odpowiedź przez monikan 2012-11-06 10:59:27 Ostatnio edytowany przez monikan (2012-11-06 14:10:11) monikan Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-06 Posty: 1 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężażal mi was,ja mam podobne ufam już mężowi pod żadnym względem,kompletnie sie nie rozumiemy jakby różnorodność charakterów,do tego dołącza sie moja teściowa,zakłamana jak mąż zawsze chroniła swojego syna,nie zrobiła nic aby nam jakoś pomóc,chciałaby żebyśmy się rozeszli,to okropne szukałam pomocy wszędzie żeby ratować związek,ale mąż powtarza że to ja jestem chora,być moze ale to jego załuga nigdy nie mogłam liczyć na niego,były ważniejsze sprawy,mam dosyć szukania go,dzwonienia czy ma zamiar wrócić do domu,udawadniania ze znów mnie oklamał,wyzwisk,nic nie możnabyło powiedzieć na wszystko reagował złością i agresją,zawsze świadkami awantór były nasze mam do kąd pujść,nie pracuję bo zajmujęsie dziećmi,nie znalazłam opiekunki do dzieci,nie mam nic nawet prawa jazdy,zawsze jestem zdana tylko na siebie,rzadko,bardzo rzadko mogłam liczyć na męża,mówi że nie chce ze mną już być ale też nie potrafi odejsć,cociażma gdzie isć,głupio się tłumaczy że dzieci go trzymają,ale przecież one teraz najbardziej cierpią,nie wyobrażam sobie życia z nim,pozdrowienia. 43 Odpowiedź przez ponizana 2012-11-16 10:46:12 ponizana Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-16 Posty: 4 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaMogłabym ci pomóc. Jestem w podobnej sytuacji - ale aby zacząć od nowa potrzebuję kogoś do pomocy. Najchętniej kogoś, kto jest w podobnej sytuacji )) Odezwij się jak najszybciej... Mam propozycję. 44 Odpowiedź przez dor57 2012-11-17 17:13:45 dor57 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-27 Posty: 1,718 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Dziewczyny......można sobie dać radę tylko trzeba : po pierwsze CHCIEĆ....a po drugie : UWIERZYĆ w siebie....Ja nie pracowałam prawie wcale i przez 25 lat wychowywałam dzieci i prowadziłam dom...jednak postanowiłam odejść....mimo mojego wieku i i braku "przepracowanych lat" znalazłam pracę i rozpoczęłam walkę.....jest trudno,ale nie jest ważne nikt nie może nas pozbawiać "własnego ja".......Moją walkę o siebie opisałam w wielu postach,które jeżeli chcecie możecie poczytać.......:):):) Nig­dy nie za­pomi­naj naj­piękniej­szych dni twe­go życia! Wra­caj do nich, ilek­roć w twoim życiu wszys­tko zaczy­na się walić. 45 Odpowiedź przez Artemida 2012-11-17 18:33:12 Artemida Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-07-28 Posty: 1,433 Wiek: 48 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Faustyno, bardzo Ci współczuję. Też miałam dwoje maleńkich dzieci, męża, który zarabiał grosze. Był nieco milszy, ale tylko nieco. Znalazłam pracę z ogłoszenia, bez żadnych znajomości. Wtedy bezrobocie w województwie było ogromne, w miasteczku przekraczało 30% (padły 2 zakłady, w których pracowało łącznie osób... Na mieszkańców).Jeśli Twoja sytuacja wciąż jest jaka była...1. Nie patrz jakie jest bezrobocie. Potrzebujesz tylko jednego miejsca pracy. Proponuję, żebyś zaczęła pracować na czarno. Pisanie podań, pism itp. Skoro macie komputer, może dasz radę wydrukować trochę ulotek. 2. Gotujesz, pewnie to umiesz. Nie ma chętnych, którzy by opłacili obiady domowe? To legalne, nawet nie trzeba zakładać firmy. 3. Myśl, co jest ludziom potrzebne. Rozglądaj się. Wiem, że trudno to zrobić, gdy ma się huk roboty w domu. Czy próbowałaś coś przeorganizować? Ja np. od lat nie prasuję (kiedyś to lubiłam, naprawdę, ale po latach prasowania pieluszek tetrowych jakoś mi przeszło) - noszę swetry, bluzki z żorżety, dżinsy, spandeks, używam bielizny pościelowej z kory itd. Gotowanie też można usprawnić. Do sprzątania trzeba włączać dzieci. Zorganizować się. To trudne, ale nie niemożliwe. "Egoizm nie polega na tym, że się żyje jak chce, lecz na żądaniu od innych, by żyli tak, jak my chcemy" - Oscar Wilde "Wszystko jest trudne, nim stanie się proste" - Margaret Fuller 46 Odpowiedź przez MariannaM 2013-01-01 23:00:38 MariannaM Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-07-26 Posty: 209 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża W twojej sytuacji musisz sie bardzo dobrze przygotować do rozwodu. Zacznij juz teraz i sukcesywnie dąż do zbierania dowodów na to, że mąż cię źle traktuje. - Zapisuj sobie wszelkie wydarzenia, które mogą ci pomóc, kiedy i co do ciebie powiedział (wyzwiska, upokorzenia)- Zbieraj dowody na to, że to ty jesteś głównym opiekunem dzieci, rób notatnki ile czasu dziennie zajmje ci oopieka nad dziećmi a ile jemu- zapisuj ile czasu spędza przed komputerem- jeśli masz jeszcze jakies podejrzenia, że może cię zdradzać spróbuj znaleść na to dowody- zapisz sie na terapię małżenską i zaproponuj mu udział w niej (jest na pewnow twoim mieście jakis ośrodek interwencji kryzysowej lub cos podobnego, gdzie mozesz skorzystac z takiej pomocy bezpłatnie). Jeśli maż odmówi, to będziesz miałą na to papier, że nie chciał pracować nad waszym związkiem- postaraj sie dorobic gdzies na boku i zainwestuj w dyktafon cyfrowy, którym bedziesz mogła nagrac gdy na ciebie krzyczy, wyzywa cie bądż poniża- możesz spróbować znaleść grupe wsparcia dla ofiar przemocy w rodzinie- przemoc nie musi byc fizyczna. To, co on robi jest przemocą psychiczną. Maz sprawia, że czujesz sie zerem, wyśmiewa cie że nie bedziesz się czuła lojalna robiąc wiele rzeczy za jego plecami, ale skoro on już teraz zapowiedział, że nie odda ci dzieci, to licz się z tym, że stoczysz o nie walkę. Prawdopodonie nie przegrasz jej, ale lepiej dmuchać na zimne. - zorientuj sie w mopsie czy przysługuje wam jakis zasiłek, dodatek mieszkaniowy, cokolwiek by poprawic twoją syt. materialną- zacznij pisac teksty do katalogów (pozycjonowanie stron)znajdziesz takie zlecenia na stronie jest to dosyć żmudne zajęcie , ale lepsze niż nic...- dowiedz sie w urzędzie pracy, czy nie ma żadnych dotacji unijnych na otwarcie własnej firmy. Tak czy inaczej własna działalność gosp. to nie jest koszt tysiaca zł, na początku masz amłę składki ZUS, wiec jesli np znajdziesz prace w któej jest wymagane założenie takiej działalności, może sie to opłacać 47 Odpowiedź przez andzia221518 2013-08-07 00:19:08 andzia221518 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-08-06 Posty: 6 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaMOJE DROGIE!CZYTAM WASZE POSTY I TAK SIĘ ZASTANAWIAM ILE JA PODOBNYCH ROZTEREK MIAŁAM ILE RAZY SIĘ ZASTANAWIAŁAM NAD ROZWODEM.................WYSZŁAM ZA MĄŻ WCZEŚNIE MIAŁAM 20 LAT BYŁAM MŁODA I ZAKOCHANA PO USZY A DO TEGO W CIĄŻY I MIAŁO BYĆ TAK PIĘKNIE, ALE NIESTETY NIE BYŁO. JA URODZIŁAM DZIECKO I WTEDY MIESZKAŁAM U MOICH TEŚCIÓW A WIADOMO JAK TO JEST A TO ŹLE POSPRZĄTAŁAŚ A TO NIE DOBRY OBIAD ITD. DO TEGO MÓJ TEŚĆ CZĘSTO PRZYCHODZIŁ PIJANY I BYŁY STRASZNE AWANTURY. GDY SIĘ SKARŻYŁAM MĘŻOWI ON TEGO NIE ROZUMIAŁ ŻE JA BYŁAM INACZEJ WYCHOWANA W SPOKOJNYM DOMU , ZRESZTĄ JEGO TEŻ WCALE NIE BYŁO WOLAŁ KOLEGÓW I PRACĘ I CORAZ CZĘŚCIEJ WRACAŁ PIJANY A JA WSZYSTKO TRZYMAŁAM W TAJEMNICY ABY NIKT SIĘ NIE DOWIEDZIAŁ ABY MOI RODZICE NIE WIEDZIELI I TAK ŻYŁAM SAMOTNA I ZASTRASZONA TO BYŁ PSYCHICZNY KOSZMAR. Z CZASEM GDY MOJE DZIECKO ROSŁO ZROZUMIAŁAM ŻE JA TAK DŁUŻEJ NIE WYTRZYMAM I TAK UCIEKAŁAM DO RODZICÓW NA GŁOWĘ A U NICH JUŻ MIESZKAŁ BRAT Z RODZINĄ , ALE UDAWAŁAM ŻE JEST DOBRZE ŻE NIE MA AWANTUR MÓJ MĄŻ CZĘSTO PRZYJEŻDŻAŁ NOCOWAŁ ODDAWAŁ PENSJE NIBY IDEALNIE ALE NIESTETY ZNĘCANIE PSYCHICZNE NADAL TRWAŁO POTEM MÓJ TEŚĆ ZACHOROWAŁ NA RAKA I PO PÓŁ ROKU ZMARŁ A W TYM CZASIE MÓJ MIŁY ZREZYGNOWAŁ Z PRACY ŻEBY SIĘ NIM OPIEKOWAĆ ZOSTALIŚMY BEZ ŚRODKÓW DO ŻYCIA A JA WŁAŚNIE URODZIŁAM DRUGIE DZIECKO . JEGO W OGÓLE NIE OBCHODZIŁO CZY DZIECI MAJĄ CO ZJEŚĆ CZY MAJĄ PIELUCHY. WTEDY WŁAŚNIE PO RAZ PIERWSZY POSZŁAM DO OPIEKI SPOŁECZNEJ PO POMOC TO NIE JEST TAKIE STRASZNE POMOGĄ DOSTAWAŁAM CO MIESIĄC JAKIEŚ PIENIĄDZE NA DZIECI JEDNORAZOWE WIĘKSZE KWOTY TEŻ SIĘ POWINNYŚCIE KORZYSTAĆ Z TAKIEJ POMOCY MOŻE TO NIE DUŻO ALE ZAWSZE . WIELE RAZY SŁYSZAŁAM OD MĘŻA ŻE JESTEM JEGO UTRZYMANKĄ CHOĆ TAK NAPRAWDĘ TAK NIE BYŁ MIELIŚMY ZIEMIĘ I TRUSKAWKI W KTÓRYCH DOSŁOWNE WSZYSTKO SAMA ROBIŁAM, ŁĄCZNIE Z PRACAMI TRAKTOROWYMI ,ALE DLA NIEGO TO NIC .WTEDY ZROZUMIAŁAM ŻE TAK DALEJ BYĆ NIE MOŻE ŻE MUSZĘ COŚ ZROBIĆ I ZROBIŁAM POŻYCZAŁAM OD KOGO SIĘ DA PIENIĄDZE OTWORZYŁAM ZAKŁAD FRYZJERSKI BO TAKI MIAŁAM ZAWÓD STRASZNIE SIĘ BAŁAM JAK TO BĘDZIE CZY DAM RADĘ . PRACOWAŁAM Z DZIEĆMI MAŁA WTEDY MIAŁA 9 MIESIĘCY JAK OTWORZYŁAM DZIAŁALNOŚĆ I WIECIE CO BAWILI MI JĄ KLIENCI JA STRZYGŁAM A ONA SIĘ BAWIŁA OBOK . MÓJ MĄŻ OCZYWIŚCIE SIĘ ZE MNIE NABIJAŁ UWAŻAŁ ŻE I TAK NIE DAM RADY ŻE SIĘ OŚMIESZAM "WIELKA PANI FRYZJERKA" CO NIC NIE ZARABIA ,ALE JA ZARABIAŁAM I SYSTEMATYCZNIE SPŁACAŁAM DŁUGI A ON SIĘ LENIŁ ŻADNA PRACA MU NIE ODPOWIADAŁA .W KOŃCU ZATRUDNIŁ SIĘ U MOJEJ KLIENTKI BO JĄ POPROSIŁAM I TAK PRACUJE DO DZIŚ,ALE TERAZ TO JA PRZEJĘŁAM RZĄDY TO JA JESTEM GÓRĄ SPŁACIŁAM DŁUGI UTRZYMUJE NASZ DOM I WIECIE CO ON ZDAŁ SOBIE Z TEGO SPRAWĘ ŻE TAK NAPRAWDĘ TO NIE JEST MI POTRZEBNY TERAZ SIEDZI POTULNY JAK BARANEK BO TO JA GO OD SIEBIE UZALEŻNIŁAM I TAK WYGRAŁAM SWOJE DROGIE ZAWSZE JEST JAKIEŚ WYJŚCIE LEPSZE LUB GORSZĘ ,JAK JE ZNAJDZIECIE TO MUSICIE TEŻ ZNALEŹĆ SIŁĘ ABY O NIE ZAWALCZYĆ I NIE DAĆ SIĘ ZŁAMAĆ FAUSTYNKO POMYŚL CO MOŻESZ ROBIĆ I SZUKAJ PRACY ALBO RYZYKUJ NA WŁASNY INTERES ,A DOM DZIECI TEŻ TO SIĘ DA POUKŁADAĆ NIE MUSISZ MIEĆ WSZYSTKIEGO ZROBIONEGO NA TIP TOP, JA TEŻ ZAJMUJE SIĘ DOMEM SAMA I MOIMI DZIEĆMI BO MÓJ MĄŻ WYJEŻDŻA W KILKUTYGODNIOWE TRASY ZA GRANICĘ I DAJĘ RADĘ TROCHĘ WIARY W SIEBIE . I KONIECZNIE ZAŁATW SOBIE ZASIŁEK W GMINIE NA DZIECI TO SĄ GROSZE ALE ZAWSZE ŻYCZĘ POWODZENIA W UKŁADANIU ŻYCIA JA MAM STAŻ JUŻ 10 LAT I JEST CORAZ LEPIEJ ALE JA SIĘ NIE DAŁAM ZŁAMAĆ, I TY TEŻ NIE DAJ WALCZ O SIEBIE . 48 Odpowiedź przez Janusz68 2013-11-28 06:27:23 Janusz68 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-28 Posty: 1 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Echhhh kobietki kochane....Nie każdy facet jest taki jakim go widzicie, a jeśli już... to macie w tym Boże nie uogólniam, bo wielu facetów, może nawet większość to zwykłe dupki....Życie jednak tylko jedno jest - popełniamy błędy, gubimy ślad .... za mało czasu by stać w miejscu lub oglądać się coś najcenniejszego - SIEBIE i wasze najukochańsze dzieci... Możecie nawet góry przenosić, tylko .... wciąż tak trudno uwierzyć, prawda...? 49 Odpowiedź przez bubble13 2013-11-28 10:26:22 bubble13 Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-10 Posty: 446 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Janusz68 napisał/a:Echhhh kobietki kochane....Nie każdy facet jest taki jakim go widzicie, a jeśli już... to macie w tym Boże nie uogólniam, bo wielu facetów, może nawet większość to zwykłe dupki....Życie jednak tylko jedno jest - popełniamy błędy, gubimy ślad .... za mało czasu by stać w miejscu lub oglądać się coś najcenniejszego - SIEBIE i wasze najukochańsze dzieci... Możecie nawet góry przenosić, tylko .... wciąż tak trudno uwierzyć, prawda...?Prawda, z natury jesteśmy silne, ale jak odchodzi od nas osoba, z która wydawałoby się można konie kraść, ktoś najbliższy z kim byłyśmy przez kilka, kilkanaście lat, świat nagle z kolorowego, zamienia się w szary. Czujemy bezsilność, bezradność...ale do czasu...taka mam nadzieję... "Szczęście jest jak motyl. Ścigaj je, a umknie ci. Usiądź spokojnie, a spłynie na twoje życiu nie ma takiej chwili, abyśmy nie mieli wszystkiego, co potrzebne, aby czuć się szczęśliwymi. Pomyśl o tym przez minutę [...]. Jeśli jesteś nieszczęśliwy, to dlatego, że cały czas myślisz raczej o tym, czego nie masz, zamiast koncentrować się na tym, co masz w danej chwili" 50 Odpowiedź przez Kareena 2013-11-28 11:46:14 Kareena Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: redaktor Zarejestrowany: 2013-11-12 Posty: 523 Wiek: 29 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Faustyna, czy twoje dziecko ma wystawioną diagnozę na papierze? Jeśli nie ma postaraj się o nią - są ośrodki terapeutyczne dla dzieci czy też poradnie psychologiczne, na bezpłatne wizyty czasem trzeba czekać wiele miesięcy, ale warto. Mając taki papier możesz:- ubiegać się o terapię dla dziecka, dofinansowanie na pokrycie kosztów od MOPS-u, fundacji (np. Fundacja Polsat). W przypadku zespołu Aspergera wczesne podjęcie terapii jest bardzo ważne, bez niej dziecko będzie miało ogromne problemy z funkcjonowaniem w społeczeństwie- mając to zaświadczenie możesz wystąpić o separację lub rozwód i do Urzędu Miasta o przydzielenie mieszkania z zasobów miejskich. Moja koleżanka właśnie takie otrzymała, co prawda ma znacznie trudniejszą sytuację, bo dwie córki z autyzmem, ale u nas w Gliwicach z mieszkaniami z miasta jest ogromny problem, a w wyjątkowej sytuacji to mieszkanie się tak jak piszą wyżej, przygotowuj się do ewentualnego rozwodu, ale dołóż też starań o diagnozę i terapię dla dziecka. "Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej".Albert Einstein 51 Odpowiedź przez magdasu 2014-03-03 05:55:07 magdasu Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-03 Posty: 1 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaFaustynka odezwij sie co u Ciebie? Jak sie Ci sie wszystko uklada? czy nadal potrzebujesz pomocy? bardzo chcialabym od Ciebie uslyszec, rowniez pomoge $ jesli sytuacja bedzie tego potrzebowala. Mam dla Ciebie plan B. 52 Odpowiedź przez nokiaaa 2014-03-03 08:51:59 nokiaaa Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-02-02 Posty: 1,945 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża witam ciekawe czy faustynie sie ja myslalam, ze mam kiepsko... 'Netkobiety są kompasem w moim życiu'"mam czas dla każdego absurdu"
\n\n \n\njak odejść od żony z dzieckiem
Odp: Chcę odejść od żony po 15 latach. najpierw to powiedz żonie że Ci tak żle, że myślisz o wyprowadzce, bo może on potrzebuje takiego kopa, by się ogarnąć i traktować Cię z szacunkiem. Albo przynajmniej coś razem postanowicie, by dzieci jak najmniej ucierpiały. Ale skoro czasem jest dobrze, to może jest szansa.
Contents Jak zabrać dziecko od byłej żony?Zabierz dziecko do ojca od matkiJak zabrać dziecko od matki do ojca bez zgodyJak legalnie odebrać dziecko byłej żonie?Jak pozwać (odebrać) dziecko od żony podczas rozwoduJak pozbawić matkę praw rodzicielskich na rzecz ojca? Jeżeli rodzice sami nie mogli dojść do porozumienia, kwestię dalszego miejsca zamieszkania nieletnich rozstrzyga sąd. Pomimo tego, że zgodnie z normami Kodeksu Rodzinnego Ukrainy małżonkowie mają takie same prawa i obowiązki jak rodzice, dzieci po rozwodzie znacznie częściej pozostają z matką. Aby sąd mógł wydać orzeczenie na korzyść ojca, musi on udowodnić, że jest w stanie zapewnić dziecku godziwe warunki do rozwoju i satysfakcjonującego życia. Można decydować, z którym z rodziców dziecko będzie mieszkać zarówno w trakcie rozwiązania małżeństwa, jak i po jego zakończeniu. W obu przypadkach sąd będzie działał w interesie małoletniego, rozpatrzy wszystkie dowody przedłożone przez rodziców, a także włączy w rozprawę organy opiekuńczo-opiekuńcze, nauczyciela, psychologa itp. Również przydatne informacje na stronie „Rozwód online” rodzinnego prawnika Aleksieja Nikołajewicza Skriabina mogą być dla Ciebie: jak szybko odejść, rozwód i dzieci, dokumenty rozwodowe z dziećmi, jak dzieci są dzielone podczas rozwodu?, podział majątku w rozwodzie z dziećmi, podział mieszkania podczas rozwodu z dzieckiem, komunikacja z dzieckiem po rozwodzie, ograniczenie komunikacji między ojcem a dzieckiem, żona zabrania widzenia dziecka – co robić? Zabierz dziecko do ojca od matki Pomimo tego, że zasada Deklaracji Praw Dziecka mówi, że małoletni nie powinien być rozwiedziony z matką, sąd uznaje, że dziecko powinno być wychowywane przez ojca, który jest w stanie zapewnić mu jak najlepsze warunki. życie i rozwój. Dlatego też, jeżeli była żona nie jest w stanie działać w interesie dziecka tak skutecznie jak ojciec, wówczas sąd może uznać potrzebę zamieszkania dziecka z ojcem. Okoliczności te dają ojcu realną szansę na zabranie dziecka na wychowanie. Spór dotyczący miejsca zamieszkania małoletnich dzieci rozstrzyga sąd miejsca zamieszkania małoletniego dziecka lub pozwanego. Główne punkty, na które sąd zwróci uwagę przy podejmowaniu decyzji: wiek małoletniego (noworodki nie są oddzielane od matki, ponieważ są fizycznie uzależnione od jej obecności); stopień przywiązania dziecka do matki i ojca, a także do innych krewnych; sytuacja finansowa rodziców; warunki bytowe i bytowe rodziców (są one sprawdzane przez władze opiekuńcze i opiekuńcze przed posiedzeniem głównym, następnie sędzia otrzymuje wniosek); moralne cechy matki i ojca. Pomimo tego, że na rozstrzygnięcie sądu ma wpływ sytuacja materialna i poziom dochodów byłych małżonków, okoliczność ta nie jest kluczowa. Czasami bogaty ojciec nie ma możliwości poświęcenia dziecku wystarczającej ilości czasu. Dlatego głównym powodem decyzji na korzyść ojca jest niewywiązywanie się matki dziecka z obowiązków rodzicielskich. Jeśli mężczyzna może udowodnić, że była żona nadużywa praw macierzyńskich, nie działa w interesie dziecka, zachowuje się niemoralnie, jest uzależniona od narkotyków lub alkoholu, ojciec może oczekiwać, że będzie w stanie przyjąć dziecko pod opiekę. Ponadto sąd ma obowiązek wziąć pod uwagę opinię osoby małoletniej, która ukończyła 10 lat. Jak zabrać dziecko od matki do ojca bez zgody Aby legalnie odebrać dziecko byłej żonie, ojciec musi udać się do sądu i sporządzić pozew. Musi wskazywać: wymóg ustalenia miejsca zamieszkania małoletniego z ojcem; argumenty, na których opiera się ojciec, dowód twojej pozycji. W zależności od tego, na czym opiera się roszczenie byłego męża, do roszczenia można dołączyć dodatkowe dokumenty. Jeśli ojciec polega na własnej zdolności do wychowania dziecka, może przedstawić: zestawienia dochodów; cechy charakterystyczne z miejsca pracy i miejsca zamieszkania; wniosek dotyczący warunków mieszkaniowych; zeznania świadków świadczące o tym, że ojciec bierze czynny udział w życiu dzieci oraz angażuje się w ich wychowanie i rozwój; Informacje o wybitnych osiągnięciach społecznych ojca (dobroczynność itp.). Jeżeli wymagania opierają się na niewypełnianiu przez byłą żonę obowiązków macierzyńskich, argumentami dla sądu mogą być: zaświadczenia lekarskie wskazujące na szkodliwe uzależnienie byłej żony lub jej przewlekłe choroby (alkoholizm, narkomania); cechy charakterystyczne z miejsca zamieszkania i miejsca pracy, świadczące o skłonności matki do zachowań aspołecznych (jeśli pije, jest nieadekwatna, agresywna itp.) informacje o niewypełnianiu przez byłą żonę obowiązków rodzicielskich (np. jeśli nie mieszka z dzieckiem, nie uczestniczy w swoim życiu, straciła dziecko itp.). Przed spotkaniem zostaną zaangażowani specjaliści: psycholodzy i pracownicy socjalni. To oni na rozprawach głównych mogą prowadzić z dzieckiem rozmowę i poznać jego stan emocjonalny oraz stopień zaangażowania wobec każdego z rodziców. Jednak podczas rozmowy z dzieckiem mogą również wykluczyć w jego opinii wpływ byłych małżonków. Jak legalnie odebrać dziecko byłej żonie? Zgodnie z Kodeksem Cywilnym Ukrainy miejscem zamieszkania małoletniego jest miejsce zamieszkania jego rodziców lub przedstawicieli prawnych. Dlatego ojciec ma prawo żądać, aby po rozwiązaniu małżeństwa zamieszkało z nim wspólne dziecko. W przypadku procesu rozstrzygnięcie jest podejmowane na podstawie wszystkich przedstawionych argumentów i dowodów. Po ustaniu więzów małżeńskich rodzic ma prawo widzieć dzieci lub zabrać je do domu, uczestniczyć w ich życiu oraz otrzymywać wszelkie informacje o stanie zdrowia, rozwoju, wykształceniu. Jeżeli jednak matka dziecka po rozwodzie nie dba o swoje wychowanie, zaniedbuje swoje obowiązki lub przeszkadza w spotkaniach z ojcem, może on wystąpić do sądu z wnioskiem o zmianę orzeczenia o miejscu zamieszkania dziecka. dziecko. Inicjatywa byłego męża musi być poparta dowodami z dokumentów. Sąd zwróci uwagę na zachowanie małżonków, rozważy możliwości prowadzenia edukacji przez obie strony. Aby legalnie odebrać dziecko swojej byłej żonie, ojciec musi przygotować argumenty, które wykażą sądy, to on jest w stanie zapewnić dzieciom jak najbardziej komfortowe warunki do życia, wychowania i nauki. Jak pozwać (odebrać) dziecko od żony podczas rozwodu Można zdecydować, z kim dziecko pozostanie w czasie rozwiązania małżeństwa. W tym celu małżonkowie muszą wystąpić do sądu rejonowego i złożyć wniosek o rozwód i ustalenie miejsca zamieszkania dzieci. Niezależnie od tego, kto zainicjował rozwiązanie stosunków rodzinnych, obie strony mogą twierdzić, że mieszkają razem ze wspólnym dzieckiem. W takim przypadku na zebrania główne zostanie powołana komisja w celu zbadania warunków życia i życia obojga rodziców, które będą prowadzone przez pracowników organów opiekuńczo-opiekuńczych. Protokół oględzin zostanie przedstawiony na rozprawie sądowej. Po zbadaniu lokalu psycholodzy i pracownicy socjalni prowadzą rozmowę z samym dzieckiem. Zazwyczaj nieletni poniżej dziesiątego roku życia nie są wzywani na zebranie, aby nie uszkodzić psychiki dziecka. Jeżeli dziecko ma już 10 lat, może zostać wysłuchane w sądzie. W takim przypadku opinia małoletniego może stać się czynnikiem decydującym o orzeczeniu sądu. Aby pozwać (odebrać) dziecko żonie podczas rozwodu, ojciec musi udowodnić, że jest w stanie zapewnić mu warunki do życia i rozwoju. Warunki mieszkaniowe, więź uczuciowa z ojcem, charakter moralny ojca, które mogą przyczynić się do wydania przez sąd orzeczenia o zamieszkiwaniu z nim małoletniego. Jak pozbawić matkę praw rodzicielskich na rzecz ojca? Czasami nie tylko wspólne pożycie, ale także komunikacja dzieci z byłą żoną może zaszkodzić nieletnim. W takim przypadku istnieje możliwość ograniczenia praw rodzicielskich lub ich całkowitego pozbawienia. Podstawami do wygaśnięcia praw rodzicielskich mogą być: zaniedbanie przez matkę jej obowiązków wychowawczych, pielęgnacyjnych i rozwojowych; pozostawienie dziecka w placówkach socjalnych lub medycznych (szpital położniczy, szpital, przedszkole) agresja wobec dziecka; obecność złych nawyków i niemoralnego stylu życia (udowodniono, że alkohol, hazard, narkomania). popełnianie przestępstw lub wykroczeń administracyjnych przez matkę. Pierwszym środkiem w praktyce sądowej jest zwykle ograniczenie praw rodzicielskich matki. Jeżeli w ciągu sześciu miesięcy była żona nie zmieni swojego zachowania, sąd może orzec o całkowitym pozbawieniu jej praw rodzicielskich. Powództwo o wygaśnięcie praw rodzicielskich wnosi się do sądu. Po przyjęciu wniosku urzędnicy ds. opieki i kurateli odwiedzą oboje rodziców, aby potwierdzić lub odrzucić argumenty przedstawione przez męża. Ponadto powód musi przedstawić maksymalną ilość dowodów zaniedbania praw macierzyńskich. Mogą służyć jako charakterystyka, zeznania świadków, zaświadczenia i fotografie. Sąd weźmie również pod uwagę próby naprawy sytuacji przez ojca: nawiązując kontakt między matką a dzieckiem, podjęto działania mające na celu leczenie byłej żony. W przypadku, gdy wszystkie środki zostały podjęte, ale przebywanie z byłą żoną i komunikowanie się z nią może nadal zaszkodzić dziecku, sąd podejmie decyzję o pozbawieniu jej praw rodzicielskich. Pozbawienie praw rodzicielskich jest procesem najbardziej złożonym w prawie rodzinnym, ponieważ ustawodawca dąży przede wszystkim do zachowania pełnej rodziny dziecka, w celu zapewnienia pełnoprawnego wychowania i rozwoju. Jeśli jednak nie da się rozwiązać tej sytuacji w inny sposób, zalecamy skontaktowanie się z naszym prawnikiem rodzinnym, dzięki doświadczeniu i autorytecie, nawet online, pomoże zebrać niezbędne dowody i sporządzić pozew. Google harmonogram spotkań ojca z dzieckiem czy ojciec może zabrać dziecko matce? Kiedy dziecko zostaje z ojcem po rozwodzie? ojciec nie oddaje dziecka matce uprowadzenie dziecka przez jednego z rodziców ograniczenie komunikacji między ojcem a dzieckiem udział ojca w wychowaniu dziecka w orzecznictwie” YANDEX w jakich okolicznościach ojciec może odebrać dziecko matce? czy ojciec może zabrać dziecko samotnej matce? czy ojciec może zabrać dziecko bez zgody matki? jak odebrać dziecko matce, jeśli nie zostało to zaplanowane czy ojciec może zabrać dziecko matce? w takim przypadku może zabrać dziecko matce jakie dokumenty są potrzebne, aby odebrać dziecko od mamy advego Częstotliwość liczby słów,% ojciec 23 kort 21 1,69 niemowlęta 20 1,61 około 15 1,20 noclegi 15 1,20 Dziecko 13 1,04 jeśli 13 1,04 lub 11 0,88 odebrać 10 0,80 decyzja 10 0,80 rodzicielska 9 0,72 żona 8 0,64 Żony 8 0,64 8 maja 0,64 do 8 0,64 rodzice 7 0,56 dzieci 7 0,56 matek 7 0,56 puszka 7 0,56 drobne 7 0,56 prawo 7 0,56 prawo 7 0,56 po 7 0,56 warunki 7 0,56 sprawdzone przez Valery’ego w dniu r. sprawdzone przez Victorię Khalimon Musisz odejść od niego razem z dzieckiem dla Waszego dobra. Przecież on i tak w niczym Cię nie wspiera, równie dobrze możesz mieszkać sama, a przynajmniej psychicznie będziesz się lepiej czuła, bo nikt nie będzie Ci ubliżał. W ogóle nie pozwalaj sobie na brak szacunku. Masz prawo do bycia szczęśliwą.
Jak Odejść Od Żony. Chciałbym odejść od żony, ale ona się tak stara. To trudna sytuacja, zwłaszcza jeśli uczucie wciąż nie wygasło. "Rolnik szuka żony 7" Świąteczne spotkanie Film w from Czy powinienem odejść od żony? Zobaczyliśmy wspólnie, że kluczem do odzyskania żony jest nie sprzeciw wobec jej oddalenia się, ale podjęcie ważnej pracy nad samym sobą, utrzymując przy tym cały czas dobre stosunki z partnerką. Jeśli coś ma się wydarzyć, na pewno sie wydarzy. Ostatnio, Żona Powiedziała Mi, Że Mnie Już Nie Kocha, Ale Nie Chce Mnie Zostawiać Bo Czuje Przywiązanie, Że Nasz Związek W Sumie Funkcjonuje Ale. Zobacz jak wiele nas łączy. Ja całe dnie tylko praca, dom, dzieci. Chciałbym odejść od żony, ale ona się tak stara. Dawna Ja Powiedziałaby 'Idiotka’, Jak Można Dać Tak Sobą Pomiatać. Można kogoś kochać bez granic, ale ruszyć naprzód i odejść, kiedy związek okaże sie niezdrowy, nierówny i jednostronny. Od dawna ze sobą nie sypiają. Partnerki zamykają mężczyznę w domu, zakazują mu picia i wierzą, że same go uzdrowią. Jak Odejść Od Faceta, Który Nadmiernie Spożywa Alkohol? Tak, rozwód to tylko formalność, ale jeszcze nie teraz, bo teraz to nie jest dobry moment. Jak zatem postępować z partnerem uzależnionym od alkoholu? Już tej żony przecież nie kocha. Otrzymasz Tutaj Wsparcie Oraz Porady Użytkowniczek Forum! Oznacza to, że kobiety, które ostrzegają swoich partnerów przed odejściem od niego, powinny rzeczywiście mieć taki zamiar i możliwość. „miał odejść od żony, a zdradził mnie. Często kobiety boją się odejść od alkoholików ze względu na presję utrzymania małżeństwa za wszelką cenę (,,bo co ludzie powiedzą”). Jak Odejść Od Męża, Czy Powiedzieć Mu O Tym,Że Się Zakochałam? Zarówno tej odchodzącej, jak i tej od której chciałoby się odejść. Osoba ze zdrową samooceną widzi co jest, patrzy czy to spełnia jej oczekiwania czy nie i decyduje co jest dla niej dobre, a już na pewno nie pozwoli się krzywdzić za jakieś okruchy szczęścia, skrawki, obierki,. Co powiedzą moje dzieci po parunastu latach jak odejdę?
Jak to wpływa na życie twojej rodziny? – Z jednej strony, wzrastająca liczba kobiecych zdrad jest dość oczywista: bo emancypacja, bo niezależność finansowa. Z drugiej – kobiety nie mają na nią społecznego przyzwolenia – uważa dr Katarzyna Popiołek. – Wciąż tkwi w nas przekonanie, że rolą kobiety jest bycie żoną i matką. Trudne, ale czy chcesz tkwić w takim związku, w którym Twój mąż Cię nie szanuje? Jesteś jego żoną i matka jego dziecka, dlatego powinien Cię kochać, szanować i wspierać, na pewno nie zakazywać Ci niczego i nie obrażać Cię przy innych. Musisz z nim porozmawiać i powiedzieć mu wprost, że nie powinien Cię tak traktować i że zasługujesz na szacunek i jego odpowiednie zachowanie w stosunku do Ciebie. Powiedz, że jeśli się nie zmieni i nie będzie Cię traktował tak, jak tego oczekujesz, to odejdziesz od niego. Jeśli sytuacja się nie zmieni, powinnaś odejść i poszukać mężczyzny, który otoczy Ciebie i Twoje dziecko ciepłem i spokojem, bez kłótni i niemiłych słów w Twoim kierunku. Odejście zawsze jest trudne, bo kobiety kochają swoich mężczyzn i trudno jest im ich zostawić. Ale musisz wiedzieć, że tu chodzi o Twoje dobro i dobro Twojego synka, który nie może wychowywac się w rodzinie, gdzie tata wiecej jest za granica niz w domu a kiedy juz jest w domu, to ubliża mamie. Tak nie może byc. To, że macie dziecko wcale nie znaczy, że utrudnia czy uniemożliwia sytuacje. Pakujesz się, zabierasz dziecko do rodziców bądź do przyjaciółki i wtedy gdy Twój mąż zobaczy, że to nie żarty może się zmieni - wtedy warto dac szansę. Jeśli nie, piszesz podanie o mieszkanie dla matki z dzieckiem i na pewno taki przydział dostaniesz. Pomoże Ci opieka społeczna i urząd miasta czy urząd gminy, który powinien dać Ci miejsce, gdzie będziesz mogła spokojnie mieszkać z dzieckiem i spokojnie przemyśleć sobie kwestię Twojego małżeństwa. Matka z dzieckiem ma wiele praw i nigdy nie zostaje sama. Jest wiele kobiet w podobnej sytuacji i radzą sobie naprawdę dobrze. Najwazniejsze abyś była szczęśliwa i dlatego musisz zmienić swoje życie. Podaję Ci ejszcze nuemry telefonów, pod które możesz zadzwonić i uzyskać szczegółowe informacje jak postępowac w takiej sytuacji: DLA KOBIET W CIĄZY I MATEK MAŁYCH DZIECI tel. 022 635 10 11 poniedziałek - piątek w godz. - # Biuro interwencji tel. 022 635 30 92 w godz. - DLA KOBIET tel. 022 635 93 92 Wsparcie Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny poniedziałek - piątek w godz. – CENTRUM PRAW KOBIET tel. 022 652 01 17 w godz. - RUCH POMOCY RODZINIE tel. 022 621 03 67 poniedziałek - piątek w godz. - DLA OSÓB W TRUDNEJ SYTUACJI ŻYCIOWEJ tel. 022 828 12 95 Biuro Porad Obywatelskich poniedziałek w godz. - wtorek - piatek w godz. - Powodzenia!
3) Nie wszystko ma być, ale wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Czasami najbardziej przekonującym powodem, by trzymać się nieodwzajemnionej miłości, jest przekonanie, że tak powinno być. Jeśli pociąg, który odczuwałeś do tej osoby, nie przypomina niczego, czego doświadczyłeś, możesz, co zrozumiałe, zacząć wierzyć, że
Chcę odejść od męża Chcę odejść od męża – jak się przygotować?Mąż nie płaci alimentów- co dalej?Z życia wziętePodsumowanie Chcę odejść od męża Nie bój się odejść od męża, który się znęca nad tobą – dostaniesz alimenty. Niekiedy kobietom wydaje się, że nie poradzą sobie po rozstaniu. To nieprawda! Poradzisz sobie. Musisz w to uwierzyć. Jeżeli mąż znęca się nad tobą, to musisz się przygotować. Chcę odejść od męża – jak się przygotować? Kiedy będziesz zmuszona wyprowadzić się z dotychczasowego miejsca pobytu i wynająć mieszkanie, to wynajmem powinien zostać uwzględniony w kosztach utrzymania rodziny. W takiej sytuacji możesz złożyć pozew o zasądzenie alimentów z tytułu zaspokojenie potrzeb rodziny. Wtedy musisz uwzględniać koszty, jakie ponosisz. Będą one obejmować także utrzymanie dzieci, jeśli je masz. Na początku należy dokładnie spisać wydatki na utrzymanie siebie i dzieci. W koszty utrzymania dziecka wliczają się również opłaty za mieszkanie, które wynajęłaś dla siebie i dzieci po odejściu od męża. Przykład: Gdy wynajmujesz dla siebie i dwójki dzieci mieszkanie za 3000 zł, koszt utrzymania dziecka wynosi 1000 zł. Jednym z podstawowych założeń polskiego prawa rodzinnego jest obowiązek wzajemnego wspierania się członków rodziny, skonkretyzowany w przepisach o prawach i obowiązkach małżonków przed i po rozwodzie, rodziców wobec dzieci (art. 133 § 1, art. 135 § 2 oraz w przepisach regulujących obowiązki alimentacyjne członków rodziny względem innych krewnych (art. 128-132 Mąż nie płaci alimentów- co dalej? W przypadku, gdy mąż nie płaci alimentów, najważniejsze jest, ile wydajesz na utrzymanie siebie i dzieci. Sąd oczywiście może cię spytać, ile zarabiasz. Głównie oprze się jednak na tym, ile jakie są możliwości zarobkowe ojca. Warto w takiej sprawie załączyć zdjęcia, które wskazują na jego rzeczywistą sytuację materialną Z życia wzięte Sytuacja z sali sądowej – przyszedł ojciec i mówił, że nie ma pieniędzy. Podczas rozprawy twierdził, że pracuje na najniższą krajową. Klientce udało się jednak zdobyć twarde dowody. Były to zdjęcia, na których pokazaliśmy Sądowi prawdziwą sytuację materialną ojca. Okazało się, że jeździ on najnowszym mercedesem, posiada również Motor BMW, mieszka w luksusowym apartamencie. Aby ukryć prawdę ojciec, tuż przed sprawą rozwodową, zamknął firmę i zatrudnił się u brata na najniższą krajową Podsumowanie Poziom stopy życiowej rodziny określają możliwości zarobkowe i majątkowe obojga małżonków. Stopa życiowa małżonków, choćby pozostających w faktycznym rozłączeniu, powinna być z reguły równa. Rodzice nie mogą uchylić się od alimentów. Zobowiązani są podzielić się z dzieckiem nawet najmniejszymi dochodami. Więcej: Znęcanie i rozwód Relacje z dzieckiem buduje się od chwili narodzin i od samego początku mogą one iść w złym kierunku i z czasem stać się toksyczne. To, co najbardziej rzuca się w oczy to to, że rodzice tłamszą swoje dzieci. Wyręczają je, nie pozwalają czegoś zrobić, bo np. boją się, że dziecko zrobi sobie krzywdę.
fot. Adobe Stock, Art_Photo Tego dnia, kiedy mój starszy brat oznajmił, że chce wystąpić o rozwód, omal z krzesła nie spadłam. Po czterdziestu latach zgodnego małżeństwa? Zwariował? – Opamiętaj się, człowieku! Macie dorosłe dzieci, wnuki, czegoś się dorobiliście. Chcesz wszystko zrujnować? – próbowałam przemówić mu do rozumu. – Całe moje życie to ruina! – wybuchnął Heniek. – Niech się zawali do reszty… Spojrzałam na brata i zachciało mi się płakać. Dopiero teraz dostrzegłam, jak bardzo się postarzał – oczy podkrążone, cera ziemista, policzki zapadnięte. – Czy ty aby chory nie jesteś? – spytałam z troską. – Posunąłeś się jakoś… – Czego się czepiasz?! – zezłościł się jak zwykle, kiedy ktoś go przypierał do muru. – Nie wszyscy tak mnie widzą! Niektórym się nawet podobam. Tu cię mam, bratku! Od razu pomyślałam, że za tym wszystkim stoi jakaś baba! I miałam rację. Ale z moim bratem trzeba ostrożnie. Jak się zatnie, nic z niego nie wyduszę. Więc udawałam głupią i drążyłam dalej. Doniosła na niego sąsiadka – Heniutku, po co te nerwy? – spytałam i pogłaskałam go po dłoni. – Martwię się o ciebie. – Jestem dorosły – odparł nieco udobruchany. – Wiem, co mam robić. Życie ucieka, a ja go nawet nie posmakowałem. Tylko robota, Zośka i dzieciaki! Mam tego serdecznie dość. Gdy wyszedł, upiekłam szarlotkę na kruchym spodzie. Ulubione ciasto Zosi, mojej bratowej. Nie odbierała telefonu, więc wzięłam szarlotkę i poszłam. Na szczęście otworzyła drzwi. – Już wiesz? – zapytała na mój widok. – Inaczej byś nie przyszła. – Wiem – westchnęłam. – To znaczy, domyślam się. Niby wszystko było jak zwykle: Zosia rozłożyła serwetki i talerzyki, zaparzyła kawę. Jednak w jej oczach widziałam łzy, a pod oczami wory. Nawet nie spróbowała mojego ciasta. – Gdybym ja przewidziała, po co on tak lata na ten bazarek! – zaczęła w końcu. – Wszystko w domu jest: i warzywa, i kartofle, i jabłka, a Heniek: „Pójdę, zobaczę, co tam mają nowego”. Ja, głupia, cieszyłam się, że tak mu zależy na domu, i chce mnie odciążyć. Więc znikał na całe godziny z moim błogosławieństwem! – Nie mogłaś z nim iść? – Oglądałam seriale… Zresztą, teraz jestem mądra. A wtedy nawet mi do głowy nie przyszło, że on romans kręci na boku. – Jak się dowiedziałaś? – Od sąsiadki. Przyszła i mówi: „Pani mąż sobie upodobał lewy stragan w bocznej alei. Ciągle tam sterczy”. Machnęłabym ręką, ale to stoisko z damską bielizną. – Sprawdziłaś? – A jak! Zaraz następnego dnia. On się wygolił, skropił kolońską, buty wyglansował na lustra, choć od rana była chlapa… Wyszłam pół godziny po nim. – I co? – A siedział z nią wśród biustonoszy, halek i stringów. Nie zauważył, że jestem, dopóki nie zaczęłam wrzeszczeć. – Zrobiłaś awanturę? – nie dowierzałam własnym uszom. – I to jaką! Ludzie cyrk mieli, bo wpadłam w jakiś szał i porozwalałam te gacie po okolicy. Ona zbierała, on uciekał. Może to jednak on ma rację? Moja bratowa zawsze była porywcza i energiczna. Mogłam sobie wyobrazić tajfun, jaki rozpętała. Nawet teraz, na wspomnienie tamtej kłótni, wstała z krzesła. – Za tyle lat służby tak mi się odpłacił! – krzyknęła. – Pośmiewisko ze mnie zrobił. I dla kogo? Dla handlary z rynku! Domyśliłam się, że ta druga jest ładniejsza i młodsza. Bratowa zaczęła szlochać. – Dzieci z nim rozmawiały i tłumaczyły… Ja gadam od świtu do nocy. Kładę w ten pusty łeb, że nie warto dla byle kogo marnować życia. Nic nie pomaga. – Skąd wiesz, że tamta jest „byle kto”? Może się zakochała? – W takim dziadzie? – No, przestań. Heniek jest przystojny. Zawsze się kobietom podobał. Nie pamiętasz, jak ty kiedyś za nim szalałaś? – Kiedy to było?! Teraz jest dziad obmierzły i koniec! – fuknęła Zośka i zaraz poprosiła z płaczem: – Ela, ty też z nim pogadaj. Może ciebie posłucha? Umówiłam się więc z Heniem i prosto z mostu wygarnęłam mu, co o wszystkim sądzę. – Jesteś po sześćdziesiątce. Za jakiś czas włożysz kapcie i nie w głowie ci będą babki, nawet najpiękniejsze. Co wtedy? Brat pomilczał z wzrokiem wbitym w ścianę, jakby się zastanawiał, co powiedzieć, żeby mnie przekonać. Wreszcie oznajmił: – Ja to wszystko wiem, ale chcę spróbować. Teraz jest tak, jakbym się obudził po jakiejś chorobie. Świat jest piękny, ona jest cudna, chce mi się żyć! – A do tej pory ci się nie chciało? – A nie chciało mi się! Od dawna wszystko, co robiłem, było jak… zimny rosół. Chciałabyś do końca życia jeść zimny rosół? Zamurowało mnie. Może to mój brat ma rację? Kocham go i pragnę, żeby był szczęśliwy. Po czyjej stronie mam stanąć? Czytaj także:„Kobiety marzą o zaangażowanych ojcach, a moja żona była obrażona, że mam lepszy kontakt z córką niż ona”„Mąż przyjaciółki zwierzył mi się z kryzysu w ich małżeństwie. Byłam w wielkim szoku. Takiej Zuzy dotąd nie znałam...”„Dziadek lał babcię za byle co, tata rozstawiał mamę po kątach i ja też nie byłem święty. Wpędziłem żonę do... więzienia”
ODESZŁAM OD DZIECIATEGO: najświeższe informacje, zdjęcia, video o ODESZŁAM OD DZIECIATEGO; Żonaty facet odchodzi od żony
Chciałbym odejść od żony, ale ona się tak stara Rozpoczęte przez ~Facet, 18 lut 2019 ~Monigue Napisane 24 lutego 2019 - 16:05 Nikt nie da Ci odpowiedzi kiedy to Ty zakończysz. Czekanie na pełnoletność dzieci, czy też ich usamodzielnienie to szmat czasu. Sama uważam, że jeśli rozwód, to gdy dzieci małe, lepiej to przechodzą. Nie wyobrażam sobie aby czekać dziesiąt lat na podejmowanie decyzji. Możesz żałować, że tak późno zawalczyłeś o to, jak chcesz żyć. Po rozwodzie zasadniczo się układa, chyba że druga strona się mści, bo nie może pogodxić się z decyzją. Wtedy tym lepiej nie być z taką osobą. Po rozwodzie kontakt z nastoletnimi dziećmi jest zachowany, tym bardziej, że wypracowałeś tą więź. Nie chciałabym na pewno aby partner planował mnie opuścić i tak tylko czekał na jakiś moment. Co to za życie, przecież żona to czuje. Usamodzielnić żonę i zapewnij dzieciom byt i nie czekaj na wielkie nigdy w rozpoczęciu nowego etapu. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Robert1971 ~Robert1971 Napisane 24 lutego 2019 - 16:10 No jeżeli masz tego typu dylemat, to nic innego jak przerwać to od razu. Z dziećmi przecież możesz się kontaktować, czy wręcz miewać je u siebie, Skoro z kasą problemu nie ma - bo tu jest główna szarpanina po rozwodach - to też wszystko powinno pójść gładko. Nie zapomnij po prostu o prawniku, bo samemu można się pogubić... i tyle ;-)... Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Aniołek ~Aniołek Napisane 24 lutego 2019 - 20:18 ~Robert1971 napisał: (...) Przyszło mi do głowy coś fenomenalnego :-). Skoro ona się stara, to Ty też możesz się postarać... (...) To też Twoja wygrana, bo może udałoby się z niej 'ludzi' jeszcze zrobić.(...) Facecie, z pewnością mógłbyś się postarać, ale zastanawiam się czy Ty tego chcesz? Czy chcesz się starać dla Żony, a nie dla dzieci. Czego tak naprawdę Ci brakuje? Żona jest jaka jest, nie zmienisz jej ani trochę, możesz jej co najwyżej uświadomić czego Ci brak i Ona powinna odpowiedzieć sobie na pytanie czy może Ci to dać. Czy możesz zmienić swój sposób myślenia o żonie?Tylko Ty sam wiesz dlaczego tak a nie inaczej myślisz o żonie. A może masz w głowie zakodowany obraz sztucznej lali, siedzącej w domu i karmisz ten swój wewnętrzny żal, bo porównując ją do innych kobiet wydaje Ci się beznadziejna. Siedzi tylko w domu i...co najwyżej pachnie. I to Cię denerwuje? Jeśli jesteś pewien, że prędzej czy później odejdziesz od Żony to nie ma sensu zwlekać z decyzjami. A gdyby tak dzisiaj Żona oświadczyła Tobie, że odchodzi poczułbyś ulgę? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Facet ~Facet Napisane 24 lutego 2019 - 20:48 Chciałbym żeby to ona zechciała odejść. Próbowałem zmienić nastawienie do niej, bardziej się starać, ona też się stara (jak w tytule :), jest lepiej, z boku wygląda na perfect. Ale NIE DA SIĘ ZMUSIĆ DO MIŁOŚCI I POŻĄDANIA, po prostu się nie da....Nie da się tego ani przepracować w głowie, ani żaden terapeuta nie pomoże, ani nie ma na to leku, ani egzotyczne romantyczne wakacje we dwoje, choćby 5 razy w roku nie wzbudzą ognia, no może na chwilę, pod wpływem uroków np egzotycznej wyspy, alkoholu i fajnej zabawy. Ale to jest na chwilę, moment, a prawdziwe życie toczy się cały rok w Polsce i tu nic nie działa (może jakbym pił codziennie i imprezował z nią :). To jest straszne, bo moglibyśmy tak przeżyć razem resztę życia, ale ja się po prostu duszę. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Aniołek ~Aniołek Napisane 24 lutego 2019 - 21:05 Facecie, Dusisz się, bo Jej nie kochasz czy dusisz się, bo tęsknisz za nowością? Za nowym, innym życiem? Piszesz, że się starasz i że jest lepiej. To "lepiej" czego dotyczy? Jak wygląda Wasz związek z boku, nie ma tutaj żadnego znaczenia. Piszesz, że nie kochasz, a czy czujesz się kochany? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Facet ~Facet Napisane 24 lutego 2019 - 22:04 Nie wiem, czy czuję się kochany. To taki rodzaj powiedziałbym mechanicznych działań z jej strony, aby utrzymać ten stan rzeczy. Nie wiem, czy ona potrafiła wskrzesić w sobie tą miłość, która umarła wraz z kryzysami. Obawiam się, że to raczej strach przed moim lepiej, bo ona się stara. Ja też odpłacam za te starania, organizuję choćby rzeczone wyjazdy we dwoje, czasem myślę, że z poczucia winy za brak uczuć do niej. Nie ma już kłótni w domu i fochów, więc o tyle jest lepiej Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Facet ~Facet Napisane 24 lutego 2019 - 22:43 Duszę się, bo jej nie kocham, obecnie uczucie jak do siostry/przyjaciela, jeśli wziąć pod uwagę, że dogadujemy się i żyjemy ze sobą Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Tomek ~Tomek Napisane 25 lutego 2019 - 08:13 Spakuj się zanim się w kimś zakochasz. Ja zwlekałem, bo to bo tamto, zakochałem się i wtedy narosło poczucie winy. Żałowałem że się nie rozwiodłem, że nie mam czystej karty, że nic nie mogę mojej ukochanej dać. W końcu się wyprowadziłem, istny dramat. Moja ukochana postawiła na mnie krzyżyk bo nie chciała uczestniczyć w szarpaninie. Przez to, że wiedziałam czego chcę, zawalczyłem o nią. Rozwiodłem się i w zasadzie życie mi się ułożyło. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Rafał35 ~Rafał35 Napisane 25 lutego 2019 - 09:43 Facet - taki układ z żoną miał sens, kiedy dzieci były malutkie. Co obecnie żona, poza rozwożeniem dwójki nastolatków na zajęcia dodatkowe (powiedzmy sobie szczerze - może to robić jakaś opiekunka), ma w domu do roboty? Przecież nie myje codziennie okien.... My ze swoją żoną w ciągu godziny we dwójkę jesteśmy w stanie ogarnąć duże mieszkanie (umówmy się - nie ma potrzeby, by codziennie robić je na błysk), kwestia organizacji. Obiad zawsze jemy domowy - żona gotuje, a w tym czasie ja bawię się z córką albo jadę z nią na zakupy spożywcze. Oboje pracujemy. Każdy z nas ma czas na sport czy siłownię. Tak to wygląda w większości domów. Nie wydaje mi się, że istnieje facet, któremu taki układ jaki masz u siebie by odpowiadał (nie mówię tu o związkach niepartnerskich, w których żona traktowana jest tak piękne trofeum do chwalenia się przed kolegami). Czujesz się wykorzystywany i tyle - każdy by na Twoim miejscu tak się czuł (co innego jak dzieci są malutkie i nie chodzą do przedszkola). Nie da się jednak ukryć, że jesteś tego układu współtwórcą i nie zrobiłeś nic, by go zmienić (żonie się nie dziwię - jej życie to po prostu ciągłe wakacje). Trudno powiedzieć czy żona jest z Tobą z wygody (ta historia o wypłatach z bankomatu dużych kwot daje do myślenia) czy z miłości. To wszystko jednak kwestie wtórne. Najistotniejsza jest ta co naprawdę czujesz. Żona dużo zmieniła i - paradoksalnie - nic to nie zmieniło. Jestem przekonany, że nawet gdyby zaczęła pracować nie ruszyłoby to Twoich uczuć. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Tomek ~Tomek Napisane 25 lutego 2019 - 10:49 Jeśli argumentem do rozstania jest to, że zona siedzi w domu to dla sprawdzenia możesz spróbować niby chcąc pozajmować się obowiązkami domowymi po pracy. Ja miałem lukę w robocie, pół roku zajmowałem się domem, dziećmi 5 i 9 lat. I powiem tak- nigdy więcej. Przywieź, zawieź, pozamiataj, zakupy, jedzenie, lekcje, nie chce, nie umiem, zajęcia dodatkowe, pranie niekończąca się sterta ubrań, żona sobie ekologię wymyśliła więc i marchew plewiłem no bo w domu byłem. Ogród zadbać, trawę skosić. Dom, z podłogi można jeść było. Czyli tak jakby zona dbała. Jak ja straciłem robotę, żona poszła do pracy, po kilku miesiącach szukałem, żeby znaleźć. No i wtedy zaczęło się sypać. Znalazłem prace, żona nie chciała rezygnować z pracy. Do szkoły za blisko na bus szkolny, za daleko pieszo więc i opiekunka odpadała bo niejeżdżąca panią znaleźliśmy. Dzieci wymarsz o powrót czyli świetlica, zajęcia dodatkowe w szkole. Po drodze doszedł basen, angielski w mieście. Po robocie kanapka w zęby i wozisz. Po powrocie nawet głodny nie byłem. Żona z drugim dzieckiem się uczyła. Sobota- hura niby wolne....nadrabiamy zaległości, dom, ogród, dzieci. Niedziela przygotowania komunijne lub inne takie zabieracze czasu. Myślał człowiek, da radę i tak ciągnął. Zaczęły dochodzić szkolenia w robocie przełożenie na pensję niewielkie lub żadne ale odbyć trzeba. Obowiązki domowe niby się wyrabiamy, resztę się kupuje. Pasja hehe jaka pasja. Dzieci, rosną i się okazuje, że żony nie poznaje, nie mam o czym z nią rozmawiać. Żałowałem, że żona wróciła do pracy. Jednak wraz z pieniędzmi uciekło nam kawałek życia i małżeństwo. I co z tej pensji żony, w zasadzie i tak ją wydaliśmy na organizację. Poczucie winy, lata leciały, wypaliłem się aż się zakochałem. Tak się musiało stać. Potem rozwód, dramat, żale, podział majątku. Nie chciałem sprzedawać domu więc mój udział mają dzieci. A ja po 40tce w zasadzie w skarpetkach zostałem z tego małżeństwa. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Facet ~Facet Napisane 25 lutego 2019 - 13:19 Tomek, a myślałem, że jak się zakocham, to łatwiej będzie podjąć decyzję. Rafał, tak, życie mojej żony to nieustające wakacje i dodatkowo kilka razy w roku za granicą :) Dzieci zdolne, nie trzeba nad nimi siedzieć z lekcjami, sprzątają po sobie (to akurat dobrze żona wypracowała), pomagają w obowiązkach domowych, w zasadzie żona nie ma co robić poza ugotowaniem obiadu.., Tak to moja wina Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Tomek ~Tomek Napisane 25 lutego 2019 - 14:02 Jak się zakochasz i będziesz z żoną to mimo pewności, że z nią nie chcesz być presja żony, dzieci, otoczenia będzie dobijająca. W efekcie ja i tak wolałem odejść ale wypracowanie porozumienia ze zdradzoną choć nie fizycznie żoną, dziećmi będącymi po stronie żony na pewno była trudniejsza od odejścia bo się nam ,,nie ułożyło,, może nawet w przyjaźni. Gdybym równo podzielił majątek, uparł się na sprzedaż domu to pewnie do tej pory bym się szarpał. Bo jednak z boku tylko się wydaje że z małżeństwa łatwo można wyjść w praktyce to jednak obietnica bycia ze sobą i zapewnienia rodzinie warunków życia. Ja nie żałuję że się rozwiodłem, za późno poznałem kobietę swojego życia ale też popełniłem szereg błędów pozwoliłem żeby uczucie wygasło bo jednak kochałem żonę. Coś za bardzo się czepiasz, że żona nic nie robi. Dba o dom, Ciebie, dzieci, z doświadczenia Ci pisze, że mi to by wystarczyło. Nawet dzieci zdolne piszesz, zdolne bo nie przemęczone. Tu też był mój życiowy błąd. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Tomek ~Tomek Napisane 25 lutego 2019 - 14:04 Chciałbym jeszcze raz zostać ojcem. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Facet ~Facet Napisane 25 lutego 2019 - 15:16 Powodzenia życzę, a ile partnerka ma lat? Jeśli jest szansa na ciążę to do dzieła :) Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Rafał35 ~Rafał35 Napisane 25 lutego 2019 - 15:45 Tomek - dobrze to ujął Robert1971 w którymś ze wcześniejszych postów - Facet ma po prostu przed oczami obraz żony przed "zmianami" (cały czas otwarte pozostaje pytanie jakie przyświecały jej motywacje - czy była to miłość do Faceta czy jednak coś innego), czyli gderającej, niewdzięcznej, odmawiającej mu seksu baby. Czasami zmiany przychodzą po prostu za późno - kiedy związek jest już w agonii, a uczucia nie ma. To trochę tak jakby umówić się z przypadkową kobietą, że będziemy grać role męża i żony i je szczegółowo rozpisać - można je odgrywać śpiewająco, a człowiek czuje, że to jednak tylko gra, że nie ma w tym żadnej głębi. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Tomek ~Tomek Napisane 25 lutego 2019 - 15:45 He he nie realne :) ale chciałbym nawet w moim wieku Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Tomek ~Tomek Napisane 25 lutego 2019 - 16:01 Ja spie… małżeństwo w dniu w którym, ,,zgodziłem się,, żeby żona została w pracy. Praca rzecz nabyta, mnie wywalili żonie się trafiło. Gdybym wtedy pracy nie stracił, żona nie poszła do pracy zapewne bylibyśmy udanym małżeństwem. Finansowo jak na nasze potrzeby wystarczało, wszystko było jak w zegarku. A potem stres, zmęczenie, kłótnie, inne cele, inne potrzeby, ciche dni lub bywały dni co wcale się nie widywaliśmy kilka minut na telefonie głównie co w domu po chwili już słyszałem mamooooooooo. A jak teściowa do domu przyjeżdżała pomóc gdy dzieci chorowały to już w ogóle ani seksu ani spokoju bo jak z teściowa za ścianą. Wniosek z tego mam taki nie bierz więcej niż możesz unieść na barki. Jak możesz utrzymać dom, to nie jęcz że żona siedzi bo to co ona zrobi będziesz musiał zrobić sam. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Ania ~Ania Napisane 25 lutego 2019 - 16:20 ~Rafał35 napisał:Tomek - dobrze to ujął Robert1971 w którymś ze wcześniejszych postów - Facet ma po prostu przed oczami obraz żony przed "zmianami" (cały czas otwarte pozostaje pytanie jakie przyświecały jej motywacje - czy była to miłość do Faceta czy jednak coś innego), czyli gderającej, niewdzięcznej, odmawiającej mu seksu baby. Czasami zmiany przychodzą po prostu za późno - kiedy związek jest już w agonii, a uczucia nie ma. To trochę tak jakby umówić się z przypadkową kobietą, że będziemy grać role męża i żony i je szczegółowo rozpisać - można je odgrywać śpiewająco, a człowiek czuje, że to jednak tylko gra, że nie ma w tym żadnej głębi. Dobrze powiedziane, powiem Wam jak to u mnie było, bo przez chwilę byłam trochę "w skórze" żony Faceta. I najważniejsze w tej historii jak to się skończyło. A więc kłótnie w domu, mąż chce odejść. Ja wpadam w panikę, co z dziećmi, jak sobie dam radę. Różnica taka że ja zakładałam wtedy firmę, chciałam coś zrobić, nie siedzieć w domu. Ale jak to na początku, firma przynosiła niewielkie zyski. Czułam że niewiele mam uczuć do męża, jak i on do mnie, ale panika o to co będzie, a jak nie da alimentów takich żebyśmy żyli jak do tej pory? Przemawiał przeze mnie tylko i wyłącznie strach (nie miłość do męża). A więc spięłam się, zaczęłam maxymalnie starać, głównie w łóżku, bo ta sfrera była trochę zaniedbana, inicjowałam rodzaje sexu, którego wcześniej nie chciałam itp, zaczęłam bardzo bdać o wygląd, sylwetkę (aerobiki) i ... przyniosło to efekty. Mąż został, ale we mnie coś pękło. Poczułam że chcę prawdziwej miłości, a ta jest udawana. Przez rok tak żyłam udając boginię sexu, natomiast zmiana w wyglądzie sprawiły że dostrzegłam zainteresowanie innych mężczyzn, firma ruszyła do przodu i wiecie co? Właśnie złożyłam pozew o rozwód. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Robert1971 ~Robert1971 Napisane 25 lutego 2019 - 16:24 ~Tomek napisał:Bo jednak z boku tylko się wydaje że z małżeństwa łatwo można wyjść w praktyce to jednak obietnica bycia ze sobą i zapewnienia rodzinie warunków życia. Ja nie żałuję że się rozwiodłem, za późno poznałem kobietę Jak to zapewnienie rodzinie warunków życia...? Przecież obowiązek alimentacyjny spoczywa na OBOJGU solidarnie. To całkowita nieprawda, że facet gdy odchodzi musi zapewnić dzieciom i żonie wszystko, co miały dotychczas... Po prostu się rozwodzi. Jeżeli nie daje się wrobić we własną winę rozpadu małżeństwa, to tematu nie ma... Ona też MUSI się dokładać do utrzymania dzieci. Niby dlaczego miałoby być inaczej? Co to kobieta to lepsza kategoria ludzi, czy co? Dwie zdrowe ręce są, to do roboty... !!! ;-) Chyba, że facet jest miękką fają i da sobie wmówić, że to jego wina, że małżeństwo się rozpadło - to już zupełnie inna sprawa :-). Normalnie - rozwód bez orzekania o winie - facet jest na tych samych prawach co ona i... o ile on płaci alimenty, to nie są to kwoty pokrywające w 100 proc kosztów utrzymania dzieci. I tak MUSI BYĆ. Ona się nimi opiekuje, ale swoje też dokłada. :-). Takie jest prawo. Nieprawdą jest, że wtedy gdy się ona dziećmi opiekuje, on musi pokrywać wszystkie wydatki z nimi związane. On pokrywa jakąś część, a ona jakąś... Zresztą teraz są świadczenia 500 i takie tam, to już w ogóle nie ma problemu. Nie robiłbym z tego problemu. Problemem jest utrzymanie kontaktu i więzi z dziećmi, gdy one mieszkają z nią... O to warto dbać :-)... Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Tomek ~Tomek Napisane 25 lutego 2019 - 17:28 Emocjonalnie Robert. Ja miałam mieszkanie z czasów kawalerstwa. Żona z dziećmi musiałby się przenieść do mieszkania gdyby dom spieniężyć bo i wartość szaleńczo duża na wsi nie była. Na dom pracowaliśmy w trakcie małżeństwa - zarobkowo więcej ja ale żona dbała o dom i o mnie a ja uznaję to za pracę na rzecz małżeństwa. Nie miałbym sumienia pozbawiać dachu nad głową dzieci co w zasadzie i tak dzieci będą po mnie dziedziczyły. Może na stare lata szklankę wody mi podadzą, za to że jestem dla nich tatą. Alimenty to już inna sprawa, dawałem ile mogłem nawet sąd nie musiał ich zasądzać. To też było konsekwencją tego, że dzieci miały dom co choćby czynszu ex żona nie płaciła. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie » odpowiedz » do góry

Jak napisać porozumienie o sposobie wykonywania władzy rodzicielskiej i utrzymania kontaktów? W pierwszej kolejności proponuję określić strony, czyli potrzebujemy dane ojca dziecka bądź dzieci i matki. O mnie 🏛. JAK POMAGAM . KONTAKT . Wpisujemy, że strony zawarły związek małżeński i z tego związku pochodzi np. czworo dzieci

Witam, mam na imię Tomek. Proszę o pomoc w odzyskaniu zaufania mojej żony, która doszła do wniosku, że nasze wspólne życie nie ma już sensu. Po ślubie jesteśmy już 16 lat, mamy córkę, która ma 14 lat. Kocham je obie najbardziej na świecie. Bardzo ciężko mi jest o tym pisać, bo dużo mam sobie do zarzucenia. Powodem decyzji jaką podjęła moja żona jest moje niezbyt przyjemne zachowanie, z którego nie jestem dumny i bardzo, ale to bardzo się tego wstydzę. Nie wiem jak mam to opisać, ale postaram się jak najbardziej szczerze. Ze względu na moje zachowanie, które się powtarzało kilkakrotnie, a mianowicie - jak prawie każdy mężczyzna - lubiłem sobie wypić. Były czasy, że wypiłem i sobie poszedłem spać, ale ostatnie dwa lata, jak zaczęło się przebywanie mojej osoby w pobliskim barze na przysłowiowym piwie (na którym niekiedy się nie kończyło) już nie były tak kolorowe dla mojej żony. Muszę powiedzieć, że nie uderzyłem jej nigdy, broń Panie Boże, ale to i tak nie tłumaczy tego co robiłem, a mianowicie byłem podły, gdy przychodziłem już tak mocno wstawiony niekiedy (zdarzyło się to aż kilka razy przez te dwa lata - piszę, że aż, bo i jeden raz to jest za dużo i nie pochwalam się za to) przesadzałem z wyzwiskami, krzyczałem, że ją wyrzucę z domu, że to mieszkanie jest moje, używałem wyrazów, których się teraz bardzo wstydzę, nawet łapałem za gardło i to mnie to mnie boli najbardziej, że byłem aż tak głupi. Nie raz mi to wybaczyła. Niestety od początku roku, bo wtedy ostatni raz tak się zachowałem (styczeń) życie moje się zmieniło - żona zdecydowała, że to już koniec, że nie może ze mną żyć, bo ją zawiodłem, zawiodłem jej zaufanie, że nie kocha mnie i nigdy mnie nie kochała, czuje do mnie obrzydzenie. Ja wiem, że ma rację, że zachowanie osoby kochającej nie powinno tak wyglądać - wiem o tym bardzo dobrze, niestety prośby, błagania żeby jednak się jeszcze zastanowiła - nic nie pomagają. Muszę powiedzieć, że przestałem po ostatniej sytuacji z początku roku chodzić gdziekolwiek, przestałem pić co jest najważniejsze, robię rzeczy, które robiłem rzadko. Kiedyś jak przychodziłem z pracy praktycznie nic mnie nie interesowało. Żona twierdzi, że to jest już jej ostateczna decyzja, że jej nie zmieni, że kiedyś jej zależało, ale teraz już przestało. Mieszkamy jeszcze razem, lecz żona szuka mieszkania i chce się wyprowadzić - wiem, że jak to zrobi nigdy nie zdołam odzyskać jej zaufania i wiary nie w moje słowa, tylko we mnie. Teraz wiem, że wszystko czego nie robiłem dobrze było złe. Nawet sprzątanie w domu, które robiłem kiedyś bardzo sporadycznie teraz sprawia mi przyjemność, cieszę się, że ona nie musi przychodząc z pracy sprzątać lub zmywać naczynia. Naprawdę nie wiem co mam teraz robić, jak naprawić to co zniszczyłem swoim niedojrzałym i głupim zachowaniem - czy można to jeszcze zmienić? Co mam robić? Mam ogromny żal do samego siebie i nie potrafię sobie tego wybaczyć. Wiem też że nie mogę żądać wybaczenia od niej, bo na to muszę sobie teraz zasłużyć. Proszę o pomoc. Marta z programu „Rolnik szuka żony” jest w 5. miesiącu ciąży. Pochwaliła się tym w mediach społecznościowych i od razu zebrała masę gratulacji od fanów. Ona i jej mąż, rolnik

Strona Główna Pytania I Odpowiedzi Brak Odwagi, By Odejść Od Rodziny. Co Teraz? 4 odpowiedzi Od jakiegoś czasu jestem w separacji z moją żoną. Ostatnio trochę o tym myślałem i doszedłem do wniosku, że definitywnie chce od niej odejść. Najbardziej się obawiam nie jej reakcji, ale jeszcze bardziej reakcji moich dzieci. Całkowicie brak mi odwagi, by odejść od rodziny, głównie od moich dwóch pociech. Moja żona to zrozumie i w końcu sobie kogoś znajdzie, ale dzieci mogą tego nie zaakceptować. Co teraz? Wygląda tak, jakby Pan bał się własnych dzieci. Bal się ich reakcji emocjonalnej. Kto tu jest mały, a kto tu jest duży? To pokazuje dużą niedojrzałość emocjonalną. Warto nad tym popracować, bo nie może Pan być silnym i konsekwentnym tatą. Polecam rozmowę z psychoterapeutą i pozdrawiam. Białkowska Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu. Pokaż specjalistów Jak to działa? Szanowny Panie. Na początku bardzo przepraszam za późną odpowiedź. Ze względu na to, że rzadko wchodzę na portal z komputera (zwykle robię to tylko z telefonu żeby zwolnić terminy w kalendarzu) nie zauważyłem pytania. Jeśli sprawa jest nadal aktualna zapraszam do kontaktu indywidualnego. Spotkajmy się i zobaczmy, co się uda wymyślić w gabinecie i jak poradzić sobie z tą sytuacją. Pozdrawiam i jeszcze raz strasznie przepraszam za opóźnienie. Rafał Pawlik Szanowny Panie, Pisze Pan o obawach związanych ze zmianami w życiu, do których Pan dojrzewa. Czytając Pana słowa ,,Całkowicie brak mi odwagi, by odejść od rodziny, głównie moich dwóch pociech” odniosłam wrażenie, że ,,odejście” od żony łączy Pan z rozstaniem z dziećmi… Czy wyobraźnia Panu podpowiada, że rozstanie z żoną oznacza równocześnie ,,rozstanie z dziećmi” i zaprzestanie dawania im miłości, opieki, troski i uczestnictwa w ich wychowywaniu? Przecież rozstanie z żoną nie powoduje, że Pan przestaje być rodzicem. Wręcz przeciwnie, dzieci będą potrzebowały Pana wsparcia i mądrości rodzicielskiej w przejściu tej ogromnej zmiany w życiu i zaadaptowaniu się do niej. Domyślam się, że trudno Panu sobie wyobrazić, jak to wówczas będzie… i jak to będzie być rodzicem po rozwodzie. I tutaj jest przestrzeń do rozmów z żoną i wspólnych ustaleń. Gdyby okazało się to dla Państwa zbyt trudne, to warto skorzystać z konsultacji psychologicznej, jeszcze przed rozmową z dziećmi. Pozdrawiam, Małgorzata Krzak Dzień dobry. Pisze Pan o tym, że trudno Panu podjąc decyzje o rozstaniu z żoną. A właściwie podjął ją Pan już, ale obawia się Pan reakcji dzieci na tą informację. Z tego co Pan pisze, jest Pan już z żoną w separacji, nie jest więc to nowa sytuacja. Zastanawiam się, co obecnie wiedzą dzieci- czy i w jaki sposób przedstawili Państwo im tą informację- o tym, że jesteście Państwo w separacji. Dzieci mają prawo wiedzieć co się dzieje, a wręcz potrzebują wiedzieć aby czuc się bezpiecznie. Decyzja o rozstaniu na pewno nie jest łatwa, i zawsze będzie dla dzieci bolesnym przeżyciem. Natomiast są sposoby na to, żeby pomóc im przejść przez rozwód w jak najbardziej spokojny sposób. Na pewno najważniejsze jest to, aby zdecydowanie powiedzieć dzieciom o powodzie rozstania (dzieci często nie znając realnego powodu obwiniają siebie o rozpad małżeństwa rodziców)- oczywiście w sposób dostosowany do poziomu rozwoju dziecko- bez wnikania w szczegóły (np Z mama od jakiegos czasu nie możemy się dogadać, ciągle się kłócimy, nie umiemy spokojnie rozmawiać). Nie jest więc dobrym tokiem myślenia próba "ochrony" dzieci przed złymi informacjami, gdyż dzieci widzą i wiedzą znacznie więcej niż nam się wydaje, a jeśli nie otrzymują prostych i bezpośrednich komunikatów od rodziców- tworzą własne hipotezy i wyobrażenia,w których bardzo często obwiniają się o wszystko. Dzieci mogą początkowo nie akceptować decyzji Państwa (wcale nie musza tego zrobić), mogą się złościć na Pana lub żonę, mogą płakać i smucić się, mogą się bać tego jak to teraz będzie- i będą to wszxystko normalne reakcje na sytuację w której rodzice się rozwodzą, czyli świat który do tej pory znały przestaje istnieć w tej formie. Na pewno będa potrzebowały w tym okresie wsparcia. Jednak jeśli Państwo takie decyzje podjęli- ważne aby być z dziećmi szczerym, i uwierzyć że dzieci są silne i potrafią przyjąć prawdę. Moja koleżanka cierpi na anoreksje, a ja w sumie nie jestem pewna, co to za schorzenie. Nie wiem też, jakie występują przy tej chorobie objawy. Ze względu na to, że to moja bliska przyjaciółka, to chciałam jej udzielić jakichś rad, lecz nie wiem nawet czym anoreksja się charakteryzuje. Moja przyjaciółka… Parę miesięcy temu uczestniczyłam w terapii grupowej, z powodu tego, że nie umiem budować związków opartych na zdrowych zasadach. Ciągle tkwię w tych samych schematach i przez to wchodzę w toksyczne relacje. Przyznaję, powoli zaczyna mnie to przerastać. Właśnie zakończyłam kolejny związek. Znowu się… Witam, miałem wypadek w pracy uderzyłem o grzejnik stalowy kolanem, poluzowała mi się przez to śruba przy więzadle oraz zrobił torbiel przy tej śrubie, którą mi usunięto operacyjnie. Potrzebuje lekarza, który wyda opinie na podstawie karty informacyjnej ze szpitala, rezonansu i opisu zdarzenia, czy ten… Mam wielki problem ze mi bardzo aby wreszcie cos z tym zrobić,to mi nie daje normalnie mi na sprawdzonym specjaliście,chcę być pewny że ktoś mi może to wszystko odczuwam,co z tym dalej zrobić,bardzo proszę o odpowiedz: czuję paraliżujący strach przed jakąś sytuacją lub… Witam, chciałabym się dowiedzieć czy potrzebuje pomocy specjalisty. Chodzi o to, że jestem bardzo zmęczona, źle śpię. Mimo, że wcześniej miałam problem z zasypianiem to teraz niby zasypiam, ale wstaje niewyspana oraz zmęczona i nie mam siły. Cały dzień jestem wypompowana, bardzo szybko się irytuje z… Witam. Już wiem o tym, że mam problem. Od dziecka czułam się niekochana, chociaż mam normalna rodzinę. Czuję się jakbym była ”tą najgorszą”. Rodzice często powtarzają mi, że z nikim tyle problemów nie mieli co ze mną, przy okazji narzekając i krzycząc na mnie na każdym kroku. Co bym nie zrobiła zawsze… Czy to prawda, że wszyscy, którzy mają chorobę hashimoto tarczycy chorują na depresje dwubiegunową lub jednobiegunową? Moja mam od jakiegoś czasu albo jest bardzo smutna, albo ma bardzo dużo energii (szczególnie jak świeci słońce). W wynikach badań mamie wychodziło 1000 TSH, ale dzisiaj np. ma tylko… Dzień dobry, mam pytanie dotyczące mojego syna z diagnozą schizofrenii paranoidalnej. Syn bierze leki, mimo to pod wpływem urojeń, staje się bardzo agresywny. Jak reagować i jak rozmawiać z nim, aby złagodzić agresję? Witam, chciałabym się umówić na wizytę na podstawie ubezpieczenia. Czy potrzebuję jakiegoś skierowania i czy musiałabym bardzo długo czekać? Witam, czy była by możliwość umówienia sie na wizyte, ponieważ mam kilka problemów i sadze ze mogła by mi Pani pomuc. Czy wizyta jest odpłatna Twoje pytanie zostanie opublikowane anonimowo. Pamiętaj, by zadać jedno konkretne pytanie, opisując problem zwięźle. Pytanie trafi do specjalistów korzystających z serwisu, nie do konkretnego lekarza. Pamiętaj, że zadanie pytania nie zastąpi konsultacji z lekarzem czy specjalistą. Miejsce to nie służy do uzyskania diagnozy czy potwierdzenia tej już wystawionej przez lekarza. W tym celu umów się na wizytę do lekarza. Z troski o Wasze zdrowie nie publikujemy informacji o dawkowaniu leków. Ta wartość jest zbyt krótka. Powinna mieć __LIMIT__ lub więcej znaków. Specjalizacja Wybierz specjalizację lekarza, do którego chcesz skierować pytanie Twój e-mail Użyjemy go tylko do powiadomienia Cię o odpowiedzi lekarza. Nie będzie widoczny publicznie. Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych dotyczących stanu zdrowia w celu zadania pytania Profesjonaliście. Dowiedz się więcej. Dlaczego potrzebujemy Twojej zgody? Twoja zgoda jest nam potrzebna, aby zgodnie z prawem przekazać wybranemu przez Ciebie Profesjonaliście informacje o zadanym przez Ciebie pytaniu. Informujemy Cię, że zgoda może zostać w każdej wycofana, jednak nie wpływa to na ważność przetwarzania przez nas Twoich danych osobowych podjętych w momencie, kiedy zgoda była informacje o moim pytaniu trafią do Profesjonalisty? Tak. Udostępnimy wybranemu przez Ciebie Profesjonaliście informacje o Tobie i zadanym przez Ciebie pytaniu. Dzięki temu Profesjonalista może się do niego mam prawa w związku z wyrażeniem zgody? Możesz w każdej chwili cofnąć zgodę na przetwarzanie danych osobowych. Masz również prawo zaktualizować swoje dane, wnosić o bycie zapomnianym oraz masz prawo do ograniczenia przetwarzania i przenoszenia danych. Masz również prawo wnieść skargę do organu nadzorczego, jeżeli uważasz, że sposób postępowania z Twoimi danymi osobowymi narusza przepisy jest administratorem moich danych osobowych? Administratorem danych osobowych jest ZnanyLekarz sp. z z siedzibą w Warszawie przy ul. Kolejowej 5/7. Po przekazaniu przez nas Twoich danych osobowych wybranemu Profesjonaliście, również on staje się administratorem Twoich danych osobowych. Aby dowiedzieć się więcej o danych osobowych kliknij tutaj Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.

Jak odejść od faceta, z którym ma się dziecko? Dla wielu kobiet ogromną tragedią jest odejście od mężczyzny, z którym ma się dziecko. W sytuacji, w której w małżeństwie lub w związku nie układa się najlepiej, a partnerzy cierpią, należy pamiętać o tym, że dziecko także odczuwa ból i widzi, co się dzieje w domu. LillAnn1 25 października 2012, 22:03 Już od na prawdę wieeelu miesiecy zastanawiam się,czy odejść od niego...I nie chodzi tu o to,że raz zachował się jak świnia i mam na niego focha...Jak świnia zachowuje się każdego dnia i niejednokrotnie mogliście to sobie poczytać w moim pamietniku..A odkąd urodził nam się synek,jest jeszcze gorzej...Przestał kompletnie się starać,kompletnie mnie zauważać,mówić cokolwiek co jest przychylne czy miłe..Jak się go pytam czy smakuje ci obiad,to tylko burknie,ze tak...sam w życiu nie powie...ale nie daj B. niech no mi obiad nie wyjdzie(co się zdarza rzadko bo ponoć świetnie gotuję),to da mi to bardzo dobitnie i boleśnie odczuć...nie pocieszy,ze następnym razem mi się uda,tylko podniesionym głosem oznajmia-nie będę tego jadł!!! A jak zachoruję to jest dopiero dramat...jakiś czas temu tak mnie coś ścieło...wymiotowałam,wszystko mnie bolało,gorączka wysoka,dreszcze,zawroty głowy....ledwo mogłam usiasć,przewracałam się wstając,byłam słaba i sama nie wiedziałam co mi było mowy abym zajęła się małym,byłam nieobecna co usłyszałam?"Kurwa to co ja ci poradzę?Nie wezmę wolnego bo rozworzę ludzi".Obdzwonił swoją mamę,szefową(bardzo dobrze żyjemy z nią).Kuzynkę i sama nie wiem kogo jeszcze aby tylko ktoś mnie zabrał do lekarza...On przecież nie mógł wziąć wolnego bo by tam umarli bez niego...wystarczyłoby tylko aby rano ludzi porozwoził do pracy,a po 17 ich porozwoził do domu...to jakieś 30-40 minut max,jakoś bym się małym zajęła przez tak krótki czas...W końcu i jego brat i kuzynka pomogli mi się dowlec do lekarza a jego mam zajęła sie w tym czasie naszym dzieckiem....Chwała mu za to,że mama się zlitowałą bo on sam przecież był niezastąpiony w pracy...ciekawe co by zrobili gdyby jemu samemu coś się stało i nie mógł by ich nawet rozwieść...bidulki:/O urlopie nie ma mowy bo to taki przykładny pracownik jest i woli wziąć za urlop pieniądze,niż spędzić z nami choćby jeden dzień...Każdy nasz dzień wygląda tak samo...Ja z dzieckiem w domu,każdego dnia muszę pozamiatać podłogi bo w tych naszych 40 metrach kwadratowych to się tak cholernie szybko syfi,ze to bania mała...wszystko na kupie to nie dziwne...Każdego dnia muszę myć naczynia,zrobić obiad iść z małym na dwór...a jak czegoś nie zrobię bo nie miałam na to czasu/siły/ochoty,to usłyszę,ze jestem brudasem i że jeszcze tylko tu brakuje nasrać na środku...no taki pedancik mi się trafił do cholery..Hrabia po pracy to jak każdy facet przecież ogrooooomnie zmęczony i zasługuje na:postawiony obiadek pod nos z moim uśmiechem na ustach bo przecież to dla mnie nagroda...czy smakuje to nie usłyszysz ewentualnie,że nie dobre to usłyszysz dobitnie...Potem sobie siada na laptopa i po internecie buszuje...Allegro,Odkrywca,WP,Onet i wszystkie inne bzdety...Słowem sie nie mogę odezwać bo usłyszę,że mu się należy bo chce sobie odpocząć bo się najebałem w pracy....Z dzieckiem się nie pobawi bo zmęczony.....do mnie sie nie przytuli bo zmęczony a jak go poproszę czy się już wkurzę i powiem,że może by zauważył,ze też tu jestem czy mnie przytulił to jeszcze usłyszę "o huj ci chodzi" albo "znowu się przypierdalasz" -dosłownie,takimi słowami...Jemu się po prostu należy odpoczynek bo on się taaak napracował...Mi należy się tylko milczeć i dawać mu jeść,uprać majtki i skarpetki i przynieść je ze strychu...milczeć bo Hrabia zmęczony...nie pretensjować-bo Hrabia po pracy zmęczony....nie czepiać się go,nie narzekać bo mam jak w masełku..Czego ty chcesz od tego chłopa?-wszyscy mnie pytają...nie pali,nie pije,nie chodzi po knajpach,nie gra w kasynach,każdy grosz do domu przynosi,koło domu wszystko robi,pracowity,dobrze zarabia i na nic mi nie brakuje...No ideał kurwa!!!Tylko ja wymyślam....Ja się czepiam bez powodu,ze przy obcych ludziach na mnie klnie,że mnie wyzywa,że mówi do mnie "rusz pizdę"...Że do swojej byłej żony odzywa się lepiej niż do mnie a przecież tak strasznie mnie kocha-jak twierdzi...To ja się bez powodu czepiam,że jak przyjdzie po pracy to siada przed komputerem lub telewizirem,nie jednokrotnie na przywitanie nie dając nawet marnego buziaka....czepiam się go,ze potem nie przytuli,nie zapyta jak mi minął dzień,nie powie nigdy nuc miłego,nie pochwali nigdy za nic za to wytknie mi błędy do żywego...Ja się czepiam,ze na słowo "Ślub" ciągle słyszę jeszcze nie czas i że on sie tak strasznie zawiódł na swojej byłej zonie,że teraz się boi...Ale my do cholery mieszkamy razem prawie od 4 lat,mamy prawie 2 letnie dziecko...zna mnie dobrze,na tyle dobrze,aby wiedzieć czy ja jestem "tą" czy nie a nie mnie zbywa ciagle....Ja wiem,że jestem źle traktowana,że siedzę tu i gniję na tej zapyziałej wiosce,dostaję już do głowy bo nie umiem tak żyć,ja jestem z miasta,duzego tutaj chodzę w wieśniackich ubraniach,z tłustą głową,nie uczesana i nieumalowana bo po co?dla kogo?Tutaj jeszcze mi doszedł kolejny obowiązek...teraz jak "teściówka" poszła do pracy,to ja musze rozpalać w piecu w kotłowni aby w centralnym było ciepło...muszę wyjąć popiół,potem przynieść z komórki węgla i drzewa na rozpałkę...czuję się jak śmieć bo nie umiem się przestawić na taki tryb życia...pochodzę z miasta,nam grzeja grzejniki....a tutaj muszę sama w kaloszach w jakichś wieśniackich spodniach od dresu bo szkoda upaprać jeansów...Już może nie tyle chodzi o to,ze z miasta przyszłąm na wieś i nikt nie potrafi zrozumieć,ze ja nie umiem się przestawić na te wiejskie życie,ze sie tu duszę bo nie ma gdzie iść nawet na spacer z dzieckiem,ze nie ma tu zoo,kin czy teatrów,galerii handlowych czy czegokolwiek co jest w mieście....ale najbardziej chodzi o to,jak jestem traktowana...Ja się nie daję...serio...jestem zodiakalnym bykiem,nie daję sobie dmuchać w kaszę...ale porywam się z motyką na słońce bo on dobrze wie,że ja nie mam gdzie iść,za co żyć..ze boję się znów zaczynać wszystkiego od nowa...boję się,ze juz mnie nikt nie zechce,ze nie jestem dość łądna i warta czegokolwiek...Nie mam kompletnie wiary w siebie...ciągle czuję,ze nie jestem dla niego ani ładna ani zgrabna...warczę na synka,ciągle krzyczę i już wiem,ze ja mam depresję,chodzę smutna,ciągle płaczę,nie mam na nic ochoty,nic mnie nie cieszy...ten związek mnie dobija,jest toksyczny...ale jestem też od niego uzależniona na wielu płaszczyznach...mam teraz dziecko i sprawa nie jest taka prosta...nikt nie wynajmie mieszkania samotnej matce...będą sie bać,ze nie bedę miała z czego zapłacić....ja sama się o to boję...a ceny wynajmu choćby rudery to jakaś masakra...tu u nas 700-800zł...nie dam rady z dzieckiem za 1500 brutto....i on dobrze o tym wie....nie docenia mnie wcalea wręcz przeciwnie a jak mam o coś pretensje,nie wytrzymuję już,wybucham to tylko słyszę,że nikt mnie na siłę nie trzyma,że droga wolna,że mogę znaleźć sobie kogoś,kto mnie bedzie jak ksieżniczkę traktować...A co ja do cholery nie zasługuję na bycie ksieżniczką?Zasługuję na bycie nikim?Gdyby znalazł się ktoś,kto by mi podał rękę...głównie w sprawie mieszkania jakiegoś taniego to pracę bym sobie znalazła,małego do żłobka oddała...coś bym pokombinowała....ja wiem,ze musze odejść...z drugiej strony czuję zazdrość na myśl,ze mogłaby tutaj mieszkać za jakiś czas inna kobieta,że mógłby się z inną spotykać,ze "to wszystko" już nie byłoby moje..Nadal go kocham i pewnie dlatego nie mam sił aby cokolwiek ze swoim życiem robić...tylko pogłębiam się w moich czarnych demonach i depresji,która rozwija się z prędkościa światła...kiedyś bym wżyciu nie pomyślała,ze coś moze mi sie nie udać,ze nie dam rady,że jestem brzydka czy nie fajna.....teraz przez ten zwiazek czuję,ze nie jestem warta niczego i nic mi się nie należy i nic nie uda....moja samoocena siega powoli dna...i tylko drobne,przyjemne zdarzenia jak podryw na dyskotece przez mężczyznę czy oczko chłopaka w autobusie jakoś mnie jeszcze trzymają przy życiu.... Jenna92 25 października 2012, 22:08 sporo tego do czytania,, ale powiem tak,pomyśl o dziecku. Porozmawiaj z nim. Jak nic nie da - odejdź. Dołączył: 2012-08-26 Miasto: Liczba postów: 28755 25 października 2012, 22:09 Powinnaś na początek mu pokazać, że może Cie stracić, bo pewnie myśli, że już Cie ma i nic nie musi robić. Ja bym się spakowała i wyniosła na kilka dni tak bez słowa. Jak zacznie o Ciebie zabiegać to jest nadzieje, że coś się zmieni, a jak nie to odejść na dobre. Bo takie życie to nie życie ;/ Dołączył: 2012-08-26 Miasto: Liczba postów: 28755 25 października 2012, 22:11 " mężczyźni nie reagują słowa, a na brak kontaktu " porozmawiać sobie może...to ignorant powie, ze znow się przypieprza KtoPytaNieBladzi 25 października 2012, 22:12 ty chcesz jeszcze wziąć z nim ślub ? niezła jesteś ; D ogólnie to sama sobie takiego wybrałaś... spojrzenia obcych facetów trzymają cię przy życiu ? widać od razu jakim typem osoby jesteś "muszę pozmywać naczynia, pozamiatać" - no wielką łaskę robisz, nie pracujesz to się domem zajmij u siebie też sprzątam często, bo w syfie żyć też nie lubię. "muszę napalić w piecu " - nie, nie musisz księżniczko palić w piecu, może ci tyłek marznąć. Może dlatego facet cię tak traktuje jak traktuje. ktoś cię utrzymuje, daje dom i jedzenia a tobie przeszkadza to, że musisz pozamiatać czy obiad zrobić? chciałabyś leżeć i pachnieć i upajać się spojrzeniami innych mężczyzn ? no nie bądź żałosna. Edytowany przez KtoPytaNieBladzi 25 października 2012, 22:14 LillAnn1 25 października 2012, 22:14 dokładnie,powie,ze znów sie czepiam...:(Nie mam sił,a przede wszystkim nie mam co zrobić,gdzie iść...Bo to,że muszę coś zrobić to wiem.. LillAnn1 25 października 2012, 22:16 ty chcesz jeszcze wziąć z nim ślub ? niezła jesteś ; D ogólnie to sama sobie takiego wybrałaś... spojrzenia obcych facetów trzymają cię przy życiu ? widać od razu jakim typem osoby jesteś "muszę pozmywać naczynia, pozamiatać" - no wielką łaskę robisz, nie pracujesz to się domem zajmij u siebie też sprzątam często, bo w syfie żyć też nie lubię. "muszę napalić w piecu " - nie, nie musisz księżniczko palić w piecu, może ci tyłek marznąć. Może dlatego facet cię tak traktuje jak traktuje. ktoś cię utrzymuje, daje dom i jedzenia a tobie przeszkadza to, że musisz pozamiatać czy obiad zrobić? chciałabyś leżeć i pachnieć i upajać się spojrzeniami innych mężczyzn ? no nie bądź żałosna. nie zrozumiałaś chyba..ja na prawdę mogę to wszystko robić,ale niech ktoś doceni cokolwiek co robię,niech mnie zauważy a nie mija bokiem...niech czasem podziękuje za ten obiad,ja umiem podziękować,ze cos dla mnie zrobi,zachwycać się jak wymieni żarówkę,podziekować,ze tyle dla nas robi...nie dostaję niczego w zamian...kompletnie....zwiazek to symbioza...a co do pieniedzy...ja mam swoje i nikt mnie nie utrzymuje....ale nie na tyle aby uniezależnić sie od niego tak w 100%...Dziękuję,ze wyraziłaś swoje zdanie-masz do niego prawo... Edytowany przez LillAnn1 25 października 2012, 22:22 Dołączył: 2011-09-23 Miasto: Wyspa Nieznana Liczba postów: 4364 25 października 2012, 22:16 rozmowa-psycholog- albo zmiana albo siebie, dla dziecka.....mimo,zę On pracuje nie może Cie tak jaka to miłość w jego gestach i zachowaniu. LillAnn1 25 października 2012, 22:21 Adorinka napisał(a):rozmowa-psycholog- albo zmiana albo siebie, dla dziecka.....mimo,zę On pracuje nie może Cie tak jaka to miłość w jego gestach i o to mi chodzi...tak sie nie traktuje kogoś,kogo sie ponoć kocha... Dołączył: 2009-07-09 Miasto: Hfj Liczba postów: 1222 25 października 2012, 22:23 "ktoś cię utrzymuje, daje dom i jedzenia a tobie przeszkadza to, że musisz pozamiatać czy obiad zrobić? chciałabyś leżeć i pachnieć i upajać się spojrzeniami innych mężczyzn ? no nie bądź żałosna."co nie zmienia faktu że żaden palant nie ma prawa traktować swojej partnerki i matki swojego dziecka w upadlający sposób. autorko - odejdź - są światy lepsze niż twój. Edytowany przez yabuk 25 października 2012, 22:25

Czytaj więcej: Jak ustalić kontakty z dzieckiem po rozwodzie? Czasami zdarza się, że uzyskane w sądzie postanowienie o ustaleniu kontaktów z małoletnim (lub ugoda zawarta przed mediatorem

Studiowałam na Uniwersytecie Medycznym. Nie jest tajemnicą, że uczy się u nas wielu zagranicznych studentów. Właśnie tam poznałam mojego zagranicznego księcia. Oboje studiowaliśmy na Wydziale stomatologicznym, często znajdowaliśmy się na tej samej widowni, chociaż byliśmy w innych grupach. Na początku nasze życie małżeńskie przypominało bajkę, a potem poczułam różnicę w mentalności. Tak się złożyło, że na czwartym roku zaszłam z nim w ciążę i jasne było to, że o karierze w najbliższym czasie mogłam zapomnieć. Mój mąż nie wrócił do domu, został ze mną i pracował w moim kraju. Tylko raz pojechałam poznać jego rodziców i pokazać im wnuka. W rzeczywistości bardzo trudno mi było siedzieć w domu z dzieckiem: zawsze prowadziłam aktywny tryb życia, pracowałam od czternastego roku życia, a tutaj tylko obowiązki domowe. Każdy dzień był podobny do poprzedniego:przygotuj śniadanie dla męża, idź na spacer z dzieckiem, umyj podłogę, złóż rzeczy, przygotuj obiad, wypierz ubrania, ugotuj kolację i cały czas opiekuj się synem. Zamiast wsparcia od męża, słyszałam tylko, że to mój obowiązek jako kobiety. Byłam zszokowana. Czy on sam nie ma rąk do mycia po sobie kubka, czy miski? Dlaczego mój mąż codziennie czeka, kiedy ja, zmęczona codzienną rutyną i opieką nad dzieckiem, podam mu obiad, który i tak stoi gotowany na kuchence? Jeśli rozpoczęłam z nim spór na ten temat, otrzymałam odpowiedź, że kobiety w jego kraju szanują swoich mężów i nigdy im nie zaprzeczają. Dlaczego się ze mną ożenił? Czułam się jak chomik w klatce, nie było minuty, którą mogłam poświęcić sobie, na naukę i rozwój. Kiedy dziecko skończyło trzy lata, chciałam pójść do pracy, aby mieć styczność z ludźmi i zarabiać własne był przeciwny, przez co dochodziło do powtarzających się kłótni. Pewnego dnia ukochany udał się do swojego kraju, aby odwiedzić ojca i pomóc matce. Nie chciałam znowu jechać tak daleko z małym dzieckiem, więc zostałam w domu. Wtedy zdałam sobie sprawę, jak dobrze jest być w domu bez niego. Nie trzeba robić kulinarnych arcydzieł kilka razy dziennie, prać skarpet i myć podłogi do lustrzanej czystości. Teraz myślę codziennie: może powinnam od niego odejść?
Zdaniem psycholog Zuzanny Butryn, trwanie w relacji "dla dobra dziecka" zwykle przynosi odwrotny skutek. - "Dla dobra dziecka" może być traktowane jako wytrych. Ze względu na dziecko nie rozstanę się, a tak naprawdę - nie mogę wyjść z tego związku, nie potrafiłabym uporać się z rozstaniem. Dlatego musimy zacząć pracę od siebie

Nic dziwnego, że dumni ojcowie tak bardzo przeżywają moment odcięcia pępowiny tuż po narodzinach dziecka. To bardzo wzruszająca chwila i pierwsza ważna lekcja dla świeżo upieczonych rodziców. Odcięcie pępowiny po raz pierwszy Po 9 miesiącach w bezpiecznym, ciepłym i przytulnym miejscu, mały człowiek zderza się z okrutnym, zimnym i hałaśliwym światem. Już nie stanowi jedności z mamą, ale staje się odrębną istotą. Dosłownie. Właśnie dzięki odciętej pępowinie, która już nie będzie dostarczać jedzenia. Od tej chwili trzeba będzie nauczyć się wielu nowych rzeczy. Do tej pory mama prawie czytała w myślach i zaspokajała wszystkie potrzeby, odtąd o wiele z nich trzeba będzie zatroszczyć się samemu, chociażby ucząc się ich komunikowania. To bardzo trudny i stresujący moment dla małego człowieka, którego z wielką radością witają rodzice. Takie samo, rzec by można, rytualne przejście z jednego etapu życia w kolejny, dokona się jakieś 25 lat później. Jest ono nie mniej stresujące, bo znowu trzeba nabyć wiele nowych umiejętności. Jednak ten czas przygotowania do wyjścia spod rodzicielskich skrzydeł będzie bardziej świadomy, z możliwością podejmowania samodzielnych wyborów i przewidywania ich konsekwencji. To da znaczącą przewagę młodemu dorosłemu w zapanowaniu nad swoim życiem niż pulchnemu maluszkowi ćwierć wieku wcześniej, brutalnie wyrwanemu spod serca mamy i wręcz skazanemu na świat pełen chłodu i rażącego światła. Mimo to często do przecięcia po raz drugi pępowiny nie dochodzi… Nie ma jak u mamy Statystyki pokazują, że prawie połowa mężczyzn w wieku 25-34 lat wciąż mieszka z rodzicami. Mimo, że kobiety szybciej usamodzielniają się od rodziców, to nadal ok. 1/3 z nich pozostaje w rodzinnym domu. I niekoniecznie chodzi jedynie o względy finansowe, choć te przeważają. Bo, że to one często determinują opóźnienie opuszczenia rodzinnego gniazda, to fakt. Sytuacja na rynku pracy, zwłaszcza dla młodych kończących studia, jest dość trudna i wielokrotnie pomoc rodziców, zanim młodzi dostaną swoje pierwsze wynagrodzenia, dające możliwość samodzielnego utrzymania się, jest nieodzowna. Jednak z roku na rok rośnie liczba niechętnych do opuszczenia rodzinnego gniazdka. Znaczącym problemem staje się podejście, w którym młody dorosły nadal mieszka z rodzicami, bo… tak jest dobrze i wygodnie. Pomimo, że stać go na wynajęcie mieszkania i samodzielne zarządzanie zupełnie wystarczającym budżetem. Osobiście znałam 34-letniego mężczyznę, zajmującego dyrektorskie stanowisko, który z satysfakcją przyznał, że brudne ubrania ostatni raz widzi, gdy wkłada je do kosza, po czym wyprane i wyprasowane wyjmuje z półki. Dla niego powód do dumy, dla mnie dramat… "Gniazdownicy", jak zaczyna się o nich mówić, nie wyprowadzają się z domu, bo, jak twierdzą, cenią sobie opiekę mamy i taty, domowe obiadki i czyste pranie na półce. Choć mam pewne wątpliwości czy chodzi o docenianie starań rodzicieli czy jednak o zrzucenie z siebie pewnej odpowiedzialności. Samodzielne mieszkanie wymaga jednak stworzenia pewnego harmonogramu zadań i organizacji. Rano nie będzie czekać śniadanie na stole, przynajmniej od czasu do czasu trzeba coś ugotować, ale wpierw zrobić zakupy. Kiedy przepełnia się kosz z brudną bielizną, należy nastawić pranie, pod warunkiem, że potrafi się ją włączyć. Naczynia same się nie umyją, jak to pewnie nie raz miało miejsce w domu. Szara poświata na meblach i sprzęcie sygnalizuje, że czas chwycić za szmatkę, a pozostawione na środku przedpokoju buty i ubrania na kanapie nadal tam są, jeśli nie miała miejsce nasza ingerencja. Nie mówiąc już o dopilnowaniu terminów zapłaty rachunków i innych finansowych zobowiązań. To wymaga dyscypliny, odpowiedzialności, sumienności i pewnego samozaparcia, które można w dużej mierze odpuścić, mieszkając z rodzicami. W końcu to ich mieszkanie, więc i ich obowiązki. Pozostanie przy rodzicach jest w związku z tym umotywowane obawą utraty określonego standardu życia. Jeśli rodzice pokrywają znaczną część wydatków związanych z codziennym życiem (rachunki, żywność, opieka medyczna), to można zarobione pieniądze przeznaczyć na własne przyjemności i o nic więcej nie trzeba się martwić. W ten sposób 30-latkowie odwlekają ważne życiowe decyzje, związane z założeniem rodziny czy posiadaniem dzieci, na nieokreśloną przyszłość. Coraz później chcemy być dorośli, uważamy, że tzw. dorosłe wybory zamykają nam drogę do korzystania z uroków życia, więc realizujemy marzenia, póki wolni jesteśmy od zobowiązań. Dla jednych przejaw wygodnictwa, dla innych rozsądku i racjonalnego myślenia. Dla mnie przejaw niedojrzałości i wyuczonej niezaradności, a dla innych przejaw przedsiębiorczości i sprytu, bo trzeba być naprawdę obrotnym, by tak urobić sobie rodziców, że ci utrzymują pod swoim dachem 30-latków. Czyżby? Daj, mama zrobi lepiej Tu pojawia się jeszcze jeden problem - toksycznych relacji, które sprawiają, że w imię niewłaściwie pojętej miłości rodzice nie pozwalają dorosnąć swoim dzieciom. Z zamysłem troski i opiekuńczości, oddane mamuśki przygotowują posiłki, sprzątają, piorą i ubierają swoje dorosłe dzieci, a ponadto podejmują za nie decyzje i planują im życie. Tłumiąc poczucie obowiązku, odpowiedzialności i potrzebę samodzielności, wychowują pokolenie, przepraszam za dosłowność, nieudaczników i bezradnych maminsynków (odpowiednio proszę sobie to odmienić w rodzaju żeńskim), z czego rodzice, niestety, często nie zdają sobie sprawy, mając poczucie, wręcz przekonanie, że przecież będą żyć wiecznie. Życiowy niezdara prędzej czy później będzie jednak musiał zmierzyć się ze światem, co będzie dla niego bardzo przykrym i bolesnym doświadczeniem. Pod warunkiem, że w ogóle odważy się to zrobić. Bowiem wśród tych niezobowiązująco korzystających z darów losu jest spora grupa bardzo zalęknionych i pełnych trwogi. O co? O przyszłość. O to, jak ich życie będzie wyglądać, gdy rodziców zabraknie, gdy przyjdzie taki czas, że trzeba będzie samemu zadbać o sprawunki dnia codziennego. Szanowanie rodzicielskiego poświęcenia stanowi tylko pretekst dłuższego pozostania w domowych pieleszach. To poważny problem, który może mieć swoje konsekwencje. Co z tego wynika? Wychowani w poczuciu uzależnienia od rodziców, przyzwyczajeni do wyręczania, lekceważący istotność organizacji czasu, nie znający pewnych zasad społecznego funkcjonowania, niepotrafiący zarządzać czasem i pozbawieni umiejętności wykonywania domowych czynności, gubią się, stając przed sprostaniem określonym wymaganiom. Stają się bezradni, nie potrafią załatwić spraw urzędowych, zapominają o terminach płatności, nie kontrolują zobowiązań, nie umieją gospodarować domowym budżetem, bo dotąd tego nie robili. I chociaż zdarzają się silne osobowości, które potrafią w kryzysowej sytuacji zebrać się w sobie i zadaniowo podejść do problemu, w wielu przypadkach kończy się rozłożeniem rąk w geście bezradności. Czym skorupka za młodu nasiąknie, to wiadomo. Nie nasiąknięta niczym nie trąci, bo z pustego to i Salomon nie naleje. Taki przejaw niedojrzałości może mieć dramatyczne skutki w małżeństwie, kiedy to bardziej roztropna żona, musi ogarnąć niepozbieranego męża, a zaradny mąż prowadzi gospodarstwo domowe za dwoje. Często mniej zaradny i niedoświadczony małżonek nawet nie stara się niczego zmienić ,wychodząc z założenia jak w domu rodzinnym - jest ktoś, kto zrobi to za mnie. Wtedy to była mama, dzisiaj żona (lub mąż). Zrobi to przecież lepiej niż ja, ja się na tym nie znam. Tylko sęk w tym, że nawet nie próbuje tego poznać, zrzucając wedle znanego sobie wzorca, wszystko na jedną, tę drugą osobę. Do tego ciągłe porównywanie małżeńskiego funkcjonowania do schematów panujących w rodzinnym domu - do pewnego momentu można to składać na kark doświadczeń, wychowania i przyzwyczajeń, ale w małżeństwie należy wzrastać i w imię wzajemnej miłości, wspierać się, pomagać sobie i zmieniać się, jeśli to konieczne. Przychodzi jednak moment kresu: sił, cierpliwości, wiary w zmianę i bądź co bądź - upokorzenia. Jeśli mam być boginią domowego ogniska, to jednak nie służącą (odpowiednio odmieniamy sobie w rodzaju męskim, bo też się zdarza). Jeśli mamy być partnerami w małżeństwie, to dzielimy pewne obowiązki. Wspólnie uczymy się wychowywać wspólne dzieci, tymczasem wiele młodych małżeństw rozpoczyna wspólną drogę od próby nadrobienia zaległości wychowawczych teściów. Pod warunkiem, że uda się ten związek małżeński w ogóle zawrzeć. Bo im bardziej przesiąkniemy zwyczajami z rodziny pochodzenia, tym trudniej znaleźć kompromis, dzieląc nowy dom z ukochaną osobą. Im jesteśmy starsi, tym stajemy się mniej elastyczni, tworzymy sobie pewne schematy i wzorce działania, które niechętnie modyfikujemy. Szablonowi i bardziej sztywni stajemy się mniej otwarci na zmiany, które niesie ze sobą obecność drugiej osoby, która wkracza w nasze życie ze swoimi nawykami i przyzwyczajeniami. Odcięcie pępowiny po raz drugi W cyklu życia każdej rodziny przychodzi czas na etap tzw. "pustego gniazda". Zadaniem wychowawczym rodzica jest przygotować dziecko do podejmowania określonych ról społecznych, przyjmowania na siebie zobowiązań i radzenia sobie z nimi bez jego pomocy. Uzyskanie samodzielności w dorosłości jest jednym z podstawowych celów, który powinniśmy osiągnąć w toku rozwoju. To naturalny i nieunikniony etap w życiu każdego człowieka. Mądry rodzic pozwoli dziecku odejść, wręcz zachęci lub nawet wymusi na nim opuszczenie domu, właśnie w imię troski i miłości. Nie podyktuje dziecku jak ma żyć, ale poczeka w odwodzie, na wypadek gdyby był potrzebny. Służy radą, ale nie planuje przyszłości dziecka. Daje poczucie wolności, ale nie swawoli. Łączącym więzom nadaje nowe znaczenie, nieco je rozluźnia, zachowując jednocześnie poczucie tożsamości i świadomość przynależności do rodziny. Na zasadzie posiadania zaplecza, z którego można zawsze skorzystać. Ale to nie rodzic decyduje, kiedy dziecko posłuży się zgromadzonymi zasobami. Ono żyje swoim życiem, które niesie w sobie obraz życia rodziców, ale nie stanowi wiernej kserokopii. To, że dziecko nie chce zostać w domu, a rodzic nie chce go zatrzymać, jest prawidłowym wynikiem wieloletnich, wychowawczych działań. Odcięta w ten sposób pępowina już nie dokarmia, ale pozostawia ślad, świadczący o łączącej więzi. Dokładnie tak jak ćwierć wieku wcześniej. Tylko ilu rodziców porządnie odrobiło tamtą lekcję?

Jak tylko syn dorosnie i wyprowadzi sie z domu, odejde od meza, na razie sie przemecze i bede stwarzac pozory, ze zapomnialam. Jeszcze jakies 20 lat przede mną Udostępnij ten post
LillAnn1 25 października 2012, 22:03 Już od na prawdę wieeelu miesiecy zastanawiam się,czy odejść od niego...I nie chodzi tu o to,że raz zachował się jak świnia i mam na niego focha...Jak świnia zachowuje się każdego dnia i niejednokrotnie mogliście to sobie poczytać w moim pamietniku..A odkąd urodził nam się synek,jest jeszcze gorzej...Przestał kompletnie się starać,kompletnie mnie zauważać,mówić cokolwiek co jest przychylne czy miłe..Jak się go pytam czy smakuje ci obiad,to tylko burknie,ze tak...sam w życiu nie powie...ale nie daj B. niech no mi obiad nie wyjdzie(co się zdarza rzadko bo ponoć świetnie gotuję),to da mi to bardzo dobitnie i boleśnie odczuć...nie pocieszy,ze następnym razem mi się uda,tylko podniesionym głosem oznajmia-nie będę tego jadł!!! A jak zachoruję to jest dopiero dramat...jakiś czas temu tak mnie coś ścieło...wymiotowałam,wszystko mnie bolało,gorączka wysoka,dreszcze,zawroty głowy....ledwo mogłam usiasć,przewracałam się wstając,byłam słaba i sama nie wiedziałam co mi było mowy abym zajęła się małym,byłam nieobecna co usłyszałam?"Kurwa to co ja ci poradzę?Nie wezmę wolnego bo rozworzę ludzi".Obdzwonił swoją mamę,szefową(bardzo dobrze żyjemy z nią).Kuzynkę i sama nie wiem kogo jeszcze aby tylko ktoś mnie zabrał do lekarza...On przecież nie mógł wziąć wolnego bo by tam umarli bez niego...wystarczyłoby tylko aby rano ludzi porozwoził do pracy,a po 17 ich porozwoził do domu...to jakieś 30-40 minut max,jakoś bym się małym zajęła przez tak krótki czas...W końcu i jego brat i kuzynka pomogli mi się dowlec do lekarza a jego mam zajęła sie w tym czasie naszym dzieckiem....Chwała mu za to,że mama się zlitowałą bo on sam przecież był niezastąpiony w pracy...ciekawe co by zrobili gdyby jemu samemu coś się stało i nie mógł by ich nawet rozwieść...bidulki:/O urlopie nie ma mowy bo to taki przykładny pracownik jest i woli wziąć za urlop pieniądze,niż spędzić z nami choćby jeden dzień...Każdy nasz dzień wygląda tak samo...Ja z dzieckiem w domu,każdego dnia muszę pozamiatać podłogi bo w tych naszych 40 metrach kwadratowych to się tak cholernie szybko syfi,ze to bania mała...wszystko na kupie to nie dziwne...Każdego dnia muszę myć naczynia,zrobić obiad iść z małym na dwór...a jak czegoś nie zrobię bo nie miałam na to czasu/siły/ochoty,to usłyszę,ze jestem brudasem i że jeszcze tylko tu brakuje nasrać na środku...no taki pedancik mi się trafił do cholery..Hrabia po pracy to jak każdy facet przecież ogrooooomnie zmęczony i zasługuje na:postawiony obiadek pod nos z moim uśmiechem na ustach bo przecież to dla mnie nagroda...czy smakuje to nie usłyszysz ewentualnie,że nie dobre to usłyszysz dobitnie...Potem sobie siada na laptopa i po internecie buszuje...Allegro,Odkrywca,WP,Onet i wszystkie inne bzdety...Słowem sie nie mogę odezwać bo usłyszę,że mu się należy bo chce sobie odpocząć bo się najebałem w pracy....Z dzieckiem się nie pobawi bo zmęczony.....do mnie sie nie przytuli bo zmęczony a jak go poproszę czy się już wkurzę i powiem,że może by zauważył,ze też tu jestem czy mnie przytulił to jeszcze usłyszę "o huj ci chodzi" albo "znowu się przypierdalasz" -dosłownie,takimi słowami...Jemu się po prostu należy odpoczynek bo on się taaak napracował...Mi należy się tylko milczeć i dawać mu jeść,uprać majtki i skarpetki i przynieść je ze strychu...milczeć bo Hrabia zmęczony...nie pretensjować-bo Hrabia po pracy zmęczony....nie czepiać się go,nie narzekać bo mam jak w masełku..Czego ty chcesz od tego chłopa?-wszyscy mnie pytają...nie pali,nie pije,nie chodzi po knajpach,nie gra w kasynach,każdy grosz do domu przynosi,koło domu wszystko robi,pracowity,dobrze zarabia i na nic mi nie brakuje...No ideał kurwa!!!Tylko ja wymyślam....Ja się czepiam bez powodu,ze przy obcych ludziach na mnie klnie,że mnie wyzywa,że mówi do mnie "rusz pizdę"...Że do swojej byłej żony odzywa się lepiej niż do mnie a przecież tak strasznie mnie kocha-jak twierdzi...To ja się bez powodu czepiam,że jak przyjdzie po pracy to siada przed komputerem lub telewizirem,nie jednokrotnie na przywitanie nie dając nawet marnego buziaka....czepiam się go,ze potem nie przytuli,nie zapyta jak mi minął dzień,nie powie nigdy nuc miłego,nie pochwali nigdy za nic za to wytknie mi błędy do żywego...Ja się czepiam,ze na słowo "Ślub" ciągle słyszę jeszcze nie czas i że on sie tak strasznie zawiódł na swojej byłej zonie,że teraz się boi...Ale my do cholery mieszkamy razem prawie od 4 lat,mamy prawie 2 letnie dziecko...zna mnie dobrze,na tyle dobrze,aby wiedzieć czy ja jestem "tą" czy nie a nie mnie zbywa ciagle....Ja wiem,że jestem źle traktowana,że siedzę tu i gniję na tej zapyziałej wiosce,dostaję już do głowy bo nie umiem tak żyć,ja jestem z miasta,duzego tutaj chodzę w wieśniackich ubraniach,z tłustą głową,nie uczesana i nieumalowana bo po co?dla kogo?Tutaj jeszcze mi doszedł kolejny obowiązek...teraz jak "teściówka" poszła do pracy,to ja musze rozpalać w piecu w kotłowni aby w centralnym było ciepło...muszę wyjąć popiół,potem przynieść z komórki węgla i drzewa na rozpałkę...czuję się jak śmieć bo nie umiem się przestawić na taki tryb życia...pochodzę z miasta,nam grzeja grzejniki....a tutaj muszę sama w kaloszach w jakichś wieśniackich spodniach od dresu bo szkoda upaprać jeansów...Już może nie tyle chodzi o to,ze z miasta przyszłąm na wieś i nikt nie potrafi zrozumieć,ze ja nie umiem się przestawić na te wiejskie życie,ze sie tu duszę bo nie ma gdzie iść nawet na spacer z dzieckiem,ze nie ma tu zoo,kin czy teatrów,galerii handlowych czy czegokolwiek co jest w mieście....ale najbardziej chodzi o to,jak jestem traktowana...Ja się nie daję...serio...jestem zodiakalnym bykiem,nie daję sobie dmuchać w kaszę...ale porywam się z motyką na słońce bo on dobrze wie,że ja nie mam gdzie iść,za co żyć..ze boję się znów zaczynać wszystkiego od nowa...boję się,ze juz mnie nikt nie zechce,ze nie jestem dość łądna i warta czegokolwiek...Nie mam kompletnie wiary w siebie...ciągle czuję,ze nie jestem dla niego ani ładna ani zgrabna...warczę na synka,ciągle krzyczę i już wiem,ze ja mam depresję,chodzę smutna,ciągle płaczę,nie mam na nic ochoty,nic mnie nie cieszy...ten związek mnie dobija,jest toksyczny...ale jestem też od niego uzależniona na wielu płaszczyznach...mam teraz dziecko i sprawa nie jest taka prosta...nikt nie wynajmie mieszkania samotnej matce...będą sie bać,ze nie bedę miała z czego zapłacić....ja sama się o to boję...a ceny wynajmu choćby rudery to jakaś masakra...tu u nas 700-800zł...nie dam rady z dzieckiem za 1500 brutto....i on dobrze o tym wie....nie docenia mnie wcalea wręcz przeciwnie a jak mam o coś pretensje,nie wytrzymuję już,wybucham to tylko słyszę,że nikt mnie na siłę nie trzyma,że droga wolna,że mogę znaleźć sobie kogoś,kto mnie bedzie jak ksieżniczkę traktować...A co ja do cholery nie zasługuję na bycie ksieżniczką?Zasługuję na bycie nikim?Gdyby znalazł się ktoś,kto by mi podał rękę...głównie w sprawie mieszkania jakiegoś taniego to pracę bym sobie znalazła,małego do żłobka oddała...coś bym pokombinowała....ja wiem,ze musze odejść...z drugiej strony czuję zazdrość na myśl,ze mogłaby tutaj mieszkać za jakiś czas inna kobieta,że mógłby się z inną spotykać,ze "to wszystko" już nie byłoby moje..Nadal go kocham i pewnie dlatego nie mam sił aby cokolwiek ze swoim życiem robić...tylko pogłębiam się w moich czarnych demonach i depresji,która rozwija się z prędkościa światła...kiedyś bym wżyciu nie pomyślała,ze coś moze mi sie nie udać,ze nie dam rady,że jestem brzydka czy nie fajna.....teraz przez ten zwiazek czuję,ze nie jestem warta niczego i nic mi się nie należy i nic nie uda....moja samoocena siega powoli dna...i tylko drobne,przyjemne zdarzenia jak podryw na dyskotece przez mężczyznę czy oczko chłopaka w autobusie jakoś mnie jeszcze trzymają przy życiu.... Dołączył: 2011-03-27 Miasto: Londyn Liczba postów: 1693 25 października 2012, 22:27 Moim zdaniem musisz coś zrobić ze swoim życiem i to szybko. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że krzywdzisz wasze dziecko wychowując je w takiej atmosferze. To już nie te czasy gdzie zły związek ciągnęło się "ze względu na dziecko" bo wiadomo już, że to wcale nie jest dla ich dobra. Raczej z wielka szkodą na przyszłość. Pomyśl, że synek wyrastając w domu z wiecznie nieinteresującym się nim ojcem warczącym na matkę i sfrustrowaną nieszczęśliwą matką sam będzie miał problemy różnego rodzaju. Mogą to być problemy emocjonalne, z nauką, ze zbudowaniem zdrowej relacji w przyszłości, z założeniem rodziny itp. Nie masz rodziców, którzy przyjęli by cię na jakiś czas dopóki wszystkiego sobie nie ułożysz? Może twój partner przejrzy na oczy. Nairobi 25 października 2012, 22:28 ty chcesz jeszcze wziąć z nim ślub ? niezła jesteś ; D ogólnie to sama sobie takiego wybrałaś... spojrzenia obcych facetów trzymają cię przy życiu ? widać od razu jakim typem osoby jesteś "muszę pozmywać naczynia, pozamiatać" - no wielką łaskę robisz, nie pracujesz to się domem zajmij u siebie też sprzątam często, bo w syfie żyć też nie lubię. "muszę napalić w piecu " - nie, nie musisz księżniczko palić w piecu, może ci tyłek marznąć. Może dlatego facet cię tak traktuje jak traktuje. ktoś cię utrzymuje, daje dom i jedzenia a tobie przeszkadza to, że musisz pozamiatać czy obiad zrobić? chciałabyś leżeć i pachnieć i upajać się spojrzeniami innych mężczyzn ? no nie bądź żałosna. beatrx Dołączył: 2010-11-17 Miasto: Warszawa Liczba postów: 16160 25 października 2012, 22:29 przecież alimenty na dziecko dostaniesz i tatuś będzie musiał płacić, więc i te pieniądze licz. chociaż póki co spróbuj naprawić ten związek. on wie, że i tak nie odejdziesz dlatego traktuje Cię jak pomiotło. pokaż mu, że masz dokąd pójść, co zrobić, że jesteś młoda i atrakcyjna i poradzisz sobie bez niego. niech poczuje zazdrość. i przede wszystkim nie reaguj na wulgarne zaczepki. powie coś wulgarnego to powiedz raz, że nie życzysz sobie takich odzywek i nie będziesz na nie reagowała. i konsekwentnie nie reaguj, chyba ze powie co chce normalnymi słowami. obiad mu nie nakładaj: ugotuj, zostaw ciepłe w garnkach jak wróci i w ogóle się nim nie zajmuj, niech sam nałoży i sam zje. nie wypytuj, czy dobre, nie zagaduj, olewaj go. zajmuj się sobą i dzieckiem. ma o coś pretensje? nie rozmawiaj z nim. nie pozwól się traktować jak szmata to nie będzie Cię tak traktował. Dołączył: 2012-04-10 Miasto: Dobrodzień Liczba postów: 334 25 października 2012, 22:30 ja tez musze palic w piecu itd i tez jestem ze wsi na zadupiu, nosze drewno i zagrabiam liscie itd i tez nie lubie tego jak cholera bo czuje sie wtedy jak wieśniara ale wazne jest by ktoś to doceniał.... myśle ze popadasz w depresje i należy ci się kopniak w dupe,,,, pomaluj się, zrób maseczkę, ładnie ubierz , zawsze znajdzie sie na to chwila czasu, zmieni cię to i stosunek do życia, zastanów się czy ty tez chwalisz męza, jak z nim rozmawiasz , czy ciągle mu narzekasz?/upadnij do tego poziomu by sama sprawic mu pierwsza komplementy moze to zaowocuje i poczuje się doceniony i doceni i ciebie,, trudny okres w waszym związku jest i musicie go przetrwac,,, mysle ze musisz trochę poczekac by było znów ok ale jest nadzieja,,,jesl to nie poskutkuje pomyślimy dalej LillAnn1 25 października 2012, 22:33 anikah napisał(a):Moim zdaniem musisz coś zrobić ze swoim życiem i to szybko. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że krzywdzisz wasze dziecko wychowując je w takiej atmosferze. To już nie te czasy gdzie zły związek ciągnęło się "ze względu na dziecko" bo wiadomo już, że to wcale nie jest dla ich dobra. Raczej z wielka szkodą na przyszłość. Pomyśl, że synek wyrastając w domu z wiecznie nieinteresującym się nim ojcem warczącym na matkę i sfrustrowaną nieszczęśliwą matką sam będzie miał problemy różnego rodzaju. Mogą to być problemy emocjonalne, z nauką, ze zbudowaniem zdrowej relacji w przyszłości, z założeniem rodziny itp. Nie masz rodziców, którzy przyjęli by cię na jakiś czas dopóki wszystkiego sobie nie ułożysz? Może twój partner przejrzy na nie mam,a mama mieszka w maleńkim mieszkanku ze swoim męzem(ojczymem),nie ma tam dla nas miejsca,chociaż pewnie mama by nas przygarnęła,jak to mama....nie chcę jej zamęczać swoimi problemami...jestem dorosła i powinnam sama zadbać o siebie i synka...najpierw chciałam wszystko wyrzucić z siebie,te emocje bo mnie niszczą...a potem przemyśleć sobie co dalej i działać...Dziękuję wszystkim za opinie...negatywne też dają pewnego rodzaju kopa i inne spojrzenie na niektóre rzeczy... Dołączył: 2012-06-16 Miasto: Liczba postów: 341 25 października 2012, 22:37 Masz rodzinę? Kogoś do kogo mogłabyś chociaż na kilka dni pojechać, odpocząć, nabrać dystansu? Może chwilowa rozłąka Wam pomoże Dołączył: 2012-10-21 Miasto: Nadzieja Liczba postów: 310 25 października 2012, 22:38 A ty z moim facetem jesteś albo z jego bratem blizniakiem Uciekaj gdziekolwiek LillAnn1 25 października 2012, 22:38 WhiteTigress napisał(a):Masz rodzinę? Kogoś do kogo mogłabyś chociaż na kilka dni pojechać, odpocząć, nabrać dystansu? Może chwilowa rozłąka Wam pomożeNajczęściej jadę właśnie do mamy na kilka dni aby odpocząć:) paradaise26 25 października 2012, 22:40 o matko - przeczytałam i pamiętnik i wypowiedź na forum - moja rada nie pakuj się w to... po ślubie pokaże swoje prawdziwe oblicze - zobaczysz ladyofdarknesss 25 października 2012, 22:43 Moim zdaniem Twoj wpis jest bardzo emocjonalny. Nie pisalas go czasem pod wplywem jakiejs dzisiejszej sytuacji, przez ktora jestes zla? Czasem kobiety (ja w sumie tez) przyzwyczajaja swoich mezczyzn do tego, ze jak przychodza do domu z pracy to my od razu lecimy z cieplymi kapciami i obiadem... Oczywiscie w sytuacjach kiedy to w naszym zwiazku uklada sie sielankowo... A jak nadejda czarne chmurki to wyciagamy stare brudy i potrafimy wyciagnac nawet najstarsze zle sytuacje jakie nam tylko utkwily w pamieci... Jestem w stanie Cie zrozumiec. Kazda kobieta chce czuc sie doceniona, kochana... Przy dziecku jest pewnie sporo pracy a w dodatku spadly na Ciebie obowiazki domowe. Niestety tak wyglada dorosle zycie. Masz dziecko to masz tez obowiazki . Ciezko by bylo, zeby Twoj facet zwalnial sie z pracy i palil Ci w piecu... Albo gotowal obiadki... Jestem w stanie zrozumiec to ze oboje jestescie zmeczeni... Kazdy potrzebuje odpoczac... Jasne jest, ze facet powinien tez okazywac szacunek. To nie ulega watpliwosci... Ale to Ty sama musisz wiedziec czy chcesz byc w takim zwiazku czy nie... Moze faktycznie pora skorzystac z porady fachowca... Moze on pomoglby Ci poszukac jakiegos rozwiazania... Ale to przede wszystkim Ty sama powinnas odpowiedziec sobie na wiele pytan...
Z moim partnerem jestem od 7 lat. Jest on najwspanialszym i najżyczliwszym mężczyzną jakiego kiedykolwiek poznałam. Zaczęło się u nas od przyjaźni, wspólne studia, wspólne dojazdy do domu. Ja zerwałam w tym czasie z poprzednim partnerem. Miałam złamane serce.
Mamy dwóch synów, na których dostaje 500+, i to jedyne pieniądze które mam. Mąż co miesiąc daje mi tysiąc i za te dwa tysiące żyjemy. Między nami od dawna się nie układa. Mąż ma swoje mieszkanie, tam mieszkamy. Żyjemy razem ale osobno, ale nie o tym.. Jak odejść skoro samemu nie jestem w stanie utrzymać siebie i dzieci? Jak wy, te które odeszły od męża sobie radzicie ? 2200 to minimum na mieszkanie i opłaty w naszym mieście i to za małe mieszkanie. 1000 za żłobek i 500 za przedszkole (nie ma miejsc w publicznych) paliwo kolejne 300-400 na miesiąc. Nie mam wykształcenia, więc jedyne możliwe prace to te z zarobkiem 2000-2500. Załóżmy że dawałby 1000 alimentów, to łącznie mam Max 4500. Przedszkole i żłobek, paliwo, wynajem to 4000-4100. Skąd 2 tysiące czy choćby 1500 na zakupy, ciuszki, buty kurtki leki itd? Nawet jakby alimentów było1500 to i tak koło tysiąca czy półtora będzie brakowało. Więc jak mam odejść? Jak sobie poradzić? Jak czytam te wszystkie komentarze jak doradzacie kobietom pakuj się i uciekaj, idź do pracy to sobie myślę jak? Nie dziwie się, że kobiety tkwią w patologiach skoro nie są w stanie zapewnić bytu swoim dzieciom..
WPHUB. Moja żona chce ode mnie odejść. Co mam zrobić? Witam, mam na imię Tomek. Proszę o pomoc w odzyskaniu zaufania mojej żony, która doszła do wniosku, że nasze wspólne życie nie ma już sensu. Po ślubie jesteśmy już 16 lat, mamy córkę, która ma 14 lat. Kocham je obie najbardziej na świecie. Bardzo ciężko mi jest o tym Odpowiedzi dziee odpowiedział(a) o 16:13 najpierw zastanów się nad tym dlaczego chcesz od niej odejść. I czy to chwilowy kryzys. Bo zazwyczaj facet później żałuje . Mówisz jej,że już jej nie kochasz,że wszystko się wypaliło i Proste :) Powiec ;Muszę Ci coś powiedzieć no więc to nie ma sensu koniec z nami to już nie jest tak jak kiedyś ja już Cie nie kocham zmieniłaś się i NARA Zastanów sie czy warto. Może wszystko da się naprawić. Małżeństwo ważna rzecz i idąc do ślubu się tego podjąłeś. bubbery odpowiedział(a) o 21:33 zastanów sie czy masz powód, albo czy twoja żona Ci go dała i przemyśl czy to nie chwilowy kryzys, żebyś potem nie żałował smara10 odpowiedział(a) o 19:24 Podluz jej przed nos pozew rozwodowy Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Jak Szwedzi szukają żony, kochanki i seksu a do tego z dzieckiem. Staram się więc zrobić wszystko, by małżeństwo ze Szwedem trwało. Marzę, by przejść na emeryturę, odejść od Katarzyna Domagała-Szymonek •25 lip 2022 17:16 Skomentuj (15) Już za kilka dni, bo 1 sierpnia, mają wejść w życie przepisy wprowadzające unijne dyrektywy tzw. work-life balance. Zmiany zaproponowane przez rząd są obszerne - dłuższy urlop, więcej elastyczności w organizowaniu pracy, nowe zasady zawierania umów o pracę. Zdaniem pracodawców polski projekt jest dużo bardziej obciążający niż sama dyrektywa i będzie stanowił dla nich nie lada wyzwanie. Dodatkowy urlop dla rodziców, więcej uprawnień pozwalających pogodzić pracę z opieką nad dziećmi - projekt zakłada wiele zmian (Fot. Pixabay) Nadchodzi duża nowelizacja Kodeksu pracy, o której mówi się od kilu lat. Swoim zakresem obejmie urlopy rodzicielskie (wydłuży je o 9 tygodni), zasady zawierania i wypowiadania umów o pracę czy wydłużenia czasu trwania uprawnień dla pracujących rodziców, wprowadzi większą elastyczność. Kolejną już wersję projektu resort pracy przedstawił 6 czerwca, czyli na niecałe 2 miesiące przed zakładanym wejściem w życie przepisów. Jednak dziś nikogo nie dziwią prowadzone na ostatnią chwilę prace nad wprowadzeniem unijnej dyrektywy do polskiego prawa (jej treść znamy od czerwca 2019 r.). - Można powiedzieć, że to już tradycja - komentuje Marcin Frąckowiak, radca prawny z kancelarii Sadkowski i Wspólnicy, ekspert BCC ds. zbiorowego oraz indywidualnego prawa pracy, który przyznaje, że aby rząd zdążył do sierpnia, konieczne będzie błyskawiczne procedowanie nowych przepisów. A nie od dziś wiadomo, że pośpiech nie jest dobrym doradcą. Rząd prowadzi prace nad wprowadzeniem dwóch unijnych dyrektyw, tzw. dyrektyw work-life balance. Najnowsza wersja nowelizacji Kodeksu pracy, gdzie zaproponowane zmiany mają się znaleźć, została opublikowana 6 czerwca. Wynika z niej, że mimo długiej drogi do ostatecznego zakończenia prac, nadal terminem obowiązującym dla wejścia nowych przepisów w życie jest sierpień 2022 roku. Czyli w praktyce już za niecałe dwa miesiące przedsiębiorcy będą musieli mieć na głowie dużo więcej obowiązków. Co dokładnie się zmieni? Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na Dłuższy urlop rodzicielski Zdaniem Marcina Frąckowiaka, radcy prawnego z kancelarii Sadkowski i Wspólnicy, eksperta BCC ds. zbiorowego oraz indywidualnego prawa pracy, najistotniejszą zmianą, jaką wprowadzi nowelizacja Kp, jest znaczne wydłużenie urlopu rodzicielskiego. Obecnie rodzice mają do wykorzystania 32 tygodnie urlopu rodzicielskiego, natomiast po zmianach do wykorzystania będzie 41 tygodni (w przypadku ciąży pojedynczej). Przy czym 9 tygodni będzie przysługiwało wyłącznie ojcu dziecka (przy założeniu, że to matka wykorzystała pozostałe tygodniu urlopu; jeśli zrobił to ojciec, wtedy dodatkowe 9 tyg. przysługiwać będzie matce). Jeśli rodzic nie wykorzysta tych dni, wolne przepadnie. Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin. PODOBAŁO SIĘ? PODZIEL SIĘ NA FACEBOOKU Słowa kluczowe prawo pracy work-life balance Sebastian Koćwin OPZZ rodzice urlop urlop ojcowski urlop rodzicielski ile wynosi urlop rodzicielski czas pracy BCC ile urlopu po urodzeniu dziecka Robert Lisicki Konfederacja Lewiatan Marcin Frąckowiak Więcej Nienawidze go jak psa. Mamy małe dziecko. Wynajmujemy razem mieszkanie. Chciałabym od niego odejść ale ze swoją marna pensja nie mam gdzie iść. Zarabiam 2100 bo resztę zabiera komornik za fsZEWoa.